Wiele
ostatnio się dzieje. Zaczęło się przed samym Bożym Narodzeniem, kiedy to
Maleństwo wymacało u Buni guzka na boczku. Badania krwi okazały się ok., więc 7
stycznia poddaliśmy seniorkę operacji usunięcia guza, który okazał się dwoma
guzami na klatce piersiowej (na szczęście nie na kościach). Wycięte tkanki
poszły na badania histo.
W
między czasie byliśmy na zimowych wakacjach a po powrocie dalej czekaliśmy na
wyniki badania.
Niestety
kiedy nadeszły, cały optymizm zniknął jak za dotknięciem jakieś trującej
zaczarowanej różdżki. Guzy okazały się złośliwe, co prawda o średnim stopniu
złośliwości, ale podobno ten typ często nawraca i daje przerzuty. Oczywiście to
nie znaczy, że Bunia odejdzie od nas za tydzień czy dwa, jednak uwzględniając
jej całkiem dostojny wiek trzeba się liczyć, że nasz wspólny czas już został
policzony. Mamy czas oswoić się z tą myślą i czas na wielką radochę, że Bunia
wciąż jest z nami i dokazuje jak należy i, że daje nam popalić rozrabiając bez
opamiętania każdej nocy. Mamy też czas zatroszczyć się o ciągłość naszej
rodziny. Tym bardziej, że Filonka, w czasie, kiedy Bunia była operowana i kiedy
bardzo powoli i mozolnie dochodziła do siebie po zabiegu, pokazała jak
przywiązana jest do Buni. Mimo, że ta warczy na Słodziaka, fuka i złości się,
to jednak jest kimś mega ważnym w życiu Filonki, która odmówiła jedzenia i
picia, a do nas nawet nie próbowała się zbliżyć, aż do momentu kiedy Bunia
lepiej się poczuła. Dlatego zapadła decyzja – a właściwie W. jako pierwszy o
tym powiedział, że musimy się dokocić aby, w sytuacji ostatecznej, Filonka nie
została sama.
No
i stało się.
W
naszym domu zamieszkał koci chłopczyk J W piątek
dowiedziałam się, że Maluch został zabrany z ulicy w Lany Poniedziałek, jest
słodki i szuka domu.
No
to znalazł J
Od
pierwszej minuty w nowym domu, na moich rękach, okazał kompletny luz, traktor
odpalił niemal od pierwszej chwili. Zero stresu z powodu nowego miejsca czy
nowych ludzi – ot taki po prostu „dziki dzik” z ulicy J
Bunia
i Filonka przez pierwsze godziny udawały, że nikogo w domu nowego nie ma, ale
kiedy z Maluchem zaczęłam łazić po mieszkaniu okazały swoje niezadowolenie.
Najpierw Bunia warknęła i fuknęła, zaraz potem wzorem „Cioteczki” Filonka
powtórzyła to samo, ale chyba sama się siebie wystraszyła bo uciekła pod łóżko
i nie chciała spod niego wyjść L
Lekko
nie będzie, ale czas powinien zadziałać na nasza korzyść. Liczę, że w końcu
doczekam czasów kiedy moje koty będą razem spały poprzytulane do siebie, będą
się razem bawić i po prostu kochać.
Jak
zauważyliście o kociaku nie piszę inaczej jak Kociak, Maluch itp. Jeszcze nie
ma imienia, choć kilka propozycji padło: Lunes (bo znaleziony w poniedziałek, a
poniedziałek po hiszpańsku to lunes), Ugier (bo ma ugrowe futerko), Cejlon (bo
lubię cejlońska herbatę, a oczy ma w herbacianym kolorze), Yunnan (to tak w herbacianym temacie), Myszkin (zupełnie
nie podoba się to W.), Ambar (bursztyn po hiszpańsku) i jeszcze kilka mniej
wyszukanych propozycji jak Dyzio czy Rojber.
Czas
pokaże jakie imię przylgnie do Niego i co pasować będzie najlepiej.
I tak rodzina nam się powiększyła. W piwnicy na adopcje czeka Musia, a wszyscy w Fundacji jesteśmy w pełnej gotowości na pomoc wszystkim takim maluchom, które szczęścia w życiu na razie nie doświadczyły.
to kiedy on się urodził, bo strasznie malutki jest? w środku zimy? i jak się znalazł na ulicy taki mały?
OdpowiedzUsuńNie uważasz, że lepiej było kotkę na dokocenie? wiem po moich- on je zamęczy i będzie się nudził, a one będą go nienawidzić.
Obstawiamy środek stycznia :( jest jedynakiem, pewnie reszta miotu nie przeżyła ale On o dziwo dorodny i zdrowy. Na razie nie wykazuje zapędów do rozrabiania, raczej z tych co to lubia leżeć i obserwować, tak też było w DT gdzie był przez 4 dni. Zobaczymy co będzie, ale nowa krew wskazana ;)
Usuńjakby wychodził, to by się wyszalał na zewnątrz, w domku by spał ;-)
Usuńna razie szaleje po wypuszczeniu z klatki ;)
UsuńBasiu, wszystko się ułoży. Dobrze, że Kociak jest łagodny, choć jedna strona będzie spolegliwa. Czekam na chrzciny.
OdpowiedzUsuńAle już się nudzi w klatce i chciałby opanowywać świat ;) Na chrzciny jeszcze troszkę trzeba poczekać, jeszcze nie wiemy co do Niego pasuje
UsuńBasiu, wszystko się ułoży. Dobrze, że Kociak jest łagodny, choć jedna strona będzie spolegliwa. Czekam na chrzciny.
OdpowiedzUsuńCudowny domownik, może Filonce trafi się kocia przyjaźń? Oby!
OdpowiedzUsuńTez na to liczę i to bardzo, ale na razie bidulka boi się zmian, choć wczoraj z Maluchem na rękach siedziałam w Jej pobliżu i z luziku nic u Filonki nie ubyło, obserwowała go ale nic a nic się nie bała
UsuńBasiku, nie dosyć, że maluch piękny jak poranek, to w dodatku szczęściarz, że do Was właśnie trafił!
OdpowiedzUsuńNa pewno dogada się z kotkami, wszak kawaler przecie;)
ja bym nawet powiedziała jak wiosenny poranek :) Mam nadzieję :)
UsuńBasiu maluch po prostu słodki jak to kociak:-) ciekawe jakie imię będzie mu pasowało? Gratuluję dokocenia. AniaW
OdpowiedzUsuńW następnym poście są chrzicny Malucha - zyskał imię Geiger :)
UsuńPrzepiękny rudasek :)
OdpowiedzUsuńTeż tak myślimy :)
Usuń