poniedziałek, 21 października 2013

Zamiast zupy zachwyty jesienne

Po bardzo pracowitej sobocie niedziela miała być wypoczynkowa, tym bardziej, że na dworze termometr wskazywał temperaturę przekraczającą 20 stopni. Zjedliśmy ugotowany na chybcika obiad (vichysoisse, pieczona kaczka z jabłkami, makaron i sałatka z gruszki i cykorii) wsiedliśmy do samochodu, wrzucając uprzednio kijki nordicowe do bagażnika, i ruszyliśmy w drogę. Po godzinie znaleźliśmy się w miejscu, które od dawna planowaliśmy odwiedzić. Około 80 kilometrów od Wrocławia, w Dolinie Baryczy (kocham ten region i marzę o chacie w lesie nad stawem) leży Antonin. Sama mieścina może atrakcyjna nie jest, ale warto do niej zajrzeć z dwóch powodów. Po pierwsze za sprawą pałacu myśliwskiego książąt Radziwiłłów, po drugie cudownych lasów i stawów i licznych szlaków pieszych, rowerowych i konnych. Co do tych ostatnich to tylko sobie westchnę z tęsknoty, ale chyba już nigdy nie odważę się pogalopować przez lasy i pola. Jednak miłość do koni i jeździectwa nigdy mnie nie opuści i wzdychać pewnie będę zawsze.


Sam pałac zasługuje na solidny wpis, ja posłużę się kawałkiem tekstu jaki można znaleźć na stronie pałacu:
„Wśród wielkich połaci lasów, nieopodal rozwidlenia dróg, z których jedna biegła do Wrocławia, druga zaś na Śląsk, właściciel tychże włości, książę Antoni Henryk Radziwiłł herbu Trąby, postanowił wybudować dla siebie letnią siedzibę.
Antoniński Pałac Radziwiłłów zaprojektował w stylu myśliwskim Karl Friedrich Schinkel - pozostawiając po sobie dzieło wybitne. Budynek został założony na rzucie ośmiokąta, stanowiącego podstawę czteropiętrowego korpusu głównego. Przylegają do niego cztery niższe skrzydła – ryzality – mieszczące wejście główne z klatką schodową oraz pokoje. Pałac tenże, architekt otoczył parkiem krajobrazowym w stylu angielskim, doskonale przenikającym się z leśnym otoczeniem. Pracą dla księcia Antoniego Radziwiłła, Schinkel utrwalił swą sławę najwybitniejszego architekta epoki, który w samym Berlinie wzniósł Nowy Odwach, katedrę, Stare Muzeum i teatr. Jego dziełami są też pałace w tamtejszym Charlottenhofie i Charlottenburgu.
W efekcie, w 1824 roku, powstał klasycystyczny pałacyk, w którym książę wraz z całą swoją rodziną prowadził ożywione życie towarzyskie i artystyczne. Myśliwską rezydencję odwiedzały ważne osobistości ze świata polityki i sztuki.”





Do takich osobistości należał między innymi Fryderyk Chopin. Do dziś ta wizyta wpływa na losy pałacu. To tutaj każdego roku odbywa się festiwal „Chopin w barwach jesieni”.
Pisząc tych kilka zdań o pałacu nie sposób pominąć wyjątkowej postaci jaką był Jerzy Waldorff, który przyczynił się do odzyskania swej dawnej świetności tego miejsca. Chwała mu za to, tym bardziej, że w niedalekiej odległości w Mojej Woli znajduje się kolejna „perełka” - leśna rezydencja o tyle unikatowa, że jest to jeden z dwóch (bodajże) pałaców o elewacji wykonanej z korka dębowego. Ten szczęścia nie ma, a może ma i to większe niż inne??? Ciągle jeszcze stoi, nie spłonął, nie został rozgrabiony do ostatniej deseczki. Ale serce się kroi jak patrzy się na powolne umieranie L





Jednak wróćmy do naszego Antonina i wyruszmy zielonym szlakiem podziwiać las i stawy w jesiennej odsłonie. Szlak może i zielony, ale aura nas otaczająca mieniła się wszystkimi możliwymi odcieniami, żółci, pomarańczu i czerwieni. Zieleń też jeszcze gdzieniegdzie potrafi dominować. 
Pozachwycajmy się póki czas!







Jesień będzie mi towarzyszyła przez najbliższych sześć dni, bo znów jestem w Podgórzynie, znów będę rozpieszczana pyszną domową kuchnią, znów znajdę czas na spacery i tym razem planuję pokazywać jesień w górach na bieżąco.

Do zobaczenia w Podgórzynie J

10 komentarzy:

  1. Przepiękna wycieczka, dziękuję :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Super, że wiem już gdzie pojechać jak najprędzej.
    Wspaniałe tereny, a na ten niszczejący pałacyk faktycznie nie można patrzeć bez bólu serca...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jak będziecie mieli szczęście (jak my) to znajdzie się miejscowy chłop, który za kilka złotych otworzy i oprowadzi po wnętrzach, zadziwiające, że to jest jeszcze w tak przyzwoitym stanie.

      Usuń
  3. Basiu, lubię Twoje zupy, dzisiejsza też mnie zachwyca. :)
    Wspaniałych jesiennych dni w Podgórzynie Ci życzę. A sobie - Twoich fotograficznych relacji na bieżąco. :)

    A gdy wrócisz, ucałuj w nosy dziewczynki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Za dziewczynkami już tęsknię, mam tu co prawda kocie towarzystwo koteczki i kocurka, które są nieźle miziaste, ale to nie to samo co własne footra ;)
      A za życzenia dziękuję, już dziś postaram się pokazać barwy jesieni w Podgórzynie

      Usuń
  4. Odpowiedzi
    1. Oj nie taki szybki jeśli liczyć godzinę jazdy w jedną stronę ;) ale za to jaki pyyyszny!!!

      Usuń
  5. A ja się zastanawiałam co za zupa będzie w ten poniedziałek ;D tak też dobrze ;) pięknie, jesiennie :) pozdrawiam serdecznie M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Małgosiu poprawię się w następny poniedziałek, zupa będzie :)

      Usuń