Gołąbki to moje
ukochane danie. Kiedyś znałam jedynie wersję klasyczną z mięsem i ryżem. Kilka
lat temu szukałam pomysłu na przyjęcie z typowo polskimi daniami, ale
bezmięsnymi wpadłam na przepis (http://www.mniammniam.com/GOLABKI_Z_ZIEMNIAKOW_I_KASZY-10531p.html)
na gołąbki z kaszą i ziemniakami.
Okazało się, że taka wersja gołąbków wcale nie jest gorsza od tej klasycznej,
może stanowić doskonałe urozmaicenie domowego menu. Tak jak jadamy pierogi z różnymi farszami,
tak polecam eksperymenty z farszami gołąbków.
Najbardziej smakują mi z kapustą włoską ale równie dobrze można wykorzystać do nich młodą kapustę, która już na dobre zagościła na straganach.
Gołąbki z kaszą i ziemniakami
1 główka kapusty
(u mnie włoska)
3 szklanki
ziemniaków utartych na drobnych oczkach
1 szklanka kaszy
gryczanej
20 – 30 dag
pieczarek
kilka suszonych
grzybów
1 -2 cebule
tłuszcz do
smażenia
sól, pieprz
ok. 1 l bulionu
Przygotować
liście kapusty – w przypadku kapusty włoskiej łatwo rozdzielić ją na liście i
te sparzyć aby były na tyle miękkie aby zawijać w nich farsz.
Wymieszać ze
sobą starte ziemniaki, suchą kaszę i przesmażone na tłuszczu grzyby (suszone
najpierw trzeba namoczyć i ugotować) i cebulę. Farsz doprawić solą i pieprzem,
a gotowy zawijać dość luźno w liście kapusty. Gotowe gołąbki niezbyt ciasno
(pęcznieją podczas gotowania) w rondlu wyłożonym liśćmi kapusty. Całość zalać
bulionem, przykryć liśćmi kapusty i wstawić do piekarnika nagrzanego do 170
stopni na około 1 – 1 ½ h.
Podawać gorące z sosem grzybowym. Sos można przygotować na bazie wywaru z gotowania suszonych grzybów i kilku odłożonych ugotowanych grzybów.
Smacznego!!!
Kocie towarzystwo żyje, Geiger rośnie jak na drożdżach i opanowuje kolejne, dotąd niedostępne dla Niego, miejsca w domu. Nie ma już szafy, regału czy stołu na którym by Go nie było. Kocha siedzieć w zlewie i taplać się w wodzie. Celowo zostawiam mu tam miskę z wodą. Dzięki temu mniej kąpie się w misce z woda do picia dla kotów, która stoi na podłodze. Kiedy uskuteczniał takie kąpiele mocno cierpiała drewniana podłoga :)
Jak widać stateczna Cioteczka Bunia nie przepuści okazji zabawy, nawet jeśli jest to zabawa w towarzystwie Geigera
Basiku, więc tak: łazanki zostały zjedzone i właśnie czekałam na nowe danie; trafiłam świetnie, bo gołąbki, takie jarskie, to coś pysznego. I chociaż nie myślałam, że można suchą kaszę dodać do farszu (faktycznie, dlaczego nie) to zrobię, na pewno, może jutro.
OdpowiedzUsuńWasze koty cudne. A Rudzielec, ten wariatuńcio ;) sam urok. Ale nie mam już zdrowia na takiego malucha:(
Super, że łazanki smakowały, mam nadzieję, że gołąbki również Ci przypadną do gustu.
UsuńA koty uczą mnie cierpliwości :)
Takiej fajnej ziemniaczano kaszowej wersji nie znam. Wypróbuję na pewno. A i łazanki porywam bo łasuch jestem na nie. Jadę do pracy i podziwiam fotografie z Waszej wycieczki:-) Buziaki. Magnoliarozmaryn
OdpowiedzUsuńA czemuż to koleżanka się objawiła anonimowo ;) Porywaj łazanki, porywaj gołąbki. A z wycieczki fotografie, to z której?
UsuńBuziole :)
Z okolic Chełmska:-) a anonimowo bo w moim "ajpadzie" nie umiem zmienić ustawień.Serdeczności:-) Ania
UsuńUrocze kocie towarzystwo i bardzo ciekawa wersja gołąbków :)
OdpowiedzUsuńKochane są te kociska. Życia bez nich sobie nie wyobrażam :) A gołąbki polecone na mniamie zagościły na dobre na moim stole, pyszne są i zachodu z nimi mało.
UsuńGołąbki, ciekawy pomysł. Wart wypróbowania.
OdpowiedzUsuńCiekawi mnie ta poduszka w maki, gdzie kupiłaś?
Poduszka kupiona w Domu Tkaczy w Chełmsku Śląskim a uszyta jest z kamiennogóskiego lnu. Do tego mam serwetkę na stolik kawowy :)
UsuńKoteczki kochane :-)
OdpowiedzUsuń