środa, 29 czerwca 2011

Orzechówka - niezastąpione lekarstwo na problemy żołądkowe

Na Świętego Jana dobrze jest zerwać niedojrzałe orzechy włoskie i nastawić orzechówkę, która nie tylko dobrze smakuje, ale i jest doskonałym lekarstwem na problemy żołądkowe. Lubię łączyć przyjemne z pożytecznym i dlatego w barku muszą stać stosowne nalewki. Już pisałam tutaj o pysznym lekarstwie na przeziębienie, a teraz przyszła pora na specyfik pomagający na niestrawność lub na przejedzenie.

Orzechówka

Składniki:

500 g zielonych niedojrzałych orzechów włoskich
1 l spirytusu
500 ml miodu
500 ml przegotowanej wody
kawałek 5 centymetrowy kory cynamonowej
8 goździków

Orzechy umyć i pokroić (w ćwiartki lub plastry) wsypać do dużego słoja, wrzucić do nich korę cynamonową i goździki a następnie zalać spirytusem. Słój zakrecić i odstawić na 2 tygodnie. Codziennie potrząsać słojem. Po 2 tygodniach zawartość słoja przecedzić. Miód zagotować z wodą na małym ogniu, odszumować, ostudzić do temperatury pokojowej a następnie połaczyć z odcedzonym nalewem. Całość przelać do słoja, zamknąć i odstawić na tydzień. Przefiltrować i rozlać do butelek. I teraz najtrudniejsze - odstawić na 3 miesiące :) Po tym czasie nalewka nadaje się do picia.
Smacznego!


sobota, 25 czerwca 2011

WP # 120 Chleb na zakwasie z semoliną

Upiekłam ten chleb już trzykrotnie i od razu muszę się przyznać do okropnej głupoty, którą zgrzeszyłam kiedy piekłam go po raz pierwszy. Upały, które wtedy panowały chyba zaćmiły mi umysł, bo pomyliłam semolinę z mąką kukurydzianą i zamiast pysznego chleba wyszedł wstrętny gniot (wizualnie całkiem niezły), który swój żywot zakończył w jedynym możliwym miejscu, czyli kuble na śmieci. Na szczęście Tilianara uświadomiła mi moją bezmyślność i szybciutko pospieszyłam upiec ten chleb z właściwej mąki. Tak jak zapowiadano chleb wyszedł fenomenalnie pyszny!!!! Jako semolinę potraktowałam włoską mąkę przeznaczoną do wyrobu makaronu, uznając, że nawet jeśli to nie semoilna, to będzie do niej najbardziej zbliżona. Za drugim razem dokonałam znikomej zmiany, według mnie bardzo pozytywnej, bo zamiast sezamu dodałam siemię lniane. Nie ukrywam, że bardziej mi ta wersja posmakowała, ale to tylko kwestia gustu.
Każdemu "zakwasowcowi" polecam gorąco ten przepis bo efekt jest zachwycający. Przepis wydrukowałam i włożyłam do skarbnicy najlepszych przepisów na chleb.


A tutaj cytuję za Autorką przepis na ten wyjątkowo pyszny chleb:

Chleb na zakwasie z semoliną


Zaczyn:
68 g mąki pszennej chlebowej
85 g wody
60 g płynnego zakwasu pszennego
Przygotowanie: Mieszamy wszystkie składniki, przykrywany szczelnie folią i odstawiamy na 12-16 godzin, aby dojrzały w temperaturze pokojowej.

Ciasto właściwie:
115g mąki pszennej chlebowej (ostatnio użyłam 50 g mączki słodowej, a resztę mąki pszennej chlebowej)
273g semoliny (jak najdrobniej mielonej)
220g wody (u mnie zawsze było potrzeba mniej wody, nawet sporo - o ok. 50 ml)
8-9g soli
23g prażonego sezamu (nie zawsze go dodaję, czasem zastępuję słonecznikiem)
zaczyn




Przygotowanie: Wszystkie składniki mieszamy w misce do całkowitego połączenia przez 3-4 minuty. Ciasto będzie dość suche. Dalej wyrabiamy przez 3 minuty. To ciasto nie lubi zbyt długiego wyrabiania. Ciasto powinno być lśniące. Formujemy kulę, przykrywamy wilgotną ściereczką i odstawiamy do fermentacji na 2 godziny. Po godzinie składamy ciasto, tj lekko rozpłaszczamy na blacie i składamy na trzy, obracamy o 90 stopni i ponownie składamy na trzy. Ciasto wykładamy na blat i formujemy podłużny bochenek. wkładamy złączeniem w górę do wysypanego semoliną koszyka i odstawiamy do wyrastania na 2 godziny.
Piekarnik nagrzewamy do 240-250 st. C. Wyrośnięty chleb wykładamy na posypaną semoliną łopatę. Nacinamy. Wsuwamy do piekarnika. Obniżamy temperaturę do 235 st. C i pieczemy z parą przez 40-45 minut. Pod koniec pieczenia można wsunąć blachę pod górną grzałkę, by chleb nie był zbyt rumiany, przy przykryć folią aluminiową (u mnie było to potrzebne).
Smacznego!!!!



niedziela, 19 czerwca 2011

Agrest do zimowego ciasta

Już jest ostatni moment na zrobienie agrestu, który zimą można wspaniale wykorzystać do ciasta. Mam w ogrodzie 4 małe krzaczki agrestu i połowę owoców zjadamy świeżych a połowę zawsze zamykam w słoiki, aby te wyraziste w smaku owoce cieszyły podniebienie również zimą.


Agrest do zimowego ciasta


Składniki:

1 kg agrestu (ma być nie całkiem dojrzały już ma smakować jak agrest, ale jeszcze ma być twardy i kwaśny)
½ kg cukru 

Agrest umyć, oberwać szypułki i ogonki. Malutkie owoce pozostawić w całości, jedynie podczas odszypułkowania obciąć „piętkę”, dzięki temu podczas pasteryzacji owoce nam nie rozpadną się, a te większe przekroić na połówki (w poprzek owocu). Owoce zasypać cukrem, dokładnie wymieszać i wkładać dość ciasno do wyparzonych słoików. Z tej porcji wychodzi około 4-5 słoików o pojemności 0,5l.
Słoiki zakręcić szczelnie i pasteryzować około 25 minut. Po tym czasie wyjąć, sprawdzić czy są szczelnie zamknięte i odstawić do góry nogami do ostygnięcia.
Zimą słoiczek odcedzonych owoców potrafi zdziałać cuda smakowe np. w postaci klasycznego pleśniaka (czy jak ja go zwę skubańca).

Smacznego!



piątek, 17 czerwca 2011

Dżem truskawkowy z różą

Z wycieczki do Stambułu zostały mi jeszcze resztki pączków róży, które postanowiłam wykorzystać teraz przy robieniu przetworów. Zeszłoroczny dżem truskawkowy z kwiatami czarnego bzu miał tak fantastyczny smak, że postanowiłam poeksperymentować w tym roku z innymi dodatkami.
Dżem wyszedł pyszny o lekkim ale wyraźnym armacie różanym, naprawdę jest fantastyczny!

Dżem truskawkowy z różą

Składniki:

2 kg umytych i odszypułkowanych truskawek

700 – 1000 g cukru

pektyna (opcjonalnie)

3 łyżki pączków róży



Jeśli truskawki są duże należy pokroić je na połówki lub ćwiartki. W dużym garnku przygotowane truskawki zasypać cukrem, wymieszać i zostawić na co najmniej ½ godziny aby owoce puściły sok. Pączki róży zawinąć w gazę, zawiązać bawełnianym kulinarnym sznurkiem (niezbyt ściśle owijać gazę, aby soki truskawek mogły przepływać wokół kwiatków) oraz  włożyć pakuneczek do garnka z truskawkami. Kiedy soku jest już spora ilość zawartość garnka gotować aż do uzyskania właściwej konsystencji albo po około 15 minutach dodać pektynę (ja lubię dżemy krócej smażone o konsystencji lekko galaretowatej i dlatego dodaję pektynę). Dokładnie wymieszać, gotować jeszcze kilka minut i na gorąco zamykać dżem w wyparzonych słoikach. Zakrętki słoików najlepiej uprzednio wygotować, gdyż zazwyczaj niedomyte zakrętki są powodem psucia się przetworów. Zakręcone słoiki odstawiać do góry nogami. Po godzinie można postawić je do całkowitego wystygnięcia już normalnie.
Smacznego!!!!

 I kilka migawek stambulskich kotów bytujących przy meczecie:) Przyznacie, że są rozkoszne;)))



środa, 15 czerwca 2011

Schab z pieczarkami duszonymi w winie ze śmietaną

Jestem ostatnio trochę zmęczona, jak to zwykle na finiszu przed urlopem bywa i dlatego staram się gotować szybko, bez stania przy garach. Dzisiaj udało mi się zrobić obiad, który zachwycił wszystkich smakiem, a mnie dodatkowo zachwycił szybkością wykonania. Tak przygotowane pieczarki przestały być przemysłowo produkowanymi grzybami, zyskały szlachetny i wyjątkowy smak.



Schab z pieczarkami duszonymi w winie ze śmietaną


Składniki:

4 kotlety schabowe bez kości

2 łyżki mąki

500 g pieczarek (pokrojonych w ½ cm plasterki)

150 ml słodkiego białego wina

50 ml ginu

200 ml śmietany 22 % (tak tłusta śmietana dodana do gorącego sosu nie zważy się)

3 łyżki oleju

sól, pieprz



Kotlety zbić tłuczkiem, posolić popieprzyć i obtoczyć w mące. Na patelni rozgrzać olej, smażyć kotlety z każdej strony do zrumienienia. Po usmażeniu mięso przełożyć na talerz i trzymać w cieple. Na patelnię, na której smażyło się mięso wsypać pokrojone pieczarki, posolić, popieprzyć i smażyć je aż zrobią się rumiane. Następnie wlać na patelnię z grzybami wino wymieszane z ginem i podpalić całość (uważając na włosy i twarz aby się nie poparzyć). Po chwili zgasić ogień poprzez mieszanie zawartości patelni, dodać śmietanę, wymieszać, chwilę jeszcze poddusić, doprawić i podawać. Schab tak przygotowany najlepiej smakuje z ryżem.

Smacznego!



Tak bardzo marzę już o wakacjach, że nie mogę się oprzeć przeglądaniu zdjęć z minionych wakacji.


niedziela, 12 czerwca 2011

Rodos i mussaka

Ostatnio Alicja żaliła się, że na Rodos wakacje nie są tak wspaniałe jak te, które można spędzić w Turcji. Osobiście jeszcze nie mam porównania, bo poza Stambułem nic w Turcji nie widziałam, ale na Rodos byłam i osobiście mile wspominam ten pobyt. Co prawda okoliczności wyjazdu nie były pozytywne, ale założenie, że mam się całkowicie odprężyć i dojść do siebie po bardzo trudnych przeżyciach zostały zrealizowane w 100 procentach. Nawet z chęcią trochę pozwiedzałam wyspę i wiem co ma do zaoferowania. Bardzo podobało nam się zachodnie wybrzeże, może dlatego, że jest bardziej dzikie i mniej zurbanizowane, ale stolica wyspy mimo, że pełna turystów i mocno zatłoczona robi wspaniałe wrażenie.

Miasto Rodos powstało w 408 r.p.n.e. Ze względu na zawikłane losy całej wyspy należało również do Cesarstwa Rzymskiego, potem Cesarstwa Bizantyjskiego. To tutaj Rycerze Zakonu Szpitalników św. Jana z Jerozolimy zwani też Joanitami lub Kawalerami Maltańskimi osiedlili się kiedy Jerozolima upadła, to stąd zostali wypędzeni i osiedlili się ostatecznie na Malcie (wspominałam o tym tutaj).

Miasto ma wiele do zaoferowania wszystkim turystom. Tym, którzy kochają zwiedzać oferuje bogactwo zabytków, począwszy od portu Mandraki, gdzie kiedyś stał jeden z 7 cudów świata, czyli Kolos Rodyjski (posąg Heliosa  wykonany z brązu bronił wstępu do portu), dziś w tym miejscu można zobaczyć obecny symbol tego miasta.




Oprócz tego miasto pełne jest małych i większych restauracji, gdzie można zjeść wspaniałe miejscowe specjały. To tutaj po raz pierwszy jadłam oryginalną mussakę. Dlatego wspomnienie Rodos przywołało wspomnienie smaku bakłażanów, mielonego mięsa i pomidorów. Zapraszam wszystkich do spróbowania tych typowo greckich smaków.




Mussaka


Składniki:

2 bakłażany

2 cukinie

2 średnie cebule

400 g mięsa mielonego (u mnie było to mieszane mięso wołowo-wieprzowe)

500 g pomidorów (u mnie przecier pomidorowy własnego wyrobu)

sól, pieprz, świeże lub suszone oregano

oliwa do smażenia

500 ml sosu beszamelowego

200 g sera haloumi lub sera żółtego

1 łyżka bułki tartej



Bakłażany umyć, pokroić na dość cienkie plastry, nasolić i zostawić na 15 minut. W tym czasie cebulę pokrojoną w piórka przesmażyć na oliwie, dodać mielone mięso i smażyć tak długo aż powstaną usmażone małe grudeczki. Do mięsa z cebulą dodać pomidory i przyprawy i dusić jeszcze około 10 minut. Jeśli korzystamy ze świeżego oregano dodajemy je pod koniec duszenia. Tak przygotowane mięso odstawiamy. Przygotowujemy beszamel (u mnie z 1 łyżki masła, 1 łyżki mąki i ½ l mleka, soli i białego pieprzu).

Plastry bakłażana dokładnie osuszyć i smażyć albo na niewielkiej ilości oliwy (pamiętając, że struktura bakłażana jest jak gąbka i wchłonie każdą ilość tłuszczu) albo jak ja na patelni grillowej. Podobnie postępujemy z plastrami cukinii. W większości przepisów oprócz bakłażanów dodaje się ziemniaki, ale ja wolę lżejszą wersję zapiekanki zastępując je cukinią.

W żaroodpornym naczyniu wysmarowanym oliwą układać warstwami: bakłażany, mięso, cukinię pilnując aby ostatnia warstwę stanowiły bakłażany. Całość zalać sosem beszamelowym, posypać utartym serem i bułką tartą (ona spowoduje, że na powierzchni utworzy się chrupiąca skorupka) a następnie wstawić do nagrzanego do 190 stopni piekarnika i piec całość 50 minut. Po wyjęciu z pieca od razu podawać.

Smacznego!


niedziela, 5 czerwca 2011

"Bzinka" pyszne lekarstwo na zimowe dni

Rok temu dzięki Bei odkryłam kwiaty czarnego bzu.

Beo bardzo Ci dziękuję!!!!

Dziś chciałabym zachęcić Was do zrobienia wspaniałej nalewki na kwiatach czarnego bzu. Polecam ją nie tylko ze względu na wyjątkowy smak, ale również ze względu na właściwości lecznicze. Kto z nas lubi niesmaczne lekarstwa???? Wbrew pewnej reklamie telewizyjnej uważam, że o wiele przyjemniej leczyć się czymś co smakuje a nie wykrzywia. Ostatnia zima była długa i nie szczędziła nas, ale dzięki bzince ani razu się nie rozchorowałam. Jak tylko czułam, że coś mnie bierze zaraz ratowałam się kieliszkiem leczniczej nalewki, albo dodawałam jej solidną porcję do herbaty. Efekty były lepsze niż po braniu produktów firm farmaceutycznych.

Bzinka
(przepis Mamy Olgi, za który bardzo dziękuję!)
Składniki:

30-50 baldachów kwiatów czarnego bzu
2 cytryny
2-3 limonki
do 70 dag cukru (w zależności od gustu)
1 l wody
1 l spirytusu
1 łyżeczka suszonego korzenia arcydzięgla

Wyszorowane dokładnie cytryny pokroić w plasterki, umyte baldachy przekładać w słoju plasterkami cytryn, zalać wystudzonym syropem przygotowanym z wody i cukru. Przykryć gazą, zakrecić i postawić na słońce na 7-10 dni. Każdego dnia mieszać zawartością słoja i pilnować aby nie doszło do fermentacji. Po tym czasie odcedzić, dodać spirytus, sok z limonki oraz arcydzięgiel i odstawić na 4 tygodnie. Każdego dnia potrząsać zawartością słoja. Przez kolejne 2 tygodnie zostawić w spokoju nalewkę bez potrząsania. Po upływie tego czasu przefiltrować zawartość słoja i można konsumować choć jak jeszcze trochę postoi to lepiej się wszystkie smaki przegryzą.
Smacznego!!!

piątek, 3 czerwca 2011

Cesarsko – królewskie knedle z truskawkami i praski Jusefov

Ostatnio ktoś ze znajomych, kto zajrzał do mojego bloga stwierdził, że przyjęłam formułę trochę jak Makłowicz. W pierwszej chwili w duchu się obruszyłam, bo niczego takiego nie planowałam i nawet przez myśl mi podobieństwo nie przyszło. Jednak faktycznie podobnie jak Robert Makłowicz zwiedzam różne miejsca również kulinarnie. Cały czas ten Makłowicz chodził mi po głowie, Jego podróże i Jego fascynacja CK kuchnią. Efekt tego myślenia miałam dzisiaj na obiad;)
Sezon truskawkowy w pełni, zatem trzeba najeść się do syta tych fantastycznych owoców, aby smaku i aromatu starczyło w pamięci do przyszłego roku. Była już tarta cytrynowa z truskawkami a dzisiaj przyszła pora na knedle z truskawkami. Zawsze robiłam knedle z tradycyjnego ciasta ziemniaczanego, ale tym razem postanowiłam zrobić knedle w stylu kuchni cesarsko – królewskiej czyli serowe. Oryginalny przepis na nie mówi, że należy do nich używać moreli, ale moim zdaniem zamiana moreli na truskawki w niczym nie zaszkodziła, wręcz przeciwnie.

Knedle serowe z truskawkami

(przepis na ciasto autorstwa bajaderki)

Składniki:
1 kg białego sera
3 szklanki mąki
8 łyżek roztopionego masła
4 jajka
szczypta soli

½ kg umytych i obranych z szypułek średniej wielkości truskawek

do polania gotowych knedli masło z bułką tartą lub śmietana
cukier

Ser zmielić (kupiłam gotowy ser, taki jak do serników, więc pominęłam mielenie sera), wymieszać z pozostałymi składnikami, wyrobić ciasto. Gdyby się okazało, że ser był mokry a ciasto nie ma właściwej konsystencji dosypać jeszcze troszkę mąki.
Z wyrobionego ciasta urywać kawałki wielkości dużego orzecha włoskiego, formować okrągłe placki, na środek kłaść truskawkę i zalepiać knedel formując kulę. Postępować tak aż do wyczerpania ciasta. Knedle układać na podsypanym mąką blacie. Kiedy wszystkie knedle są już gotowe gotować je w dużej ilości osolonej wody 3 minuty od zagotownia i wypłynięcia. Podawać od razu polane masłem z bułką tartą albo śmietaną. Całość posypać obficie cukrem i zjadać ze smakiem.
Smacznego!

Skoro jesteśmy przy kuchni cesarsko – królewskiej to pokażę Wam praską dzielnicę żydowską Jusefov. Trafić do niej można bez trudu, gdyż znajduje się w bardzo blisko Rynku i kilka minut spaceru wystarcza, aby znaleźć się w samym sercu Jusefova. Od razu widać, że prascy Żydzi należeli do bogatych mieszkańców Pragi. Kamienice są wysokie, okazałe, pięknie zdobione. Na stosunkowo niewielkim terenie znajduje się kilka synagog i cmentarz żydowski. Jak ktoś lubi włóczyć się po ulicach i zaułkach bez trudu trafi na dom w którym urodził się Franz Kafka. Należy jednak pamiętać, że muzeum Kafki znajduje się po drugiej stronie Wełtawy.
Gorąco polecam spacer po Jusefovie, gdyż daje on wytchnienie od dzikich tłumów turystów wypełniających Rynek, most Karola i Hradczany a klimat i urok dzielnicy w niczym nie ustępuje reszcie starego miasta.
Synagoda Pinkasa - obecnie Muzeum Żydowskie


Synagoga Hiszpańska


Ulice Jusefova

Wejście do starego Cmentarza Żydowskiego


Tablica na kamienicy, w której urodził się Franz Kafka

środa, 1 czerwca 2011

Wszystkim Dzieciom dużym i małym - tarta cytrynowa z truskawkami

Wszystkiego Najlepszego!!!


Tarta cytrynowa z truskawkami

Składniki (na blaszkę 11x36 lub o średnicy 22 cm):
Ciasto:
175g mąki
100g masła
1 łyżeczka cukru pudru
szczypta soli
1 zółtko
2 łyżki zimnej wody
Krem:
2 duże jaja
75g cukru
100g masła
sok z 1 dużej cytryny

Truskawki pokrojone na połówki uprzednio macerowane w syropie wymieszanym z likierem truskawkowym (może być inny w zależności od gustu) w proporcji 1:1.

W pierwszej kolejności przygotowujemy krem cytrynowy. Jajka z cukrem ubijamy na parze aż uzyskamy puszystą masę, dodajemy sok z cytryny i masło pokrojone w kosteczkę. Ubijamy dalej na parze, aż masa zgęstnieje. Kiedy tylko krem będzie miał właściwą konsystencję odstawiamy miskę tak, aby krem wystygł. Pozostawiamy przykryty aż do czasu upieczenia ciasta.
Z podanych składników zagniatamy kruche ciasto (ja w tym celu wykorzystuję melakser) wylepiamy uzyskanym ciastem foremkę i wstawiamy do lodówki na około 30 minut. Rozgrzewamy piekarnik do 190 stopni, nakłuwamy ciasto, przykrywamy je papierem do pieczenia i wysypujemy na niego perełki do pieczenia, albo suchy groch, aby zapobiec wybrzuszeniu się ciasta. Wstawiamy ciasto do piekarnika na 15 minut. Następnie zdejmujemy papier z perełkami i wstawiamy ciasto ponownie do piekarnika na kolejne 10 minut. Po upieczeniu  studzimy ciasto, a kiedy jest już zimne wykładamy krem i przybieramy truskawkami.
Smacznego!