Nie wiem jak
wiele herbaty wypijam w ciągu roku, ale absolutnie nie zadowala mnie byle jaka
herbata. Pijam niemal wyłącznie herbatę czarną, czasem sięgam po czerwoną. Był
czas, że lubiłam mieszanki z suszonymi owocami, kwiatami czy innymi dodatkami,
obecnie jedynie earl grey bywa zaparzany w moim kubku, a największą przyjemność
czerpię z picia mocnej, aromatycznej gorzkiej herbaty, tak aby smak i zapach naparu
niczym nie był zakłócony. Większość wypijanej przeze mnie herbaty pochodzi ze Sri
Lanki, nieco mniej (ze względu na jej koszt) pochodzi z Darjeelingu.
Nigdy nie mogłam
się napatrzeć na zdjęcia pól herbacianych, jakby frotowych ręczników
rozpostartych po wzgórzach. Swym wyglądem kuszącym, aby ich dotknąć i upewnić
się jak są miękkie i delikatne. Do Darjeelingu pewnie nigdy nie dotrę, ale
wizyta wśród pól herbacianych Cejlonu była całkiem realna i tym samym,
odwiedzając je spełniłam swoje marzenie.
Uprawę herbaty
na Cejlonie zapoczątkowali Brytyjczycy w połowie XIX wieku, kiedy zaraza zniszczyła
im plantacje kawy. Wcześniej wycięte lasy w wysokich górach w centralnej części
wyspy dawały możliwość zmiany charakteru upraw. Teren i warunki klimatyczno –
geologiczne sprzyjały herbacie. Do dziś uprawia się krzewy herbaciane, a cały
proces produkcji, począwszy od zbioru do paczkowania, odbywa się w sposób
tradycyjny. Zbiór nadal prowadzony jest z zachowaniem najwyższych standardów –
ręczne obrywanie jedynie dwóch szczytowych listków wraz z pączkiem liściowym.
To praca mozolna, ciężka i słabo opłacana. Wykonywana przez kobiety.
Wędrują one
między krzewami z wielkimi worami zaczepionymi na głowie. Ważne jest aby
zebrane listki stosunkowo szybko trafiły do przetwórni.
Tam listki
wysypywane są na taśmociągi, gdzie są suszone za pomocą powietrza. Tracą one
połowę swojej masy. Tak przygotowany surowiec poddawany jest dalszym zabiegom.
Listki w specjalnych bębnach są rolowane. Następnie następuje wstępne sortowanie
i zbyt duże kawałki zawracane są do ponownego rolowania.
Wstępnie
podsuszone i zrolowane listki zostają rozsypane na stołach, niezbyt grubą
warstwą, lekko zroszone wodą i samoistnie rozpoczyna się proces fermentacji
herbaty. To w tym momencie tracą one swój zielony kolor na rzecz odcieni brązu
i zyskują niepowtarzalny aromat. Trwa to około 2 godzin. Tak naprawdę to, co
dzieje się to utlenianie inicjowane przez enzymy zawarte w listkach. Proces
przerwany zostaje przez ostateczne suszenie. Odbywa się ono w specjalnych
suszarkach w temperaturze 125°C trwa 21 minut, po czym wysuszona herbata trafia na
taśmociągi sortujące, na których elektrostatycznie oddzielane są gałązki. Te
wykorzystywane są do produkcji kompostu i nawożenia krzewów. Ostatnim etapem
jest sortowanie na poszczególne gatunki.
W zależności od sposobu produkcji i wykorzystanego
surowca wyróżnia się następujące odmiany herbaty pochodzącej ze Sri Lanki:
golden tips, silver tips (tipsy to pączki liściowe suszone naturalnie), zielona
herbata, orange pekoe (liście duże, napar bardzo lekki), pekoe (również duże
liście, jednak mniejsze od OP, napar lekki),
broken orange pekoe (BOP średniej
wielkości liście, mocny napar), BOPF i Dust (bardzo drobne, bardzo mocne
stosowane do produkcji herbat w torebkach i do produkcji granulatu
herbacianego).
W faktorii można popróbować produkowanych na miejscu
herbat i zrobić stosowne zakupy. Ceny do najniższych nie należą, ale jeśli
jakaś herbata szczególnie posmakuje to warto się na zakupy skusić.
I na koniec kilka informacji statystycznych,
których wcześniej nie byłam świadoma a dają do myślenia jak ważny jest Cejlon w
światowej produkcji herbaty.
Z 8% światowej produkcji, Sri Lanka plasuje się na
4 pozycji jeśli chodzi o wielkość upraw po Chinach, Indiach i Kenii.
Równocześnie jest drugim, po Kenii, eksporterem herbaty. Chiny i Indie same
konsumują swoje herbaty i tylko niewielka część jest eksportowana.
Warto też wiedzieć, że marka „Cejlońska herbata”
jest chroniona prawem i na opakowaniach herbat pochodzących ze Sri Lanki można
znaleźć znak o tym świadczący – złoty lew (taki sam, jak na fladze tego kraju).
Pojawienie się logo na opakowaniu świadczy nie tylko o kraju pochodzenia ale
również o jakości herbaty znajdującej się w środku. Warto o tym pamiętać i
wiedzieć robiąc zakupy paczkowanej herbaty.
Warto też zwracać uwagę na to z jakiego regionu
pochodzi dana herbata. Najlepsze herbaty pochodzą z plantacji położonych
najwyżej.
Na szczęście jeszcze nie żegnamy plantacji herbaty. Jedziemy do Ella, miasteczka położonego 900 m niżej nad poziomem morza ale nadal z herbacianymi polami.
Warto spełniać marzenia. Pola herbaty i mnie zachwycają. Oglądałam je w Malezji i tam również etap produkcji herbaty do picia. Jednak herbata cejlońska to marka sama w sobie. Miło było popatrzeć na to wszystko Twoim okiem. Pozdrowienia
OdpowiedzUsuńJa bym powiedziała, że nie tylko warto, ale w miarę możliwości trzeba spełniać marzenia a potem marzyć znowu i znowu :)
Usuń