sobota, 19 grudnia 2015

Mała odskocznia od kieratu


Masa codziennych obowiązków. Każdy dzień zaplanowany niemal ze szwajcarską precyzją. Kiedy jeden element układanki się zmienia plany walą się jak domki z kart i całą układankę trzeba od nowa składać do kupy. Wieczorami padam na przysłowiowy pysk, zasypiam po jednej stronie książki, niezależnie od tego jak pasjonującej i wciągającej. Ale ten stan rzeczy ma swoje dobre strony. Trudno w to uwierzyć, ale cieszę się, bo nie dopadła mnie jesienna chandra (żeby nie powiedzieć depresja), która od lat towarzyszy mi w listopadzie i grudniu.
Radość wielka, jednak są chwile kiedy po prostu czuję, że muszę wyrwać się z obowiązków i zrobić coś wyłącznie dla siebie i przyjemności.
Tak było w niedzielę.
Zamiast zacząć przygotowania świąteczne, zamiast piec, gotować, lepić pierogi wsiedliśmy do samochodu z samego rana (nawet deszczowa pogoda nas nie odstraszyła) i pojechaliśmy na Izerski Jarmark Rękodzieła i Sztuk Wszelakich do Świeradowa Zdroju. Rok temu ten jarmark odbywał się w Kromnowie.
Trudno porównywać te miejsca i jarmarki. Zupełnie inna atmosfera miejsca, każde w swoim rodzaju. Dla mnie Świeradów to miejsce wyjątkowe.
To tutaj moi Panowie stawiali pierwsze kroki na nartach. Spędziliśmy sporo zimowych wakacji w tej miejscowości. Wieczory w sanatorium „Słoneczku” przy kubku gorącej herbaty i grze w „Scotland Yard” to jedne z milszych wspomnień z dzieciństwa Maleństwa. Ośrodek mieścił się w starej stylowej willi jakich w Karkonoszach wiele. Pokoje bez specjalnych wygód, ale miejsce z miłą atmosferą i dobrym jedzeniem przyciągało nas jak magnes.

 szczególnie miechunkowy wianek przypadł mi do gustu, ale skończyło się na kupnie innego :)


 bombki z piernika - majstersztyk




 Szklana Kuźnia, znana mi już z pięknych i oryginalnych wyrobów




 z wielką przyjemnością przygarnęłam ptaszki i kwiatki :)

 a o skarpeciakach marzymy w Fundacji






W niedzielę obserwowaliśmy jak Świeradów pięknieje i zmienia się na zadbane i piękne miasteczko.
Najpiękniejszym miejscem uzdrowiska jest Dom Zdrojowy z modrzewiową Halą Spacerową najdłuższą na Dolnym Śląsku. To tutaj odbywał się Jarmark.
Miejsce wyjątkowe z wyjątkowymi przedmiotami wystawionymi na sprzedaż.








 Nie wiem, czy gdziekolwiek jest upamiętniona rodzina Schaffgotschów, która pozostawiła po sobie chyba najpiękniejsze obiekty na terenie Dolnego Ślaska, ale zasługuje na to w 100%.

A na koniec spacer po deszczowym (wtedy jeszcze deszczowym, potem zaczął padać śnieg) Świeradowie








 Za rok jak się uda znów odwiedzę Izerski Jarmark, bo to miejsce z wyjątkowymi rzeczami, zupełnie inne od Jarmarku na wrocławskim Rynku, gdzie kicz, komercja i powtarzalność króluje.



2 komentarze:

  1. Oj, jak urokliwie. Tak dawno byłam w Świeradowie, było wtedy szaro i nijako. A u Ciebie kolorowo i wesoło... Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrowych, spokojnych i wesołych świąt życzę !
    Fantastyczne zdjęcia :-)

    OdpowiedzUsuń