sobota, 12 marca 2016

Cejlońska herbata


Nie wiem jak wiele herbaty wypijam w ciągu roku, ale absolutnie nie zadowala mnie byle jaka herbata. Pijam niemal wyłącznie herbatę czarną, czasem sięgam po czerwoną. Był czas, że lubiłam mieszanki z suszonymi owocami, kwiatami czy innymi dodatkami, obecnie jedynie earl grey bywa zaparzany w moim kubku, a największą przyjemność czerpię z picia mocnej, aromatycznej gorzkiej herbaty, tak aby smak i zapach naparu niczym nie był zakłócony. Większość wypijanej przeze mnie herbaty pochodzi ze Sri Lanki, nieco mniej (ze względu na jej koszt) pochodzi z Darjeelingu.
Nigdy nie mogłam się napatrzeć na zdjęcia pól herbacianych, jakby frotowych ręczników rozpostartych po wzgórzach. Swym wyglądem kuszącym, aby ich dotknąć i upewnić się jak są miękkie i delikatne. Do Darjeelingu pewnie nigdy nie dotrę, ale wizyta wśród pól herbacianych Cejlonu była całkiem realna i tym samym, odwiedzając je spełniłam swoje marzenie.





Uprawę herbaty na Cejlonie zapoczątkowali Brytyjczycy w połowie XIX wieku, kiedy zaraza zniszczyła im plantacje kawy. Wcześniej wycięte lasy w wysokich górach w centralnej części wyspy dawały możliwość zmiany charakteru upraw. Teren i warunki klimatyczno – geologiczne sprzyjały herbacie. Do dziś uprawia się krzewy herbaciane, a cały proces produkcji, począwszy od zbioru do paczkowania, odbywa się w sposób tradycyjny. Zbiór nadal prowadzony jest z zachowaniem najwyższych standardów – ręczne obrywanie jedynie dwóch szczytowych listków wraz z pączkiem liściowym. To praca mozolna, ciężka i słabo opłacana. Wykonywana przez kobiety.
Wędrują one między krzewami z wielkimi worami zaczepionymi na głowie. Ważne jest aby zebrane listki stosunkowo szybko trafiły do przetwórni.





Tam listki wysypywane są na taśmociągi, gdzie są suszone za pomocą powietrza. Tracą one połowę swojej masy. Tak przygotowany surowiec poddawany jest dalszym zabiegom. Listki w specjalnych bębnach są rolowane. Następnie następuje wstępne sortowanie i zbyt duże kawałki zawracane są do ponownego rolowania.






Wstępnie podsuszone i zrolowane listki zostają rozsypane na stołach, niezbyt grubą warstwą, lekko zroszone wodą i samoistnie rozpoczyna się proces fermentacji herbaty. To w tym momencie tracą one swój zielony kolor na rzecz odcieni brązu i zyskują niepowtarzalny aromat. Trwa to około 2 godzin. Tak naprawdę to, co dzieje się to utlenianie inicjowane przez enzymy zawarte w listkach. Proces przerwany zostaje przez ostateczne suszenie. Odbywa się ono w specjalnych suszarkach w temperaturze 125°C trwa 21 minut, po czym wysuszona herbata trafia na taśmociągi sortujące, na których elektrostatycznie oddzielane są gałązki. Te wykorzystywane są do produkcji kompostu i nawożenia krzewów. Ostatnim etapem jest sortowanie na poszczególne gatunki.








W zależności od sposobu produkcji i wykorzystanego surowca wyróżnia się następujące odmiany herbaty pochodzącej ze Sri Lanki: golden tips, silver tips (tipsy to pączki liściowe suszone naturalnie), zielona herbata, orange pekoe (liście duże, napar bardzo lekki), pekoe (również duże liście, jednak mniejsze od OP, napar lekki),  broken orange pekoe (BOP  średniej wielkości liście, mocny napar), BOPF i Dust (bardzo drobne, bardzo mocne stosowane do produkcji herbat w torebkach i do produkcji granulatu herbacianego).


W faktorii można popróbować produkowanych na miejscu herbat i zrobić stosowne zakupy. Ceny do najniższych nie należą, ale jeśli jakaś herbata szczególnie posmakuje to warto się na zakupy skusić.


I na koniec kilka informacji statystycznych, których wcześniej nie byłam świadoma a dają do myślenia jak ważny jest Cejlon w światowej produkcji herbaty.
Z 8% światowej produkcji, Sri Lanka plasuje się na 4 pozycji jeśli chodzi o wielkość upraw po Chinach, Indiach i Kenii. Równocześnie jest drugim, po Kenii, eksporterem herbaty. Chiny i Indie same konsumują swoje herbaty i tylko niewielka część jest eksportowana.
Warto też wiedzieć, że marka „Cejlońska herbata” jest chroniona prawem i na opakowaniach herbat pochodzących ze Sri Lanki można znaleźć znak o tym świadczący – złoty lew (taki sam, jak na fladze tego kraju). Pojawienie się logo na opakowaniu świadczy nie tylko o kraju pochodzenia ale również o jakości herbaty znajdującej się w środku. Warto o tym pamiętać i wiedzieć robiąc zakupy paczkowanej herbaty.





Warto też zwracać uwagę na to z jakiego regionu pochodzi dana herbata. Najlepsze herbaty pochodzą z plantacji położonych najwyżej.
Na szczęście jeszcze nie żegnamy plantacji herbaty. Jedziemy do Ella, miasteczka położonego 900 m niżej nad poziomem morza ale nadal z herbacianymi polami.




2 komentarze:

  1. Warto spełniać marzenia. Pola herbaty i mnie zachwycają. Oglądałam je w Malezji i tam również etap produkcji herbaty do picia. Jednak herbata cejlońska to marka sama w sobie. Miło było popatrzeć na to wszystko Twoim okiem. Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym powiedziała, że nie tylko warto, ale w miarę możliwości trzeba spełniać marzenia a potem marzyć znowu i znowu :)

      Usuń