poniedziałek, 7 marca 2016

Słoniowe safari


Sri Lanka przyciągnęła mnie słoniami i polami herbacianymi. Pierwsze moje marzenie się spełniło.
Program i szczegółowy plan naszej podróży układał W. uwzględniając moje marzenia. Dzięki temu w planie pojawiły się dwa safari w Parkach Narodowych.
Pierwsze za nami.

Jeep przyjechał po nas do hotelu punktualnie, po drodze dosiały się do nas jeszcze trzy osoby, w tym para starszych Francuzów, z którymi jechaliśmy tym samym autobusem z Kandy do Dambulli. Od razu zrobiło się miło na pace, wszak nie byliśmy już sobie całkiem obcy, choć w autobusie nie zamieniliśmy ze sobą jednego słowa.


Godzina jazdy z Polonnaruwy i w końcu dach zostaje zwinięty, wjeżdżamy na teren Parku.
Minuty mijają, za nami kolejne zakręty wyboistą drogą i nic. Żadnego zwierzaka, nawet ptaków mniej niż w ogrodzie przy hotelu. Z każdą minutą tracę nadzieję, że cokolwiek zobaczymy i że spełni się moje marzenie.


Kiedy niemal straciłam nadzieję zobaczyliśmy pierwsze słonie. Wśród wysokich traw powoli wędrowały cały czas jedząc. Staliśmy i obserwowaliśmy. I tak jeszcze ładnych ileś razy. Słonie na ogół nic sobie nie robiły z obecnych jeepów (tych niestety przy każdym stadzie pojawiało się po kilka) ale mieliśmy okazję usłyszeć ryczącą słonicę, która bardzo energicznie ruszyła na najbliżej stojący samochód. Na szczęście to było tylko straszenie ostrzegawcze mające zapewnić bezpieczeństwo słoniątkom.















Najbardziej rozczulający widok to maluszki, jeszcze lekko „kudłate” i trochę nieporadne, ale niesamowicie piękne i chwytające za serce.





Te słonie żyją tutaj całkowicie na wolności. Wędrują one pomiędzy trzema sąsiadującymi niemal ze sobą Parkami Narodowymi. Miejsce aktualnego bytowania uzależniają od poziomu wody i dostępności jedzenia. Aktualnie dwa parki są w dużej mierze zalane i słonie tłoczą się na terenie tylko jednego a i turyści nie rozkładają się tym samym na trzy parki a wszyscy przyjeżdżają do jednego. Nie robi to najlepszego wrażenia kiedy stado słoni zostaje otoczone jeepami, jednak słonie zupełnie nic sobie z obecności ludzi nie robią (poza wspomnianą słonicą). Widać po ilości maluchów, że żyje im się dobrze, wszak rozmnażają się i zwiększają populację słoni na wyspie. Jest ich na tyle, że jadąc z Dambulli do Polonnaruwy widzieliśmy pierwszego słonia, który po prostu wszedł na szosę. Wywołał solidną konsternację kierowcy, który się zatrzymał i czekał na to co dalej zrobi słoń. Podobnie inni kierowcy. Słoń niespiesznym krokiem wrócił do dżungli. Zatem zwierzęta te wędrują bez ograniczeń, jednak tereny do życia i żerowania mają coraz mniejsze, warunki coraz trudniejsze. Smutek człowieka ogarnia i myśli, że jak tak dalej pójdzie następne pokolenia słonie zobaczą wyłącznie w zoo, bo w naturze będzie coraz trudniej. 





Na szczęście wiemy, że ze słoniami spotkamy się jeszcze raz w Udawalawe więc wyjazd z Parku nie jest bardzo bolesny, choć można by było spędzić tam jeszcze wiele godzin patrząc na te piękne, majestatyczne zwierzęta.
Ostatni rzut oka na okolicę



i wracamy do Polonnaruwy.

7 komentarzy:

  1. Basiu-wreszcie zaczynam czytać Twoje wpisy ze Sri Lanki :) Słonie są niesamowite i mają bardzo "czytelne " zachowania :) Mnie też rozczulają maluchy :) Miałaś sporo wrażeń :) W Azji przeszkadza mi, że ludzie bardzo wykorzystują słonie do pracy czy jako atrakcje turystyczne do wchodzenia gdzieś pod górę. Nigdy nie byłaby to dla mnie atrakcja. To niezwykłe socjalnie, wrażliwe i bardzo mądre istoty i oby żyły szczęśliwie i jak najdłużej. Pozdrawiam M

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na Sri Lance nigdzie nie widziałam słoni wykorzystywanych do jakiejkolwiek pracy. Tylko raz widziałam słonia poza PN, ale o tym pisałam - słoń który wyszedł z dżungli na szosę czym wzbudził konsternacje kierowców. Podobnie z atrakcjami dla turystów, choć wiem niestety, że komercja jest w sierocińcu słoni, który z tego właśnie względu ominęliśmy w swojej podróży.

      Usuń
    2. To dobra wiadomość :) Co do sierocińca, przykro mi, bo w takich miejscach powinno się szczególnie dbać o zwierzęta.

      Usuń
  2. Zazdraszczam takiej wyprawy! Słonie są mądre i uważne.
    Zdjęcia porobiłaś cudne, nadają się do NatGeo.

    pozdrawiam ze wsi Kidów w Polsce.
    Tu niema słoni a nawet krów nie widać :(

    Iza

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czy ten Kidów to w okolicach Zawiercia??????
      Jeśli tak to muszę to napisać, moja Mama urodziła się w Jeziorowicach :)

      Usuń
  3. Uwielbiam Sri Lankę za niesamowitą przyrodę i uśmiechniętych wbrew wielu przeciwnościom ludzi. Byłem raz i wiem, że na pewno tam jeszcze wrócę - zobaczyć wieloryby na południu i wspiąć się na Adams Peak. Zazdroszczę wyprawy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My niestety też wielu rzeczy nie zobaczyliśmy - czas był krótki a tak wiele ma do zaoferowania ta wyspa, że trudno wybrać. Nie wiem czy wrócę, tyle innych miejsc na świecie mnie ciągnie, ale jeśli bym znalazła sposobność i wszystko nowe zobaczyła to bardzo chętnie.
      Pozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)

      Usuń