Masa codziennych
obowiązków. Każdy dzień zaplanowany niemal ze szwajcarską precyzją. Kiedy jeden
element układanki się zmienia plany walą się jak domki z kart i całą układankę
trzeba od nowa składać do kupy. Wieczorami padam na przysłowiowy pysk, zasypiam
po jednej stronie książki, niezależnie od tego jak pasjonującej i wciągającej.
Ale ten stan rzeczy ma swoje dobre strony. Trudno w to uwierzyć, ale cieszę
się, bo nie dopadła mnie jesienna chandra (żeby nie powiedzieć depresja), która
od lat towarzyszy mi w listopadzie i grudniu.
Radość wielka,
jednak są chwile kiedy po prostu czuję, że muszę wyrwać się z obowiązków i
zrobić coś wyłącznie dla siebie i przyjemności.
Tak było w
niedzielę.
Zamiast zacząć
przygotowania świąteczne, zamiast piec, gotować, lepić pierogi wsiedliśmy do
samochodu z samego rana (nawet deszczowa pogoda nas nie odstraszyła) i
pojechaliśmy na Izerski Jarmark Rękodzieła i Sztuk Wszelakich do Świeradowa
Zdroju. Rok temu ten jarmark odbywał się w Kromnowie.
Trudno
porównywać te miejsca i jarmarki. Zupełnie inna atmosfera miejsca, każde w
swoim rodzaju. Dla mnie Świeradów to miejsce wyjątkowe.
To tutaj moi
Panowie stawiali pierwsze kroki na nartach. Spędziliśmy sporo zimowych wakacji
w tej miejscowości. Wieczory w sanatorium „Słoneczku” przy kubku gorącej
herbaty i grze w „Scotland Yard” to jedne z milszych wspomnień z dzieciństwa
Maleństwa. Ośrodek mieścił się w starej stylowej willi jakich w Karkonoszach
wiele. Pokoje bez specjalnych wygód, ale miejsce z miłą atmosferą i dobrym
jedzeniem przyciągało nas jak magnes.
bombki z piernika - majstersztyk
Szklana Kuźnia, znana mi już z pięknych i oryginalnych wyrobów
z wielką przyjemnością przygarnęłam ptaszki i kwiatki :)
a o skarpeciakach marzymy w Fundacji
W niedzielę
obserwowaliśmy jak Świeradów pięknieje i zmienia się na zadbane i piękne
miasteczko.
Najpiękniejszym
miejscem uzdrowiska jest Dom Zdrojowy z modrzewiową Halą Spacerową najdłuższą
na Dolnym Śląsku. To tutaj odbywał się Jarmark.
Miejsce
wyjątkowe z wyjątkowymi przedmiotami wystawionymi na sprzedaż.
Nie wiem, czy gdziekolwiek jest upamiętniona rodzina Schaffgotschów, która pozostawiła po sobie chyba najpiękniejsze obiekty na terenie Dolnego Ślaska, ale zasługuje na to w 100%.
A na koniec spacer po deszczowym (wtedy jeszcze deszczowym, potem zaczął padać śnieg) Świeradowie
Za rok jak się uda znów odwiedzę Izerski Jarmark, bo to miejsce z wyjątkowymi rzeczami, zupełnie inne od Jarmarku na wrocławskim Rynku, gdzie kicz, komercja i powtarzalność króluje.
Oj, jak urokliwie. Tak dawno byłam w Świeradowie, było wtedy szaro i nijako. A u Ciebie kolorowo i wesoło... Serdeczności!
OdpowiedzUsuńZdrowych, spokojnych i wesołych świąt życzę !
OdpowiedzUsuńFantastyczne zdjęcia :-)