Po wylądowaniu na lotnisku oddalonym od Colombo zaczynamy naszą przygodę. Najpierw autobusem docieramy do stolicy a stamtąd pociągiem jedziemy do Kandy. Kolej jest tak poprowadzona, że widoki
z okien roztaczają się wyjątkowe i dla nich warto zrezygnować z typowych
dla turystów wynajętych samochodów z kierowcą.
Kandy, miasto położone w centralnej części wyspy, słynące przede
wszystkim z pięknej i niezwykle ważnej dla buddystów świątyni – Świątyni Zęba,
w której jak łatwo się domyślić, przechowywaną relikwią jest ząb Buddy.
Niedziela, późny pranek. Tłumy wiernych wymieszanych z niemal równie licznymi turystami zmierzają do wejścia do Świątyni. Wszyscy stosownie ubrani, boso wędrują wyznaczoną ścieżką. Każda niemal kobieta niesie kwiaty, które pozostawią w ofierze Buddzie, niektórzy mężczyźni niosą malutkie miseczki z oliwą, którą zapalą i będą się modlić. Bębny i inne instrumenty równomiernie wybijające rytm, podkreślają podniosły charakter miejsca. Tłumy modlących się mieszają się i bezboleśnie współistnieją z tymi, którzy jak my chcą tylko zobaczyć to wyjątkowe miejsce i poczuć jego atmosferę.
Czas spędzony w świątyni szybko mija a plany jeszcze bogate.
Trzeba znaleźć właściwy
autobus aby dotrzeć do Ogrodu Botanicznego. Błąkamy się po miejscowym „dworcu
autobusowym”, kierowcy tuktuków zaczepiają nas, jednak nie są nachalni. Jakiś
mężczyzna pyta nas jakiego autobusu szukamy. Kiedy dowiaduje się, że chcemy
dojechać do Ogrodu Botanicznego mówi skąd odjeżdżają autobusy w tamtym kierunku.
Wsiadamy do autobusu, który ma zupełnie inny numer niż miał mieć, ale kierowca
zapewnia nas, że jedzie w tym kierunku. Za grosze dojeżdżamy we właściwe
miejsce, a o to abyśmy wysiedli gdzie trzeba dba bileter.
Królewski Ogród
Botaniczny pierwsze założenia podobno miał w XIV wieku, ale główny układ i
nasadzenia pochodzą z XVIII i XIX wieku. Ogród zajmuje powierzchnię 60
hektarów. Bardzo żałuję, że nie znam wielu łacińskich nazw, ale mam je na
zdjęciach wraz z roślinami i planuję większość rozszyfrować. Ogród jest bardzo
zadbany, zachęca do odpoczynku i spacerów. Podobno to miejsce na romantyczne
randki, chyba tak, bo widzieliśmy wiele par, które spacerowały albo odpoczywały
w cieniu.
W Ogrodzie przytrafiło
nam się coś bardzo zabawnego. Dotąd to ja często fotografowałam ludzi, którzy z
jakiegoś powodu byli dla mnie interesujący a tutaj zaczepiła nas grupka
Lankijek w różnym wieku i poprosiły o możliwość zrobienia sobie zdjęcia z nami J Kto wie gdzie na
fejsbuku jesteśmy lajkowani J
Na jednej roślinie wszystkie stadia: pąki, kwiaty i owoce
Można znaleźć zaciszny kącik na romantyczne chwile z ukochaną
Nie potrafię sobie wyobrazić soczystości zieleni i szaleństwa barw w porze monsunowej, my byliśmy w porze suchej. Wielkość roślin zadziwia a bambusy przy których ludzie wyglądają jak mróweczki stojące na tylnych nogach wręcz szokują.
Po całym dniu zwiedzania nocujemy w miejscu oddalonym od centrum, ale z piękną panoramą na nie.
Piękne zdjęcia, piękna wycieczka, aż tak daleko Was nogi poniosły :-)
OdpowiedzUsuńNiestety u nas klimat za zimny, aby na drzewie rosły owoce, kwiaty i pąki, niesamowite :-)
Klimat za zimny ale i wilgotności takiej nie ma - monsuny swoje robią :) Najbardziej chyba niesamowite te bambusy były
UsuńNo dobiłaś mnie ogrodem botanicznym. Piekny! Dobra wiadomość: mój M wchłonął pomysł pojechania Waszymi śladami :) Śledzę więc z przejęciem co będzie dalej...
OdpowiedzUsuńSerdeczności :)
Podobno to nie jest jedyny Ogród Botaniczny na wyspie, ale tylko ten odwiedziliśmy. Jeśli będziesz chciała zasięgnąć "języka" od strony praktycznej chętnie odpowiem na wszelkie pytania :)
UsuńJa tam poleciałam dla przyrody i się nie zawiodłam a przy okazji i zabytki widziałam, więc dla każdego coś jest.
Basiu-bardzo ciekawe miejsca. Lubimy świątynie buddyjskie i bardzo chętnie je odwiedzamy. Bębniarze byli chyba tu sporą atrakcją. Ogród Botaniczny imponujący :) Bardzo dziękuję za kartkę i cieszę się z niej :) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNie tylko bębniarze byli atrakcją. Cała świątynia jest niezwykle ciekawa i ogromna więc jest co podziwiać.
Usuń