O
trasie kolejowej z Kandy do Nuwara Eliya słyszałam wiele różnych rzeczy – że
koszmar bo trzeba być fakirem aby przetrwać 4 godziny, że widoki są zapierające
dech w piersi, że nie warto bo i tak w ścisku niczego się nie zobaczy, że
koniecznie trzeba J
Postanowiliśmy sprawdzić jak jest naprawdę.
Na
dworzec dotarliśmy z pewnym zapasem czasowym, choć istniało ryzyko, że w ogóle
na pociąg nie zdążymy, przecież jeszcze rano byliśmy szmat drogi od Kandy,
kupiłam bilety na drugą klasę. Już w okienku Pan uprzedzał mnie, że nie ma
miejscówek, ale to mnie nie zraziło. Po kontroli biletów znaleźliśmy się na
dworcu. Z każdą minutą przybywało ludzi – niemal samych turystów. Wyraźnie
przestało mi się to podobać. Tym bardziej, że pociąg nie był podstawiany a
jechał z Colombo.
Tuż
przed wjazdem pociągu tłum był już bardzo konkretny.
Pociąg
w końcu dotarł, wysiadało z niego sporo ludzi, jednak pociąg był i tak już
pełny kiedy tłum ruszył do środka i to z dwóch stron – wagony stały przy dziwnym
peronie na dwie strony. Przez chwilę miałam poważną chwilę zwątpienia. Wsiadać
czy nie wsiadać???? 4 godziny w ścisku to wątpliwa przyjemność. Bilet kosztował
grosze, więc żal by nie było wydanych pieniędzy (trochę ponad dolar na głowę).
Koniec końców jednak jakoś się wcisnęliśmy do wagonu. Zrozumiałam porównanie
pasażerów z fakirami i akrobatami. Sama początkowo stałam na jednej nodze
(miejsca na drugą stopę nie miałam) przewieszona nad bagażami w korytarzyku
miedzy drzwiami (całą drogą otwartymi) a toaletą. Zastanawiałam się na ile
starczy mi sił. Po jakimś czasie sytuacja na tyle się poprawiła, że mogłam już
stać na obu nogach a wiatr z otwartych drzwi utrzymywał mnie przy życiu J Na pierwszej stacji wysiadła para rosłych
turystów wisząca na moich plecach – zrezygnowali z upojnej podróży, a to
komfort jazdy zwiększyło diametralnie. Szczytem komfortu jaki doświadczyłam
było siedzenie na podłodze wciśnięta w drzwi kibelka.
Pociąg
wspina się i wspina, różnica poziomów miedzy Kandy a Nuwara Eliya to około 1300
m, widoki są wyjątkowe – pod warunkiem, że cokolwiek się widzi i ma się jeszcze
siłę patrzeć. Góry, wysokie i majestatyczne, częściowo pokryte plantacjami
herbaty robią ogromne wrażenie.
Pytanie
tylko czy warto było jechać w takich warunkach dla tych widoków?
Na
to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ja jestem z siebie dumna, że
dałam radę i na dodatek jeszcze co nieco zobaczyłam z okien pociągu. Pojutrze
wsiądę znów do pociągu aby pokonać kolejny kawałek drogi wśród gór i plantacji.
Może wówczas będzie mniej ludzi a widoki równie piękne? Czy warunki znów będą
dla akrobatów? Nie wiem, przekonam się na własnej skórze.
A Wam jak podobają się widoki roztaczające się z pociągu?????
Bardzo nam się podobają :) podróż była niezłym wyzwaniem i podołałaś :) brawo !
OdpowiedzUsuńPrawdę powiedziawszy powinnam wkleić zdjęcie swoje jak sczezłam pod drzwiami toalety - wtedy byłoby wiadomo, że lekko nie było ;) ale dałam radę i z tego jestem bardzo zadowolona :)
Usuń