Latem spędziłam
kilka dni nad Bałtykiem. Miałam okazję po latach zobaczyć jak wyglądają nasze
plaże w szczycie sezonu. Niestety stopień zatłoczenia jest wielki, choć
uczciwie muszę przyznać, że odchodząc kilometr czy dwa od głównych plaż
nadmorskich kurortów można spotkać miłe, niemal odludne miejsca.
Nie wiem ile
kilometrów przedreptałam plażami. Z Kołobrzegu jechałam autobusem w określone
miejsce (sieć połączeń jest całkiem mocno rozbudowana) a potem maszerowałam
brzegiem z powrotem do Kołobrzegu :)
Pobyt
wykorzystałam również na jednodniową wycieczkę na Bornholm. Wykupiłam nie tylko
bilet na rejs w obie strony, ale i wycieczkę po wyspie. Oczywiście można
spróbować samodzielnie powłóczyć się, wynająć rower i z jego pomocą zwiedzać
okolicę, jednak czasu na taką formę zwiedzania jest za mało. Dzięki temu, że
skorzystałam z wycieczki mogłam jednego dnia odwiedzić wszystkie najważniejsze
punkty na wyspie.
Szlaki
przetarte, teraz wiem, że fajnie byłoby spędzić na wyspie kilka dni z rowerem,
aby na spokojnie powłóczyć się z i bez celu. Na wyspie jest 230 kilometrów
ścieżek rowerowych więc nikogo nie dziwi, że na statku sporą część pokładu
zajmują rowery. Należy jednak pamiętać, ze teren jest mocno pofałdowany, więc
nie można liczyć na wycieczki po płaskim ;)
Bornholm to
wyjątkowa wyspa pod względem klimatu. Ma niesamowite nasłonecznienie – 300 dni
w roku słonecznych to coś co może kusić każdego. Mała amplituda temperatur też
zachęca do osiedlania się na wyspie. Mimo dużej wilgotności powietrza opadów
stosunkowo jest niewiele, a temperatury zwłaszcza zimą jak najbardziej
przyjazne. Najlepszy dowód, że rosną tu rośliny typowe dla regionu Morza
Śródziemnego – np. figi.
Krajobrazy
potrafią zapierać dech, a malutkie miasteczka rybackie budzić jak najbardziej
pozytywne emocje.
Będąc na wyspie
warto zajrzeć do stolicy wyspy – Rønne. Malutki Rynek i otaczające go wąskie
uliczki z malutkimi niezwykle malowniczymi domkami to miejsce bardzo
klimatyczne. Liczne kawiarnie, restauracyjki pozwalają na smakowanie lokalnych
wyrobów, a wyspa słynie z kilku produktów spożywczych. Głównie z wędzonych
śledzi, sera i lokalnego piwa.
Trudno uwierzyć do czego służy ta plansza. Otóż to gra niemal hazardowa. Obstawia się pole na które pierwsza kura zrobi co nieco. Uprzednio wpuszcza się kilka kur na planszę i czeka na pierwszą porcję kurzego guana. Ten kto obstawi właściwe pole wygrywa 😉
Oprócz tego nie
zawadzi podczas wędrówek zatrzymać się i zajrzeć do środka jednego ze
średniowiecznych kościołów rotundowych – to architektoniczna wizytówka wyspy.
Charakterystyczny
kształt i drewniane pokrycie dachu z daleka zachęca do odwiedzin.
Północna część
wyspy to dzika przyroda, skaliste wybrzeże z licznymi zatokami i Hammershus,
ruinami zamku. Była to jedna z największych średniowiecznych warowni Północnej
Europy. Malowniczo położone ruiny ściągają licznych turystów, ale jak to w
Danii bywa ci liczni turyści nie są absolutnie uciążliwi i męczący.
Chętnie kiedyś
wrócę na Bornholm aby spędzić na wyspie kilka dni. Na spokojnie poodwiedzać
wszystkie atrakcyjne miejsca, najeść się do syta ryb i napić dobrego
bronholmskiego piwa.
Bardzo tęsknię
do słońca i takich widoków. Za oknem smutna i ponura aura ni to jesieni i to w
najgorszym wydaniu, mżysta, dżdżysta i bez słońca. Lubię o tej porze roku
powspominać lato.
No to teraz mnie tez zachęciłaś :-)
OdpowiedzUsuńDania urzeka spokojem, słońcem i pejzażami. Warto pojechać, warto pooddychać ich powietrzem i wejść w ich rytm życia.
UsuńCudna wycieczka! Bardzo klimatyczne miejsce :) Też się tam w końcu muszę wybrać :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie, to fajne miejsce
Usuń