W niedzielę
wieczorem wróciliśmy z wakacji, ale mimo, że bardzo się staram nie mogę się
ogarnąć. Ciągle jeszcze czeka na mnie jakaś cześć prania, pochowanie rzeczy,
które nam towarzyszyły i wiele innych czynności. Faktem jest, że łatwiej wrócić
do normalnego rytmu po wakacjach w hotelu. Rozpakowuje się walizkę, rach -
ciach i gotowe. Kiedy jedzie się z namiotem bambetli zabieranych ze sobą są
wielkie ilości. No bo potrzebny jest namiot, materace, śpiwory, stół, krzesła, butla
gazowa, kuchenka, lampa gazowa, młotek, pompka do materacy, garnki, talerze
itd., itd. Nie wspominając o mapach, przewodnikach, książkach do czytania i
wielu innych ważnych rzeczach J
Często słyszę,
że mój namiot wzbudza wielkie zdziwienie i niechęć. Rozumiem, że to nie jest
forma spędzania wakacji dla każdego, ale uwierzcie mi, że ma ona wiele zalet.
Ja pamiętam tylko migawki z wczesnego dzieciństwa kiedy z Mamą i Babcią
jeździłyśmy nad morze do chaty rybaka i tam spędzałyśmy wakacje, natomiast doskonale
pamiętam moje pierwsze wakacje pod namiotem. Miałam 4 lata i byliśmy w
ówczesnej Jugosławii, obecnej Chorwacji w okolicach Zadaru. Doskonale pamiętam
dziewczynkę z sąsiedniego namiotu, która miała na imię Gabi i mimo braku
wspólnego języka doskonale bawiłyśmy się ze sobą i kapałyśmy się w dmuchanym
baseniku, który Ona miała postawiony przy namiocie. Chyba wtedy zasmakowałam w
niezależności jaką daje namiot. Potem poza wakacjami pod namiotem z rodziną
doszły obozy harcerskie, kolonie zuchowe, które prowadziłam, wypady pod namiot
ze znajomymi. Dla mnie to coś jak najbardziej naturalnego.
Kiedy porównam
warunki biwakowania z tamtych czasów i te dzisiejsze to nie ma o czym mówić.
Wtedy często nocowało się „na dziko” bo nie wszędzie były kempingi. Nie było łazienek,
toalet a wodę trzeba było zawsze mieć ze sobą bo nigdy nie było wiadomo kiedy
znów będzie można napełnić kanister. Dziś na kempingach jest wspaniale.
Toalety, łazienki, ciepła woda, często pomieszczenia pełniące funkcję kuchni,
jakaś świetlica (obecnie z internetem).
Absolutnie
nikogo nie namawiam do wakacji pod namiotem, ale bardzo bym chciała abyście
uwierzyli, że mogą to być wspaniałe wakacje.
I żeby nie było wątpliwości, lubię dobre
hotele, pewien powiew luksusu, ale nie jest mi to potrzebne do szczęścia.
Mam nadzieję, że
jeszcze długie lata będę mogła sobie pozwolić na taką formę spędzania urlopu i
zdrowie nam na to pozwoli.
Z dużą sympatią patrzyliśmy na parę starszych Francuzów, którzy przyjechali dziwnym samochodzikiem (tak sobie wyobrażam pojazd Pana Samochodzika), na którym spali (bez namiotu) i doskonale się czuli na łonie natury
I na zachętę kilka fotek z francuskiej prowincji
Szczegółowa relacja lada moment się pojawi.