Już od tygodnia każdego dnia zaglądałam do mojego osiedlowego sklepu w poszukiwaniu czosnku niedźwiedziego. Miłością do czosnku niedźwiedziego zaraziła mnie Bea. Dzisiaj będąc w sklepie zobaczyłam właścicielkę więc zapytałam Ją czy podobnie jak rok temu będzie dostępny czosnek. Usłyszałam, że oczywiście będzie, ale na razie jeśli mam ochotę to mogę dostać w prezencie pęczek pachnących listków. Okazało się, że jakaś klientka przyniosła właścicielce kilka kępek czosnku, aby posadziła sobie w ogrodzie. I tak dzięki łańcuszkowi życzliwych osób stałam się właścicielką pęczka ciemnozielonych listków.
Już wcześniej na dzisiejszy obiad miałam zaplanowany butter chicken z przepisu zamieszczonego przez Alicję. Jak dotąd nie miałam dobrych doświadczeń z przepisami na dania indyjskie, ale tutaj znalazłam wreszcie wspaniały orientalny smak, który mnie zachwycił. Do tego zrobiłam ryż basmati gotowany razem z kilkoma rozłamanymi strąkami kardamonu. Wspaniale komponował się ten delikatnie aromatyzowany ryż z kurczakiem i sosem. Planowałam zrobić też ogórki na sposób azjatycki, ale pęczek czosnku niedźwiedziego natchnął mnie na dodatek do dania. Zrobiłam ogórki z jogurtem i czosnkiem niedźwiedzim.
Butter chicken
750 g piersi z kurczaka lub filetów z innych części kurczaka
masło niesolone (około 120 gram)
łyżka oleju słonecznikowego
2 duże posiekane cebule
kawałek świeżego imbiru, ładnie posiekanego (około 3-4 cm korzenia)
2 czubate łyżeczki garam masala (mieszanka cynamonu, kardamonu, goździków, nasion kopru włoskiego, pieprzu i liści laurowych)
2 czubate łyżeczki kolendry
1 łyżeczka chili
1 łyżeczka nasion kuminu
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka soli
3 nasiona kardamonu
około 3/4 łyżeczki pieprzu
150 ml gęstego jogurtu 10%
2 łyżki pomidorowego puree
około 150 ml ciepłej wody
2 liście laurowe
150 ml śmietany słodkiej, 30%
Rozgrzać olej i 1/3 porcji masła na patelni. Podmażyć cebulę na złoto, uważać aby nie zbrązowiała.
W blenderze, lub innym wspaniałym urządzeniu kuchennych wszystkie składniki, a mianowicie: cebula, imbir, garam masala, kolendra, chili, nasiona kuminu, czosnek, sól, nasiona kardamonu, pieprz, pomidorowe puree i jogurt zmiksować tak, aby uzyskać jednolitą masę.
Pokroić filety kurczaka na mniejsze kawałki i przełożyć do miski wraz z uzyskaną powyżej marynatą.
Odstawić do lodówki na około 30 minut. Przygotować większą patelnię, rozgrzać resztę masła. Przełożyć zawartość miski na patelnię, podsmażyć na dużym ogniu. Uwaga na strzelający sos, trzeba więc mieszać energicznie. Smażyć tak okolo 5 minut. Następnie dolać wody (ilość wody tutaj zależy od tego jak bardzo gęsty, ale też jak bardzo pikantny sos chcemy uzyskać), dodać liście laurowe, zmniejszyć ogień i gotować około 20-30 minut (do czasu aż kurczak będzie gotowy). Dodać na końcu śmietanę, wymieszać, podgotować chwilę. Na koniec można posypać świeżą kolendrą i chilli, ale to kwestia gustu.
Obiad wyszedł bardzo pyszny dzięki sympatycznym i życzliwym ludziom. Dziękuję Bei za pokazanie, że jest wiele wspaniałych smaków do odkrycia, Alicji za wspaniały przepis na kurczaka i właścicielce sklepu za podzielenie się roślinkami.
Faktycznie przemila sprzedawczyni! Milo jest spotkac takich ludzi na swojej drodze :)
OdpowiedzUsuńI swietny pomysl dodania czosnku do tego 'sosu'! Jestem pewna, ze wszystko smakowalo wybornie :)
Pozdrawiam serdecznie Basiu!
Bea i Ty Basiu :) kusicie czosnkiem , ale niestety , u mnie niedostępny :( mam nadzieję , że to się kiedyś odmieni , pozdrawiam barocco
OdpowiedzUsuń