wtorek, 29 grudnia 2015

Piąte urodziny bloga i najlepszy lek na złamane serce


Tradycyjnie powinnam jakimś pysznym daniem uczcić 5 urodziny mojego bloga (kiedy te lata minęły zupełnie nie wiem) z uwagi na jego głównie kulinarny charakter. Jednak ostatnio zaniedbuję tę stronę mojej działalności (obiecuję poprawę, mam nawet kilka wpisów w trakcie przygotowywania) ale skoro mam złamane serce to lek na nie będzie jak najbardziej wskazany i czuję się usprawiedliwiona. Tym bardziej, że lek o 100% skuteczności.

Tym lekiem są wieści płynące z nowego domu Benusia i zdjęcia mojego najprzystojniejszego kociego mężczyzny jakiegokolwiek miałam okazję poznać:

Dzień dobry Pani Basiu, 


w załączniku zdjęcia które zrobiłam w Święta Benusiowi. 
Koty pojechały z nami do rodziców na te kilka dni (nie mieliśmy serca ich zostawić).
Podróż zniósł dobrze - pozostaje tylko oswoić go do wchodzenia do transportera. Skubaniec czuje co się święci i ucieka. 
Poza tym jak już wspomniałam wcześniej jest niesamowitym pieszczochem... może godzinami się łasić i dawać buziaki...haha...
Ma dni, że robi się małym dzikusem i ucieka pod stół jednak i tak uważam, że zrobił OGROMNY POSTĘP :) Nawet w domu rodzinnym (były z nami w jednym dużym pokoju 25m2)szybko zaaklimatyzował się do nowego otoczenia i nawet dał się głaskać innym członkom rodziny! 


Zauważyłam, że jednak polubiły się Harmanem. 
Miło jest patrzeć jak zaczepiają siebie nawzajem i zaczynają lizać się po uszach... jednak ciężko zrobić fajne zdjęcie (ale wreszcie mi się uda i prześlę) oczywiście są też małe walki ale rozlewu krwi na szczęście nie ma bardziej gonitwa i syczenie :) Benuś to taki mój cudak! ewidentnie upatrzył sobie mnie na swoją Panią, Harman natomiast Marka :) Mam przeczucie, że jak dorośnie będzie dominował w domu, bo to ciekawski koteczek i zaczepia starszego :)


Jak nic mogę stwierdzić od piwnicznego dzikuska do salonowego Tygrysa! :) 
Jest cudowny!!! 




Państwo adoptujący Benusia jednocześnie z innej Fundacji adoptowali innego kocurka, dorosłego już i po przejściach. Martwiliśmy się wszyscy jak tamten kot zareaguje na konkurencję ale jak widać wszystko układa się idealnie i ja z łezką w oku mogę godzinami patrzeć na zdjęcia Kociego Mężczyznę Mojego Życia <3 



Kiedy patrzę na zadowolonego Benusia, pewnego siebie, szczęśliwego i czującego się bezpiecznie łzy mi się kręcą w oczach ale łzy szczęścia i coś ściska mnie za gardło i wiem, że podjęłam dobrą decyzję - pozwoliłam Mu odejść w miejsce gdzie jest bardzo kochanym członkiem rodziny o czym przekonują mnie słowa jakie pisze do mnie Pani Kasia. Wcześniej dostałam od Niej między innymi takiego smsa: "Wychowała Pani takiego cudownego pieszczocha, że szok :) Sam podskakuje aby dać mu buziaka". To piękne słowa, ale ja wiem, że to nie moja zasługa, a Benusia, który właśnie takim Tygrysem o Gołębim Sercu po prostu jest.


To najpiękniejszy prezent urodzinowy jaki mogłam sobie wymarzyć. 

sobota, 26 grudnia 2015

Świątecznie i kijowo


Nie złożyłam życzeń świątecznych, a tyle miłych dostałam, od tych bliższych znajomych i od tych dalszych, że wstyd mi się zrobiło i niniejszym chciałam za wszystkie bardzo serdecznie podziękować (zwłaszcza Asi „Złomiarze”) i również życzyć ciepła rodzinnego i wyjątkowej atmosfery oraz pomyślności w Nowym 2016 Roku!!!




Drugi dzień świąt przywitał nas pięknym słońcem i od pierwszych chwil poranka było wiadomo, że nie przepuścimy takiej okazji i ruszymy z kijami na wędrówkę. To pierwsza tej zimy i pierwsza od wielu miesięcy – niestety nie składało się L
Za to jak na pierwszy raz i baaardzo krótki dzień wycieczka całkiem udana – 15 kilometrów w nogach, wiatr we włosach i słońce grzejące w plecki.
Trasa malownicza i bardzo ciekawa: Koziniec – Przedborowa – Różana – Owiesno – Przedborowa – Koziniec.
  




 Przed nami Przedborowa 

 Polną drogą do Różanej, bardzo malownicza droga



 Kościół w Różanej
 Krzyż pokutny w murze kościelnym

 Szopka w oknie świetlicy wiejskiej upewnia mnie jakie święta mamy ;)

 W oddali widać już Owiesno



Owiesno, to perełka by mogła być, gdyby nie fakt, że Zamek, który jeszcze po II WŚ miał się całkiem dobrze dziś jest totalną ruiną L Podobno początki zamku to budowla Templariuszy, podobnie jak kościół w Owieśnie. 









 Domek Ogrodnika przy Zamku

 "śniadanie na trawie" 
 nagietki w grudniu????

 Kropek??? Filonka????

 Wielkanoc????










Taki piękny kot pożegnał nas w Kozińcu :)

sobota, 19 grudnia 2015

Mała odskocznia od kieratu


Masa codziennych obowiązków. Każdy dzień zaplanowany niemal ze szwajcarską precyzją. Kiedy jeden element układanki się zmienia plany walą się jak domki z kart i całą układankę trzeba od nowa składać do kupy. Wieczorami padam na przysłowiowy pysk, zasypiam po jednej stronie książki, niezależnie od tego jak pasjonującej i wciągającej. Ale ten stan rzeczy ma swoje dobre strony. Trudno w to uwierzyć, ale cieszę się, bo nie dopadła mnie jesienna chandra (żeby nie powiedzieć depresja), która od lat towarzyszy mi w listopadzie i grudniu.
Radość wielka, jednak są chwile kiedy po prostu czuję, że muszę wyrwać się z obowiązków i zrobić coś wyłącznie dla siebie i przyjemności.
Tak było w niedzielę.
Zamiast zacząć przygotowania świąteczne, zamiast piec, gotować, lepić pierogi wsiedliśmy do samochodu z samego rana (nawet deszczowa pogoda nas nie odstraszyła) i pojechaliśmy na Izerski Jarmark Rękodzieła i Sztuk Wszelakich do Świeradowa Zdroju. Rok temu ten jarmark odbywał się w Kromnowie.
Trudno porównywać te miejsca i jarmarki. Zupełnie inna atmosfera miejsca, każde w swoim rodzaju. Dla mnie Świeradów to miejsce wyjątkowe.
To tutaj moi Panowie stawiali pierwsze kroki na nartach. Spędziliśmy sporo zimowych wakacji w tej miejscowości. Wieczory w sanatorium „Słoneczku” przy kubku gorącej herbaty i grze w „Scotland Yard” to jedne z milszych wspomnień z dzieciństwa Maleństwa. Ośrodek mieścił się w starej stylowej willi jakich w Karkonoszach wiele. Pokoje bez specjalnych wygód, ale miejsce z miłą atmosferą i dobrym jedzeniem przyciągało nas jak magnes.

 szczególnie miechunkowy wianek przypadł mi do gustu, ale skończyło się na kupnie innego :)


 bombki z piernika - majstersztyk




 Szklana Kuźnia, znana mi już z pięknych i oryginalnych wyrobów




 z wielką przyjemnością przygarnęłam ptaszki i kwiatki :)

 a o skarpeciakach marzymy w Fundacji






W niedzielę obserwowaliśmy jak Świeradów pięknieje i zmienia się na zadbane i piękne miasteczko.
Najpiękniejszym miejscem uzdrowiska jest Dom Zdrojowy z modrzewiową Halą Spacerową najdłuższą na Dolnym Śląsku. To tutaj odbywał się Jarmark.
Miejsce wyjątkowe z wyjątkowymi przedmiotami wystawionymi na sprzedaż.








 Nie wiem, czy gdziekolwiek jest upamiętniona rodzina Schaffgotschów, która pozostawiła po sobie chyba najpiękniejsze obiekty na terenie Dolnego Ślaska, ale zasługuje na to w 100%.

A na koniec spacer po deszczowym (wtedy jeszcze deszczowym, potem zaczął padać śnieg) Świeradowie








 Za rok jak się uda znów odwiedzę Izerski Jarmark, bo to miejsce z wyjątkowymi rzeczami, zupełnie inne od Jarmarku na wrocławskim Rynku, gdzie kicz, komercja i powtarzalność króluje.