Machina
czasu nadal nie chce mnie wypuścić ze swojego kołowrotu. Ale staram się nie
dawać i każdego dnia, jeśli tylko pozwala na to pogoda staram się z godzinkę
posiedzieć z herbatą i książką w ogrodzie. Zeszłoroczny sezon niestety był dla
mnie bardzo niekorzystny. Najpierw „remont” ogrodu, potem remont elewacji,
mieszkania pode mną i mojej łazienki. To spowodowało, że przez cały sezon
raptem kilka razy z przyjemnością korzystałam z uroków posiadania ogrodu. Teraz
za to korzystam ile się da.
Żeby jednak mieć choć tę godzinkę dla siebie muszę choćby
gotowanie ograniczyć w czasie. Staram się aby dania serwowane przeze mnie były
szybkie w przygotowaniu i nie wymagały skomplikowanych zabiegów. Do takich dań
należy kuskus z suszonymi pomidorami i pieczarkami.
W mojej
dzielnicy jest muzułmańskie centrum kulturalno – religijne, a przy nim od lat
funkcjonuje sklep spożywczy, który poza normalnymi polskimi produktami ma wiele
arabskich i tureckich. Sprzedawcami są muzułmanie, nie zawsze mówiący po polsku. Ostatnio skusiłam się na kuskus libański czyli
moghrabieh. I to z niego tym razem zrobiłam to danie, choć i ze zwykłego
kuskusu wychodzi doskonałe.
Polecam gorąco!
Kuskus libański (moghrabieh) z suszonymi pomidorami i pieczarkami
25 dag kuskusu
libańskiego (lub zwykłego)
bulion do
ugotowania kuskusu
10 – 15 kawałków
suszonych pomidorów z oliwy
kilka pieczarek
1 cebula
2 ząbki czosnku
2 liście laurowe
(u mnie świeże)
½ - ¼ łyżeczki
harrisy
1 cytryna
pęczek bazylii
Kuskus ugotować
do miękkości (ale środek ma pozostać jędrny) w bulionie. Można w wodzie, jednak
ten „makaron” doskonale chłonie smaki z płynu, w którym jest gotowany, więc
warto danie wzbogacić w ten sposób. W tym czasie na oliwie spod suszonych
pomidorów zeszklić posiekaną cebulę, dodać liście laurowe, posiekane ząbki czosnku,
pokrojone w paseczki suszone pomidory i pokrojone w plasterki umyte pieczarki,
oraz harrisę. Całość smażyć na małym ogniu przez około 10 minut. Kiedy kuskus
się ugotuje należy go odcedzić, dodać do smażonych pomidorów i pieczarek. Całość
wymieszać, dodać sok z cytryny do smaku a całość posypać posiekaną bazylią.
Podawać gorące, ale całkiem smaczne jest na zimno jako danie lunchowe w pracy. Można dodatkowo podać ćwiartki cytryny.
Smacznego!!!
Prawda, że smakowicie wygląda????
jak ja zazdroszczę tej godziny z książką! chciałabym choć godzinę dłużej pospać.. a czas z książkami które kocham to chyba nierealne marzenie :) przynajmniej do połowy czerwca...
OdpowiedzUsuńCzasem udaje mi się wprowadzić taki "reżim" sama sobie go wprowadzam, zwłaszcza kiedy powoli zaczynam gonić w piętkę, aby wyhamować
UsuńBasiu, wygląda przepysznie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że u mnie nie ma takiego kuskusu :(
Ze zwykłym kuskusem też dobrze smakuje - jadłam więc wiem :)
Usuń