sobota, 17 grudnia 2016

Pocztówka z wakacji – Bornholm


Wspominkowo, tęsknie i pięknie 😊
Latem spędziłam kilka dni nad Bałtykiem. Miałam okazję po latach zobaczyć jak wyglądają nasze plaże w szczycie sezonu. Niestety stopień zatłoczenia jest wielki, choć uczciwie muszę przyznać, że odchodząc kilometr czy dwa od głównych plaż nadmorskich kurortów można spotkać miłe, niemal odludne miejsca.
Nie wiem ile kilometrów przedreptałam plażami. Z Kołobrzegu jechałam autobusem w określone miejsce (sieć połączeń jest całkiem mocno rozbudowana) a potem maszerowałam brzegiem z powrotem do Kołobrzegu :)
Pobyt wykorzystałam również na jednodniową wycieczkę na Bornholm. Wykupiłam nie tylko bilet na rejs w obie strony, ale i wycieczkę po wyspie. Oczywiście można spróbować samodzielnie powłóczyć się, wynająć rower i z jego pomocą zwiedzać okolicę, jednak czasu na taką formę zwiedzania jest za mało. Dzięki temu, że skorzystałam z wycieczki mogłam jednego dnia odwiedzić wszystkie najważniejsze punkty na wyspie.



Szlaki przetarte, teraz wiem, że fajnie byłoby spędzić na wyspie kilka dni z rowerem, aby na spokojnie powłóczyć się z i bez celu. Na wyspie jest 230 kilometrów ścieżek rowerowych więc nikogo nie dziwi, że na statku sporą część pokładu zajmują rowery. Należy jednak pamiętać, ze teren jest mocno pofałdowany, więc nie można liczyć na wycieczki po płaskim ;)
Bornholm to wyjątkowa wyspa pod względem klimatu. Ma niesamowite nasłonecznienie – 300 dni w roku słonecznych to coś co może kusić każdego. Mała amplituda temperatur też zachęca do osiedlania się na wyspie. Mimo dużej wilgotności powietrza opadów stosunkowo jest niewiele, a temperatury zwłaszcza zimą jak najbardziej przyjazne. Najlepszy dowód, że rosną tu rośliny typowe dla regionu Morza Śródziemnego – np. figi.
Krajobrazy potrafią zapierać dech, a malutkie miasteczka rybackie budzić jak najbardziej pozytywne emocje.
Będąc na wyspie warto zajrzeć do stolicy wyspy – Rønne. Malutki Rynek i otaczające go wąskie uliczki z malutkimi niezwykle malowniczymi domkami to miejsce bardzo klimatyczne. Liczne kawiarnie, restauracyjki pozwalają na smakowanie lokalnych wyrobów, a wyspa słynie z kilku produktów spożywczych. Głównie z wędzonych śledzi, sera i lokalnego piwa.









Trudno uwierzyć do czego służy ta plansza. Otóż to gra niemal hazardowa. Obstawia się pole na które pierwsza kura zrobi co nieco. Uprzednio wpuszcza się kilka kur na planszę i czeka na pierwszą porcję kurzego guana. Ten kto obstawi właściwe pole wygrywa 😉


Oprócz tego nie zawadzi podczas wędrówek zatrzymać się i zajrzeć do środka jednego ze średniowiecznych kościołów rotundowych – to architektoniczna wizytówka wyspy.
Charakterystyczny kształt i drewniane pokrycie dachu z daleka zachęca do odwiedzin.




Północna część wyspy to dzika przyroda, skaliste wybrzeże z licznymi zatokami i Hammershus, ruinami zamku. Była to jedna z największych średniowiecznych warowni Północnej Europy. Malowniczo położone ruiny ściągają licznych turystów, ale jak to w Danii bywa ci liczni turyści nie są absolutnie uciążliwi i męczący.










Chętnie kiedyś wrócę na Bornholm aby spędzić na wyspie kilka dni. Na spokojnie poodwiedzać wszystkie atrakcyjne miejsca, najeść się do syta ryb i napić dobrego bronholmskiego piwa.





Bardzo tęsknię do słońca i takich widoków. Za oknem smutna i ponura aura ni to jesieni i to w najgorszym wydaniu, mżysta, dżdżysta i bez słońca. Lubię o tej porze roku powspominać lato.




4 komentarze:

  1. No to teraz mnie tez zachęciłaś :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dania urzeka spokojem, słońcem i pejzażami. Warto pojechać, warto pooddychać ich powietrzem i wejść w ich rytm życia.

      Usuń
  2. Cudna wycieczka! Bardzo klimatyczne miejsce :) Też się tam w końcu muszę wybrać :)

    OdpowiedzUsuń