Rok temu
koleżanka obdarowała mnie butelką nalewki śliwkowej. Okazała się tak pyszna, że
tym razem postanowiłam sama zrobić zapas tego trunku. Przepisem bardzo chętnie podzieliła się ze mną Stenia, a teraz ja
dzielę się nim z Wami. Jeszcze na straganach sporo tych wspaniałych owoców,
więc ostatnia okazja nastawienia tej nalewki.
Nalewka śliwkowa
1 kg śliwek
węgierek bez pestek
½ l spirytusu
½ l wódki
½ kg cukru
Śliwki zalać
spirytusem i wódką a słój odstawić na 3 tygodnie. Po tym czasie zlać płyn znad
śliwek, który należy odstawić. Śliwki zasypujemy cukrem i odstawiamy na kolejne
3 tygodnie. Syrop po podanym czasie zlać, połączyć z alkoholem i odstawić na
minimum 3 tygodnie. Owoce można zasypać kolejną porcją cukru i przeznaczyć do
deserów lub ciast.
Smacznego!!!
Jak widać
nalewka jest banalnie prosta a magiczne 3 tygodnie łatwo zapamiętać, choć do
konsumpcji lepiej poczekać trochę więcej czasu. Każdy kto kiedykolwiek robił
jakieś nalewki wie, że leżakowanie gotowych trunków znacząco poprawia ich smak.
W Podgórzynie
było tak pięknie, że ciągle z wspominam spacery i wspaniałe krajobrazy. I cóż z
tego, że miejsca te odwiedzam nie wiem, który już raz. Zawsze zachwycają i za
każdym razem widzę je trochę inaczej.
A Wam jak się
podoba?
Pogoda nas w tym roku rozpieszcza, Podgórzyn jak zawsze piękny :) nalewka w takich okolicznościach smakowałaby wybornie ;) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńNiestety w tych okolicznościach to nie było możliwe, ale gdyby można było to macie rację :)
UsuńPodoba się bardzo! Szczególnie w takiej jesiennej oprawie.
OdpowiedzUsuńNaleweczkę chętnie wypróbuję w przyszłym roku, bo już węgierki mam zagospodarowane (ususzone lub skarmione kozami ;-))
Ściskam ;)
A pestkami pluły na boki???? Te kozy oczywiście ;)
UsuńJak pięknie!
OdpowiedzUsuńSą takie miejsca, do których można wracać i wracać, i za każdym razem znaleźć coś nowego :)
U mnie już jesień jest bardzo jesienna i... Zimna.
To prawda, mam kilka takich miejsc. Tu wracam głównie ze względów zawodowych ale absolutnie nie wzbraniam się przed tym bo baaardzo lubię :)
UsuńU mnie leżakuje już ratafia i nalewka z brzoskwiń (filtrowanie jej dosłownie mnie wykończyło). I teraz przymierzam się do nalewki ze śliwek, ale ... suszonych :) Zobaczymy czy czasu starczy. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńRatafii nie da się zrobić mało, a ze dwa lata temu robiłam i mam jeszcze kilka butelek tej wspaniałej nalewki. Na śliwkach suszonych nie robiłam, ciekawa jestem czy smaczna? Chętnie bym spróbowała.
UsuńPozdrawiam!
Piękne zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki, piękna jesień. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń