Dzisiejszy, prawdziwie wiosenny dzień upłynął mi na pracach ogrodowych i bieganiu do weterynarza z Bunią, dlatego obiad musiał być prosty i szybki do zrobienia. Już wczoraj wieczorem zamarynowałam mięso z piersi kurczaka na gyros, zatem dzisiaj pozostało mi tylko zrobienie sałatki i jakiegoś dodatku bardziej treściwego. Od razu pomyślałam, że świetnie się w tym zestawie sprawdzi bolo do caco, czyli pieczywo podawane na Maderze.
Nazwa brzmi może trochę dziwnie, ale to po prostu pyszny pszenny podpłomyk pieczony na rozgrzanej płycie. W restauracjach podaje się go jako dodatek do posiłku, zamiast zwykłego pieczywa. Zawsze jest rozkrojony, bardzo obficie posmarowany mocno czosnkowym masłem i dodatkowo usmażony od strony tłuszczu i ponownie złożony.
Muszę przyznać, że bardzo nam posmakowało bolo zarówno w wersji okrągłej jako dodatek do dań oraz z chorizo jako szybka przekąska w biegu podczas zwiedzania.
We wspomnianej przeze mnie książce z regionalnymi potrawami znalazłam przepis, ale niestety zanim go zapisałam uleciał mi z pamięci. Dlatego zaraz po powrocie intensywnie szukałam receptury i udało mi się znaleźć ogólny zarys przepisu.
Tutaj są moje dzisiejsze zmagania z tym pysznym pieczywem w wersji klasycznej.
Bolo do caco
Składniki:
750 g mąki
2 łyżeczki zakwasu
50 g świeżych drożdży
1 łyżeczka soli
około 1 ½ szklanki ciepłej wody
masło czosnkowe do posmarowania
Do miski wsypać przesianą mąkę, sól, dodać zakwas (ja dałam żytni z braku pszennego) i pokruszone drożdże. Stopniowo dolewać wodę cały czas wyrabiając, aż do uzyskania gładkiego lśniącego ciasta o konsystencji porównywalnej z ciastem na pizzę. Pozostawić do wyrośnięcia. Kiedy ciasto podwoi objętość zagnieść jeszcze raz, podzielić na kulki wielkości trochę mniejszej niż piłeczki tenisowe. Ponownie pozostawić do wyrośnięcia. Rozgrzać suchą patelnię, na nią położyć dobrze rozpłaszczony placek zrobiony z wyrośniętej kuli ciasta. Smażyć z każdej strony po około 5 minut na niedużym ogniu.
Usmażone chlebki układać w koszyczku i przykryć ściereczką aby nie wystygły zbyt szybko. Kiedy wszystkie upieczemy rozkrawamy każdy placek, obficie smarujemy masłem czosnkowym i jeszcze raz smażymy, ale tym razem kładąc placki masłem na patelnię. Zrumienione części składamy z powrotem i po pokrojeniu podajemy.
Smacznego!
Wszystkim bardzo posmakowało, następnym razem zrobię z dodatkami, np. z chorizo. Wtedy również gotowe pieczywo rozkrawa się, smaruje masłem czosnkowym, obsmaża i ponownie składa.
Podoba mi się 'bolo':) szybkie i na pewno smaczne, wypróbuję...
OdpowiedzUsuńBasiu Ty już w ogrodzie szalejesz a ja jeszcze nic:( nie miałam czasu jeszcze a jest co robić:)))
Pozdrawiam wiosennie!
Zapomniałam zapytać, czy smaży się je bez tłuszczu?
OdpowiedzUsuńBez tłuszczu na suchej patelni - trochę się bałam, że nie dopiecze się do środka ale wyszło pysznie, nawet jeszcze na śniadanie jedliśmy ostatniego placka i nadal był smaczny.
OdpowiedzUsuńA w ogrodzie dopiero zaczęłam i wiem, że bez pomocy mojej Pani od ogrodu na prostą nie wyjdę (poza wiosną nie lubię prac ogrodowych, więc nieoceniona jest dla mnie pomoc Pani W.)
Bunię mogę już uwolnić więc będę miała pomocnicę w pracach ogrodowych :)
Dziękuję Basiu za odpowiedź, skuszę się na ten chlebek, lubię takie 'nowości':)
OdpowiedzUsuńJa natomiast w ogrodzie lubię wszystko oprócz chwastów:) do niedawna miałam pomoc Mamy, teraz juz wszystko muszę sama... a moje koty już szaleją, jeden nawet się zakochał:)) u panny mieszka póki co:)
a gdzie ziemniaczki? Bolo w skladzie ma tluczone slodkie ziemniaki :)
OdpowiedzUsuńEvo znalazłam dwie wersje ciasta na bolo. W jednym były słodkie ziemniaki, a drugiej nie było ich (moja pamiec mówiła, że w oglądanej książce była ta wersja bez ziemniaków) i dlatego zrobiłam bez ziemniaków. Ale oczywiście masz rację, mogą być ze słodkimi ziemniakami.
UsuńPozdrawiam serdecznie :)
Wydaje mi sie ze w skladzie ciasta byly ziemniaki. Pieke chleb sama i podejrzewam ze wilgotnosc ciasta uzyskuja wlasnie dzieki ziemniakom ( z reszta u nas tez znany jest ten patent ;) )
UsuńA tak poza tym, to musze stwierdzic ze probowalam bolo w wielu miejscach na Maderze, ale to sprzedawane na stoisku przy Avenida do Mar (na Twoim zdjeciu) i z budki przy przystanku autobusowym, nie ma sobie rownych :-D
Pozdrawiam :)
To prawda, że bolo w tym miejscu jest fantastyczne, a to że cieszy się powodzeniem potwierdza ogonek, który zawsze ustawia się pod budką ;)
UsuńCo do ziemniaków to napisałam, że znalazłam dwie wersje przepisów, kiedyś pewnie zrobię też z ziemniakami bo warto.
Pozdrawiam :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńA ja najlepsze Bolo do caco jadłem w restauracji A Bica :) Pierwszego dnia pobytu zjadłem w porcie, ale następnego za późno przyszliśmy i już było zamknięte. Znajomi polecili nam te małą restaurację.... i co się okazało. Bolo do caco w ich wykonaniu rozpływa się w ustach chrupiąc przy tym delikatnie i porażając w każdym kęsie wyjątkowym smakiem. Nigdy go nie zapomnę, aż chciałoby się odwiedzić Funchal jeszcze raz :) Wszystkim, którzy się wybierają serdecznie polecam to miejsce by skosztować tego miejscowego przysmaku :)
OdpowiedzUsuńChętnie odwiedzę tą restaurację jeśli znów zawitam na Maderze :)
Usuńskorzystałem z przepisu dzisiaj (po pobycie na Maderze miesiąc temu) i chlebki wychodzą pierwsza klasa - dziękuję !!! Jacek
OdpowiedzUsuńCieszę się, że smakowały :)
UsuńPozdrawiam serdecznie!