piątek, 25 marca 2011

Jaja w koszulkach na tartaletkach i alzackie bociany

Miałam w sumie kilka podejść do małych malowniczych i pięknych alzackich miasteczek położonych wzdłuż Route du Vin. Niestety pierwsze podejścia odbywały się w pełni sezonu turystycznego i czasem nawet wjechać do miasteczka się nie dało. Zupełnie inaczej było kiedy pojechaliśmy tam na długi weekend majowy. Był to wspaniały pomysł, pogoda była wspaniała, turystów niewielu za to bocianów niezliczone ilości. Nam Polakom wydaje się, że jesteśmy największą europejską potęgą bocianią, ale myślę, że Alzatczycy nie ustępują nam zagęszczeniem tych wspaniałych ptaków, które czują się tam wspaniale. Bocian biały to symbol Alzacji.

 Alzacja to specyficzny region Francji, a to za sprawą historii i przechodzenia tego terenu z rąk do rąk. Raz Alzacja należała do Niemiec a raz do Francji. Ostatecznie po II wojnie światowej wróciła do Francji zachowując jednocześnie swoją pewną kulturową odrębność. Uwielbiam mur pruski i szachulec, więc tutaj miałam co podziwiać poza boćkami. W kuchni tego regionu widać wpływy obu kuchni, które kształtowały kulturę Alzacji. Myślę, że moja propozycja wspaniale się z kuchnią tego regionu komponuje.

 Postanowiłam zaryzykować i zrobić jajka w koszulkach (to mój debiut w tym wypadku) i podać je na tartaletkach cebulowych. Przepis znalazłam w książce kucharskiej Michela Roux „Jajka”. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Polecam każdemu, bo pracy przy nich tyle co kot napłakał a smak wyborny. Co prawda praca nad jajkami pełna była moich emocji i nieukrywanego strachu, że zamiast jajek w koszulkach wyjdą mi „jajka w poszarpanych sweterkach”. Moje nerwy udzieliły się Maleństwu, które postanowiło wspomóc zestresowaną rodzicielkę i odmierzać czas gotowania jajek stoperem. Teraz już wiem, że ugotowanie jajek w koszulkach to nic trudnego i z całą pewnością jeszcze nie raz będę je robić.
 Jajka w koszulkach na cebulowych tartaletkach
Składniki:
2 duże cebule o łącznej wadze ok. 500g
100g masła
150 ml śmietanki kremówki
Kilka listków tymianku, plus 4 gałązki do przybrania
Sól i świeżo rozgnieciony pieprz
350g gotowego ciasta francuskiego lub ciasta kruchego
Mąka do podsypania
4 małe jajka w koszulkach

Cebulę kroimy w talarki. Masło roztapiamy w rondlu z grubym dnem, na małym ogniu. Dodajemy cebulę i delikatnie podsmażamy przez 45 minut, mieszając co 10 minut. Wlewamy śmietanę, dorzucamy listki tymianku i dusimy jeszcze około 20 minut. Doprawiamy solą i pieprzem, przekładamy do miski i odstawiamy.
Aby upiec tartaletki, rozgrzewamy piekarnik do 170 stopni. Ciasto rozwałkowujemy na lekko podsypanym mąką blacie, tak aby miało 3 mm grubości. Wycinamy 4 kółka o średnicy 12cm i układamy na blasze. Wkładamy do lodówki na 20 mim. Każde z kółek nakłuwamy 4-5 razy widelcem. Po wierzchu równomiernie rozkładamy duszoną cebulę i pieczemy 25 – 30 minut. Ciasto pod spodem powinno być dobrze upieczone i chrupkie.
Na każdej tartaletce układamy po ciepłym jajku w koszulce.
Zgodnie z sugestią autora, jeśli mamy jajka przygotowane wcześniej, to należy je przed położeniem na tartaletce  zanurzyć je na 30 sekund we wrzącej wodzie, a następnie dokładnie osuszyć.
Tartaletki ozdobić gałązką tymianku i podawać na ciepłych talerzach.

Przygotowanie jajek w koszulkach


Głęboki rondel napełniamy nieosoloną wodą do wysokości 10cm. Dodajemy 3 łyżki białego octu winnego i doprowadzamy do wrzenia. Rozbijamy jajko do małej miseczki i delikatnie przelewamy je do wody, w miejscu najintensywniejszego wrzenia. Podobnie postępujemy z pozostałymi jajkami, jednak nie wrzucamy ich więcej niż 4 naraz. Czas gotowania 1 ½ minuty. Za pomocą łyżki cedzakowej wyjmujemy pierwsze jajko i sprawdzamy, czy jest gotowe, delikatnie je naciskając. Gotowe jajka wyjmujemy łyżką cedzakową. Podajemy od razu bądź przekładamy do miski z mocno schłodzoną wodą i odstawiamy na 10 minut. Małym nożem przycinamy nierówności białka, żeby nadać mu ładny kształt.
Jajko w koszulce jest już gotowe.

Smacznego!!!

1 komentarz:

  1. Zzera mnie tesknota i za Alzacja, i za tymi cudnymi jakami w koszulkach! Uwielbiam takie wylewajca sie, polplynne zoltko... mniam :)
    A wracajac do Alzacji, to bylam dwa razy : raz wiosna (trafilam akurat na pierwsze, upalne dni, bylo cudnie!) i drugi raz w grudniu; snieg i swiateczne kiermasze dodaly uroku temu cudnemu regionowi.

    OdpowiedzUsuń