Mimo, że
gwoździem postu jest zakwas na żur – jak znalazł na wielkanocną zupę ale ja
zacznę od tego co dla mnie jest najważniejsze – wiosna dookoła. W niedzielę
wybraliśmy się z Megi i TP w Dolinę Bystrzycy podziwiać przebiśniegi i nie
tylko.
Oczy cieszyły wiosenne widoki. I choć po drodze minęliśmy dwa pałace, a raczej ruiny pałaców to
dziś zamęczę Was zdjęciami zieleniny, która wyczekiwana jest przeze mnie bardzo
mocno.
Kijowa niedziela za nami, dziś poniedziałek a to dzień na zupę, jednak tym razem zanim zrobimy zupę musimy zrobić zakwas na nią.
Zrobienie
zakwasu na żur czy zalewajkę to niezwykle prosta sprawa. Zakwas kupuję jedynie
w sytuacji awaryjnej – kiedy najdzie nas ochota na zupę a zrobionego zakwasu
brak. Teraz kiedy Wielkanoc się zbliża nastawię solidną porcję, aby nie
zabrakło go do świątecznej wersji żuru, ale o nim innym razem.
Zakwas na żur
5 łyżek mąki
żytniej razowej lub żurkowej
5 szklanek
wystudzonej, przegotowanej wody
1 liść laurowy
2 ziarna ziela
angielskiego
3 -4 ząbków
czosnku
1 łyżka zakwasu
na chleb – dla przyspieszenia procesu kiśnięcia
W dużym słoju
lub dzbanku wymieszać mąkę z wodą, dodać przyprawy i pokrojony w plasterki
czosnek. Jeśli posiadamy zakwas chlebowy możemy dodać łyżkę, aby przyspieszyć
powstawanie zakwasu, bez tego dodatku zakwas również otrzymamy, ale proces
będzie trwał dłużej.
Słój przykryć
gazą lub lnianą ściereczką i odstawić na blat kuchenny na kilka dni. Z
dodatkiem zakwasu zazwyczaj wystarczają 3 – 4 dni aby produkt nadawał się do
wykorzystania.
Smacznego!!!
Proste???
Bardzo, a żur z
własnego zakwasu zawsze smakuje lepiej niż z kupnego. Nadmiar możemy przelać do butelki, zakręcić i trzymać w lodówce
przez około 2 tygodnie.
Jaki piękny wiosenny biały dywan kwiatów :-)))
OdpowiedzUsuńMuszę sobie zrobić taki zakwas na żur.
Nigdy nie robiłam :-)
U Ciebie w lasach pewnie równie pięknie :)
UsuńPiękne zdjęcia, wiosna idzie jak nic!
OdpowiedzUsuńWiosna tuż tuż :)
UsuńPięknie tam u Was, jak zawsze... I miodunkę widzę... U nas też słoneczko praży wprost w monitor, szkoda że te dni w pracy takie długie...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
m.
Też uważam, że czas w pracy marnuję ;) A miodunka mnie również mocno ucieszyła :)
UsuńWiedziałam, że były kije!:)
OdpowiedzUsuńWcale nie czuję się zamęczona zdjęciami zieleniny.;)
Dzięki, że przypominasz o zakwasie!
Musiały być, tyle czasu było bez kijów, że zew nas pociągnął ;) Cieszę się, że nie zamęczyłam zdjeciami zieleniny :)
UsuńBasiu-niesamowite, że przebiśniegi rosną tam w takiej ilości :) Cieszę się , że tyle wiosny pokazałaś :) pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńMają tam dobre warunki a tereny chronione, bo to Park Krajobrazowy
Usuń