niedziela, 3 kwietnia 2016

Dzieje się, oj dzieje i nie zawsze dobrze


Wiele ostatnio się dzieje. Zaczęło się przed samym Bożym Narodzeniem, kiedy to Maleństwo wymacało u Buni guzka na boczku. Badania krwi okazały się ok., więc 7 stycznia poddaliśmy seniorkę operacji usunięcia guza, który okazał się dwoma guzami na klatce piersiowej (na szczęście nie na kościach). Wycięte tkanki poszły na badania histo.
W między czasie byliśmy na zimowych wakacjach a po powrocie dalej czekaliśmy na wyniki badania.
Niestety kiedy nadeszły, cały optymizm zniknął jak za dotknięciem jakieś trującej zaczarowanej różdżki. Guzy okazały się złośliwe, co prawda o średnim stopniu złośliwości, ale podobno ten typ często nawraca i daje przerzuty. Oczywiście to nie znaczy, że Bunia odejdzie od nas za tydzień czy dwa, jednak uwzględniając jej całkiem dostojny wiek trzeba się liczyć, że nasz wspólny czas już został policzony. Mamy czas oswoić się z tą myślą i czas na wielką radochę, że Bunia wciąż jest z nami i dokazuje jak należy i, że daje nam popalić rozrabiając bez opamiętania każdej nocy. Mamy też czas zatroszczyć się o ciągłość naszej rodziny. Tym bardziej, że Filonka, w czasie, kiedy Bunia była operowana i kiedy bardzo powoli i mozolnie dochodziła do siebie po zabiegu, pokazała jak przywiązana jest do Buni. Mimo, że ta warczy na Słodziaka, fuka i złości się, to jednak jest kimś mega ważnym w życiu Filonki, która odmówiła jedzenia i picia, a do nas nawet nie próbowała się zbliżyć, aż do momentu kiedy Bunia lepiej się poczuła. Dlatego zapadła decyzja – a właściwie W. jako pierwszy o tym powiedział, że musimy się dokocić aby, w sytuacji ostatecznej, Filonka nie została sama.

No i stało się.

W naszym domu zamieszkał koci chłopczyk J W piątek dowiedziałam się, że Maluch został zabrany z ulicy w Lany Poniedziałek, jest słodki i szuka domu.

No to znalazł J

Od pierwszej minuty w nowym domu, na moich rękach, okazał kompletny luz, traktor odpalił niemal od pierwszej chwili. Zero stresu z powodu nowego miejsca czy nowych ludzi – ot taki po prostu „dziki dzik” z ulicy J










Bunia i Filonka przez pierwsze godziny udawały, że nikogo w domu nowego nie ma, ale kiedy z Maluchem zaczęłam łazić po mieszkaniu okazały swoje niezadowolenie. Najpierw Bunia warknęła i fuknęła, zaraz potem wzorem „Cioteczki” Filonka powtórzyła to samo, ale chyba sama się siebie wystraszyła bo uciekła pod łóżko i nie chciała spod niego wyjść L




Lekko nie będzie, ale czas powinien zadziałać na nasza korzyść. Liczę, że w końcu doczekam czasów kiedy moje koty będą razem spały poprzytulane do siebie, będą się razem bawić i po prostu kochać.
Jak zauważyliście o kociaku nie piszę inaczej jak Kociak, Maluch itp. Jeszcze nie ma imienia, choć kilka propozycji padło: Lunes (bo znaleziony w poniedziałek, a poniedziałek po hiszpańsku to lunes), Ugier (bo ma ugrowe futerko), Cejlon (bo lubię cejlońska herbatę, a oczy ma w herbacianym kolorze), Yunnan (to tak w herbacianym temacie), Myszkin (zupełnie nie podoba się to W.), Ambar (bursztyn po hiszpańsku) i jeszcze kilka mniej wyszukanych propozycji jak Dyzio czy Rojber.

Czas pokaże jakie imię przylgnie do Niego i co pasować będzie najlepiej. 












I tak rodzina nam się powiększyła. W piwnicy na adopcje czeka Musia, a wszyscy w Fundacji jesteśmy w pełnej gotowości na pomoc wszystkim takim maluchom, które szczęścia w życiu na razie nie doświadczyły. 

15 komentarzy:

  1. to kiedy on się urodził, bo strasznie malutki jest? w środku zimy? i jak się znalazł na ulicy taki mały?
    Nie uważasz, że lepiej było kotkę na dokocenie? wiem po moich- on je zamęczy i będzie się nudził, a one będą go nienawidzić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obstawiamy środek stycznia :( jest jedynakiem, pewnie reszta miotu nie przeżyła ale On o dziwo dorodny i zdrowy. Na razie nie wykazuje zapędów do rozrabiania, raczej z tych co to lubia leżeć i obserwować, tak też było w DT gdzie był przez 4 dni. Zobaczymy co będzie, ale nowa krew wskazana ;)

      Usuń
    2. jakby wychodził, to by się wyszalał na zewnątrz, w domku by spał ;-)

      Usuń
    3. na razie szaleje po wypuszczeniu z klatki ;)

      Usuń
  2. Basiu, wszystko się ułoży. Dobrze, że Kociak jest łagodny, choć jedna strona będzie spolegliwa. Czekam na chrzciny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale już się nudzi w klatce i chciałby opanowywać świat ;) Na chrzciny jeszcze troszkę trzeba poczekać, jeszcze nie wiemy co do Niego pasuje

      Usuń
  3. Basiu, wszystko się ułoży. Dobrze, że Kociak jest łagodny, choć jedna strona będzie spolegliwa. Czekam na chrzciny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudowny domownik, może Filonce trafi się kocia przyjaźń? Oby!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tez na to liczę i to bardzo, ale na razie bidulka boi się zmian, choć wczoraj z Maluchem na rękach siedziałam w Jej pobliżu i z luziku nic u Filonki nie ubyło, obserwowała go ale nic a nic się nie bała

      Usuń
  5. Basiku, nie dosyć, że maluch piękny jak poranek, to w dodatku szczęściarz, że do Was właśnie trafił!
    Na pewno dogada się z kotkami, wszak kawaler przecie;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bym nawet powiedziała jak wiosenny poranek :) Mam nadzieję :)

      Usuń
  6. Basiu maluch po prostu słodki jak to kociak:-) ciekawe jakie imię będzie mu pasowało? Gratuluję dokocenia. AniaW

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W następnym poście są chrzicny Malucha - zyskał imię Geiger :)

      Usuń