Jakość mięsa z
kurczaka jest tak słaba, że generalnie go nie kupuję, ale skusiłam się na kurczaka
zagrodowego, bo zamarzył mi się typowy obiad niedzielny z dzieciństwa –
pieczony kurczak z nadzieniem. Tak
naprawdę nie o kurczaka tu chodzi a jedynie o to nadzienie, które nie dość, że
samo z siebie jest pyszne to jak przejdzie sokami kurczaka staje się poezją
smaku – przynajmniej dla mnie.
Danie nie jest fotogeniczne, zwłaszcza kiedy napcha się masę farszu i w trakcie pieczenia skóra na kurczaku pęknie ;) ale ze względu na nadzienie, które uwielbiam przepis publikuję. Najpierw zdjęcie jeszcze "wyględnego" kurczaka ;)
Kurczak pieczony z nadzieniem
1 cały kurczak
(u mnie zagrodowy)
sól – 1 łyżeczka
na każdy kilogram kurczaka
1 łyżeczka
słodkiej mielonej papryki
½ łyżeczki curry
2 ząbki czosnku
nadzienie:
3 małe bułeczki
1 pęczek koperku
1 pęczek natki
pietruszki
2 średnie jajka
50 g masła
1 łyżeczka cukru
¼ łyżeczki świeżo
zmielonej gałki muszkatołowej
sól, pieprz
mleko do
namoczenia bułek
Przygotować
mieszankę przypraw do mięsa – ząbek czosnku zgnieść i wymieszać z pozostałymi
składnikami. Kurczaka dokładnie umyć, wysuszyć ręcznikiem papierowym, natrzeć
mieszanką przypraw zarówno z zewnątrz jak i w środku. Mięso wstawić do lodówki
na minimum dwie godziny. W tym czasie bułki namoczyć w mleku. Masło wyjąć z
lodówki aby zyskało temperaturę pokojową.
Rozgrzać
piekarnik do 190 stopni.
Namoczone bułki
dokładnie odcisnąć. Żółtka oddzielić od białek, żółtka dodać do bułek. Natkę i
koperek umyte i wysuszone posiekać i dodać do nadzienia. Miękkie masło dodać do
masy, dodać przyprawy (sól i pieprz do smaku) i całość dokładnie wymieszać aby stanowiło jednolitą
masę. Białka ubić ze szczyptą soli na sztywną pianę. Wmieszać delikatnie do
masy nadzienia i od razu nadziewać kurczaka (tak aby piana nie opadła). Jeśli
okaże się, że do wnętrza kurczaka nie zmieści się więcej nadzienia a jeszcze
trochę go zostało warto oddzielić skórę z kurczaka na jego piesiach i w tak
powstałe kieszonki wsadzić pozostałe nadzienie. Otwór w kurczaku dokładnie
zaszyć, kurczaka włożyć do brytfanny nie zakrywając jej pokrywką i wstawić do
nagrzanego piekarnika. Przez około 1 godzinę piec odkryty, często podlewając
wytopionym tłuszczem i sokami z mięsa, potem brytfannę nakryć pokrywą i pieca
dalej. Czas pieczenia podobny jak i
innego mięsa – 1 godzina na każdy kilogram mięsa.
Upieczonego
kurczaka wyjąć z piekarnika i bez wyciągania z brytfanny zostawić aby odpoczął
przez co najmniej ½ godziny (aby nie stygł zbyt szybko warto brytfannę nakryć
ręcznikiem).
Po tym czasie
kurczaka można podzielić na porcje i podawać z dowolnymi dodatkami – ryżem,
ziemniakami, frytkami – co kto lubi i surówkami. U mnie obowiązkowo do takiego
kurczaka podaje się albo marchewkę z jabłkiem albo mizerię. Ogórki teraz już
nie są smaczne więc idealnym uzupełnieniem jest marchewka z jabłkiem
Smacznego!!!
I już niewyględne danie ;) za to na samo wspomnienie ślinka mi cieknie.
Następnym razem będę Was namawiać do myślenia o tym, że rok się kończy i trzeba pomyśleć o tym nowym, zbliżającym się wielkimi krokami.
Też często się rozmarzam na wspomnienie nadziewanego kurczaka, którego piekła moja Babcia. W naszym nadzieniu obowiązkowa była jeszcze kurza wątróbka, poza tym dokładnie jak u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńWiem, dodatek wątróbki to klasyczny polski dodatek, ale właśnie taka bułczana jest "moim" najmilszym wspomnieniem :)
UsuńI takiego kurczaka lubię. Pyszne danie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Jeszcze żeby mięso kurczaka było tak smaczne jak to przed 30 laty byłoby wspaniale :)
Usuńto fakt mięso jest teraz bardzo sztuczne, niestety
Usuńale za to ja będę zaglądać po przepisy:):
POzdrawiam