wtorek, 8 października 2013

Smaki i smaczki Pragi




Zazwyczaj kończę swoje wyjazdowe relacje kuchnią, tym razem będzie inaczej. Zdecydowanie opłaciło się wziąć urlop bezpłatny i dołączyć do W. w Pradze. Ta powitała mnie lekkim chłodem, ale za to błękitnym niebem rozświetlonym pięknym słońcem. Aura rozpieściła nas zdecydowanie. Po deszczowym i bardzo zimnym wrześniu taka pogoda była jak objawienie.
W. pracuje na Karlinie, więc i tam zawsze nocuje. Od kilku lat zawsze w tym samym hotelu, który jest nie tylko komfortowo wyposażony, kilka kroków od biura, ale przede wszystkim z przemiła obsługą, która traktuje gości fantastycznie, a W. czuje się tam niemal jak w domu. Sama byłam tam już trzeci raz i wiem, że miejsce trzyma niezmienny poziom  trudny do osiągnięcia innym hotelom. Nie bez powodu cieszą się bardzo wysokimi notowaniami zarówno na Booking.com jak i na Tripadvisor.com. Ja lubię ten hotel jeszcze za położenie – poza ścisłym centrum miasta, ale w zasięgu spaceru, choć i metro jest oddalone o kilka kroków.
Jeszcze kilka lat temu okolica nie była najciekawsza. Dużo starych opuszczonych i zniszczonych kamienic. Teraz dzielnica tętni życiem nie tylko w ciągu dnia (za sprawą licznych biur) ale i wieczorami, bo i restauracji można tam znaleźć sporo nie tylko tych lunchowych. My odwiedziliśmy kilka z nich. Generalnie szukaliśmy tradycyjnej kuchni czeskiej. Odwiedziliśmy dwie takie restauracje: Studna i U Sani. Obie bardzo przytulne w czeskim stylu. W obu jedne dania świetne a inne takie sobie. Nie wiem z czego to wynika, ale nasze czeskie doświadczenia, nie tylko z Pragi mówią, że trudno znaleźć czeską restaurację idealną. W Studni W. zamówił pierś z kaczki z sosem wiśniowym – poezja smaku. Pierś z doskonale chrupiącą skórką, różowym i mięciutkim mięsem. Po prostu bajka!!! Za to ja miałam gulasz z knedlikiem ziemniaczanym i duszoną kapustą kiszoną. Gulasz był dobry, knedlik niekoniecznie a kapusta taka, że gdyby nie było mi wstyd wylizałabym talerz po niej ;) Oboje zjedliśmy zupę czosnkową, bardzo dobrą ale jakże inną od tych jadanych w innych miejscach, ale o niej osobno, bo przygotuję ją w domu i pokażę Wam na czym polega jej inność.
Za to w restauracji U Sani to ja trafiłam idealnie a W. trochę gorzej. Zamówiłam svickovą na smetane z houskovym knedlikiem, natomiast gorszym wyborem były grillowane żeberka zamówione przez W. Nie były złe, ale jeśli ktoś przyzwyczajony jest do smaku żeberek barbecue  w stylu amerykańskim czuje rozczarowanie. Generalnie jedzenie było smaczne i miła obsługa. U Sani ma jeszcze drugą restaurację Charleston (na sąsiedniej ulicy) w której jedliśmy poprzednim razem. Tam jedzenie wówczas było fantastyczne a dodatek muzyki na żywo był wspaniałym bonusem.
Ale nie samym czeskim jedzeniem w Pradze żyliśmy. Odwiedziliśmy indyjską restaurację Indian By Natur, która była niezapomnianym wrażeniem smakowym i obsługowym. Co prawda w moim odczuciu dania mogły być ostrzejsze ale znając smak Czechów rozumiem, że ciężko byłoby znaleźć klientów. Restauracja prowadzona jest przez Hindusów, niezwykle szarmanckich, pomocnych i sympatycznych. Porcje zaserwowane były tak duże, że niestety nie dałam rady zjeść całego dania głównego, że o deserze nie wspomnę. Jednak obiecałam kelnerowi, że wrócę specjalnie do Pragi aby znów zjeść obiad z deserem tym razem. Gorąco polecam ten lokal!!!

W Czechach najbardziej zadziwia nas to, że tym wszystkim lokalom opłaca się serwować jedzenie o niewygórowanych cenach a i alkohol w nich (np. wino) też nie kosztuje zawrotnie. Najdroższy obiad (w indyjskiej restauracji) z butelką bardzo smacznego francuskiego wina kosztował nas połowę tego co ostatnio zapłaciliśmy w jednej z wrocławskich restauracji z kategorii – średnich cen.



Wszyscy Ci, którzy lubią jedzenie uliczne nie rozczarują się w stolicy Czech. Poza obecnymi kebabami, pizzami czy kanapkami na ulicach, zwłaszcza w pobliżu miejsc turystycznych, można zjeść typowe specjały dla tego kraju








A Ci turyści, którzy mają problem z alfabetem łacińskim doskonale sobie poradzą z wyborem interesującego ich jedzenia




8 komentarzy:

  1. Uwielbiam Pragę, mogłabym tam wracać i wracać...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Polubiłam to miasto i też chętnie wracam, więc rozumiem Twoje uczucia

      Usuń
  2. A na tych wałkach co to takiego, jakieś ciastka?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja bym mogła w Pradze mieszkać !!! Byłam 6 razy i mam nadzieje ze jeszcze tam wrócę nie raz. Kocham to miasto :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mieszkać to nie, ale odwiedzać zdecydowanie tak, tym bardziej, że to stosunkowo blisko. Nie umiem zliczyć ile razy tam już byłam - wielokrotnie jako dziecko, ale chętnie wrócę znów.

      Usuń