Niestety mój ścisły umysł nie pozwala mi pięknie pisać, o
czym ostatnio przypomniał mi kolega z pracy. Wiem, że dla blogującej osoby to
gwóźdź do trumny, ale pewnych rzeczy nie przeskoczę. Nigdy nie będę Was
zabawiać interesującymi i pięknie napisanymi opowieściami, ale mimo wszystko
mam nadzieję, że mam coś do zaoferowania, nawet jeśli jest to w formie ścisło –
oszczędnej i pozbawionej finezji.
Dziś chciałam
Wam opowiedzieć o lawendzie i krainach gdzie jest prawdziwą królową pól:
Prowansji i wyspie Hvar, jednak po takiej krytyce poprzestanę na deserze, w
którym wykorzystałam kwiaty lawendy z mojego własnego ogrodu.
Lawendowy deser z jagodami
250 g sera
mascarpone
3 – 5 łyżek
skondensowanego słodzonego mleka (ilość dostosować należy do własnych potrzeb
co do słodkości kremu)
2 łyżki białego
rumu
suche kwiaty
lawendy obrane z dwóch gałązek (około 2 łyżeczek do herbaty)
1 szklanka jagód
kilka gałązek czerwonych porzeczek do ozdoby
Ser mascarpone
utrzeć mikserem na puszystą masę, następnie dodać (cały czas ubijając) słodzone
mleko skondensowane. Na koniec wlać alkohol i całość ubić. Krem powinien mieć
lekką, puszystą konsystencję. Dodać otarte kwiatki lawendy (nie powinno ich być
zbyt wiele, aby nie zdominowały smaku deseru), wymieszać.
W miseczkach
układać warstwami owoce i krem. Przed podaniem schłodzić w lodówce przez około
godzinę.
Smacznego!!!
Nie wiem jak u Was, ale u mnie cały czas przechodzą burze i momentami leje deszcz, więc pewnie deserów lawendowych już nie będę mogła zrobić, bo kwiaty zwiędną w takiej paskudnej aurze. Ale teraz na pocieszenie zjem ostatnią miseczkę aromatycznego deseru.
Basiu nie przejmuj się złośliwą krytyką,ja zawsze czekam z niecierpliwością na twój nowy wpis,Twoje opisy są konkretne i rzeczowe a do tego te piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńDorota
Bardzo dziękuję! Z tą krytyką jest tak, że sama wiem co mnie ogranicza, ale ton tamtej wypowiedzi mnie zabolał, aż sama się zdziwiłam
Usuńpiękne zdjęcia lawendy:) też jestem ścisłym umysłem i jestem z tego dumna ;D
OdpowiedzUsuńJestem dumna z tego zdjęcia lawendy, szkoda, że na blogu wygląda tak słabo (zmniejszanie formatu zdjęciom nie służy) a co umysłu ścisłego też go lubię ;) w wielu przypadkach bardzo pomaga w życiu.
Usuńciekawe połączenie! wygląda przepysznie! :) a krytyka niech działa mobilizująco!
OdpowiedzUsuńKrytyka może działać mobilizująco, jeśli możemy pewne rzeczy poprawić, ale natury zmienić się nie da. Od razu przypomina mi się pewien rysunek o egzaminie dla zwierząt, który to egzamin miał być sprawiedliwy dla wszystkich, ehhh życie
UsuńNaprawdę zdanie jednego faceta tyle dla Ciebie znaczy?
OdpowiedzUsuńUśmiechnij się i rób swoje. Chyba że starasz się o Nobla, wtedy to musisz swoje aspiracje przemyśleć.
Wymądrzam się, a sama, pewnie z obawy przed krytyką, nikomu nie mówię o blogu, ani rodzinie, ani znajomym;-)
Deser pycha!
Swoje robię i uśmiecham się do całego świata ;)
UsuńTa krytyka zabolała i tyle.
Pyszny deser i ten zniewalający zapach lawendy :)
OdpowiedzUsuńDziś lawenda pachnie szczególnie intensywnie, po długich deszczach wreszcie pojawiło się słońce :)
UsuńBasiu, piszesz wspaniale! że nie poetycko nie znaczy brzydko, dsj spokój z tym kolegą...co on wie o blogowaniu? nie trzeba mieć dyplomu z filologii polskiej by pisać CIEKAWIE, bo to jest najważniejsze!
OdpowiedzUsuń...a deser cudowny!:))
Kasiu dziękuję! Chyba coś w tym jest co napisałaś, bo kolega jest filologiem ;)i ma inne oczekiwania od osób piszących.
UsuńBasiu lepiej napisać prosto ale prawdziwie.Ja też nie potrafię pisać pięknie znaczy ,że mam umysł ścisły hahaha nawet nie wiedziałam;)Przybiegłam do Ciebie jak tylko przeczytałam post u siebie.Rzeczywiście żeśmy się dziś obie chyba telepatycznie zmówiły;)Deser super lubię dodatek lawendy a lawenda z Twojego pola piękna, aż szkoda że cały rok oczu nie cieszy:)
OdpowiedzUsuńTeż żałuję, że dłużej ta moja lawenda nie cieszy oczu i nosa.
UsuńU mnie ścisły umysł potwierdzony też wykształceniem ;)
Ale super propozycja!
OdpowiedzUsuńJa, jako osoba nie umiejaca pisac, naprawde nie przejmowalabym sie krytyka. Jednym sie podoba, innym mniej. Lubie cie czytac. A deser mi sie baaardzo podoba :)
OdpowiedzUsuńDeser był pyszny! Dziękuję za pocieszenie, i tak jak napisałam Ance Wrocławiance robię swoje i cieszę się, że ktokolwiek do mnie zagląda i czyta :)
UsuńBasiu, rozumiem, ze takie zdanie moglo zabolec, ale przeciez nie kazdy we wszystkim jest tak samo dobry! Moze Twoj kolega filolog potrafi 'ladniej' pisac, ale czy potrafi tak dobrze gotowac i przygotowywac tak apetyczne wpisy? Czy do niego mialo by sie ochote zagladac? Byc moze nie ;)
OdpowiedzUsuńJa czasem slysze jakies 'porady' na temat zdjec od osob, ktore nigdy nie zrobily zadnego kulinarnego zdjecia (ani zadnego innego swoja droga ;)), wiec zupelnie mnie to 'nie rusza'. Generalnie krytyka osob, ktore nie potrafia zrobic czegos lepiej mnie nie rusza :D
Pozdrawiam serdecznie! I zycze mniej takich kolegow ;)
Gotować potrafi i to naprawdę dobrze ;) Muszę to obiektywnie stwierdzić, ale już się nie przejmuję co powiedział :)
UsuńA może koledze nie podobał się krój czcionki ;-) Jak powiedziała kiedyś pewna Pani: "...nie to ładne, co ładne, tylko co się komu podoba" ilość fanów Twego cudnego bloga powinna raczej dodawać Ci skrzydeł! Pole lawendowe jest przepiękne, choć można go (niestety) ominąć wzrokiem!
OdpowiedzUsuńJak ma się przed sobą śliczny włochaty tyłeczek to trudno cokolwiek innego zauważać, dlatego wybaczam z uśmiechem niedopatrzenie ;)
UsuńO wyspie Hvar nigdy nie slyszalam i chetnie bym poczytala... A kolega chyba zartowal, Basiku nie ma sie czym przejmowac!
OdpowiedzUsuń