Sri Lanka przyciągnęła mnie słoniami i polami herbacianymi. Pierwsze moje marzenie
się spełniło.
Program
i szczegółowy plan naszej podróży układał W. uwzględniając moje marzenia.
Dzięki temu w planie pojawiły się dwa safari w Parkach Narodowych.
Pierwsze
za nami.
Jeep
przyjechał po nas do hotelu punktualnie, po drodze dosiały się do nas jeszcze
trzy osoby, w tym para starszych Francuzów, z którymi jechaliśmy tym samym
autobusem z Kandy do Dambulli. Od razu zrobiło się miło na pace, wszak nie
byliśmy już sobie całkiem obcy, choć w autobusie nie zamieniliśmy ze sobą
jednego słowa.
Godzina
jazdy z Polonnaruwy i w końcu dach zostaje zwinięty, wjeżdżamy na teren Parku.
Minuty
mijają, za nami kolejne zakręty wyboistą drogą i nic. Żadnego zwierzaka, nawet
ptaków mniej niż w ogrodzie przy hotelu. Z każdą minutą tracę nadzieję, że
cokolwiek zobaczymy i że spełni się moje marzenie.
Kiedy
niemal straciłam nadzieję zobaczyliśmy pierwsze słonie. Wśród wysokich traw
powoli wędrowały cały czas jedząc. Staliśmy i obserwowaliśmy. I tak jeszcze
ładnych ileś razy. Słonie na ogół nic sobie nie robiły z obecnych jeepów (tych
niestety przy każdym stadzie pojawiało się po kilka) ale mieliśmy okazję
usłyszeć ryczącą słonicę, która bardzo energicznie ruszyła na najbliżej stojący
samochód. Na szczęście to było tylko straszenie ostrzegawcze mające zapewnić
bezpieczeństwo słoniątkom.
Najbardziej
rozczulający widok to maluszki, jeszcze lekko „kudłate” i trochę nieporadne,
ale niesamowicie piękne i chwytające za serce.
Te
słonie żyją tutaj całkowicie na wolności. Wędrują one pomiędzy trzema
sąsiadującymi niemal ze sobą Parkami Narodowymi. Miejsce aktualnego bytowania
uzależniają od poziomu wody i dostępności jedzenia. Aktualnie dwa parki są w
dużej mierze zalane i słonie tłoczą się na terenie tylko jednego a i
turyści nie rozkładają się tym samym na trzy parki a wszyscy przyjeżdżają do
jednego. Nie robi to najlepszego wrażenia kiedy stado słoni zostaje otoczone
jeepami, jednak słonie zupełnie nic sobie z obecności ludzi nie robią (poza
wspomnianą słonicą). Widać po ilości maluchów, że żyje im się dobrze, wszak
rozmnażają się i zwiększają populację słoni na wyspie. Jest ich na tyle, że
jadąc z Dambulli do Polonnaruwy widzieliśmy pierwszego słonia, który po prostu
wszedł na szosę. Wywołał solidną konsternację kierowcy, który się zatrzymał i
czekał na to co dalej zrobi słoń. Podobnie inni kierowcy. Słoń niespiesznym
krokiem wrócił do dżungli. Zatem zwierzęta te wędrują bez ograniczeń, jednak
tereny do życia i żerowania mają coraz mniejsze, warunki coraz trudniejsze.
Smutek człowieka ogarnia i myśli, że jak tak dalej pójdzie następne pokolenia
słonie zobaczą wyłącznie w zoo, bo w naturze będzie coraz trudniej.
Na szczęście wiemy, że ze słoniami spotkamy się jeszcze raz w Udawalawe więc wyjazd z Parku nie jest bardzo bolesny, choć można by było spędzić tam jeszcze wiele godzin patrząc na te piękne, majestatyczne zwierzęta.
Ostatni rzut oka na okolicę
i wracamy do Polonnaruwy.
Basiu-wreszcie zaczynam czytać Twoje wpisy ze Sri Lanki :) Słonie są niesamowite i mają bardzo "czytelne " zachowania :) Mnie też rozczulają maluchy :) Miałaś sporo wrażeń :) W Azji przeszkadza mi, że ludzie bardzo wykorzystują słonie do pracy czy jako atrakcje turystyczne do wchodzenia gdzieś pod górę. Nigdy nie byłaby to dla mnie atrakcja. To niezwykłe socjalnie, wrażliwe i bardzo mądre istoty i oby żyły szczęśliwie i jak najdłużej. Pozdrawiam M
OdpowiedzUsuńNa Sri Lance nigdzie nie widziałam słoni wykorzystywanych do jakiejkolwiek pracy. Tylko raz widziałam słonia poza PN, ale o tym pisałam - słoń który wyszedł z dżungli na szosę czym wzbudził konsternacje kierowców. Podobnie z atrakcjami dla turystów, choć wiem niestety, że komercja jest w sierocińcu słoni, który z tego właśnie względu ominęliśmy w swojej podróży.
UsuńTo dobra wiadomość :) Co do sierocińca, przykro mi, bo w takich miejscach powinno się szczególnie dbać o zwierzęta.
UsuńZazdraszczam takiej wyprawy! Słonie są mądre i uważne.
OdpowiedzUsuńZdjęcia porobiłaś cudne, nadają się do NatGeo.
pozdrawiam ze wsi Kidów w Polsce.
Tu niema słoni a nawet krów nie widać :(
Iza
Czy ten Kidów to w okolicach Zawiercia??????
UsuńJeśli tak to muszę to napisać, moja Mama urodziła się w Jeziorowicach :)
Uwielbiam Sri Lankę za niesamowitą przyrodę i uśmiechniętych wbrew wielu przeciwnościom ludzi. Byłem raz i wiem, że na pewno tam jeszcze wrócę - zobaczyć wieloryby na południu i wspiąć się na Adams Peak. Zazdroszczę wyprawy. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMy niestety też wielu rzeczy nie zobaczyliśmy - czas był krótki a tak wiele ma do zaoferowania ta wyspa, że trudno wybrać. Nie wiem czy wrócę, tyle innych miejsc na świecie mnie ciągnie, ale jeśli bym znalazła sposobność i wszystko nowe zobaczyła to bardzo chętnie.
UsuńPozdrawiam i dziękuję za odwiedziny :)