Chyba nigdy mi
się nie znudzi jeżdżenie do Francji a do Bretanii w szczególności. Co prawda z
każdym rokiem coraz bardziej męczy mnie sama podróż – jednak 1900 kilometrów w
jedną stronę to nie byle co. Mimo, że to W. ma te kilometry w swoich łapkach
trzymających kierownicę (tym razem się nie udzielałam jako kierowca) to ja
czuję się zmęczona podróżą. Nocleg w hotelu pod Paryżem nie zregenerował mnie
po pierwszym dniu, tym bardziej, że migrena znów mnie dopadła. Na szczęście
bezpiecznie dotarliśmy na miejsce i co dla nas jest we Francji nowością
mieszkamy w wynajętym domu, a nie na kempingu. Za to okolica znajoma, bo „nasz”
kemping jest stąd raptem około 30 kilometrów.
Po drodze, aby
odpocząć w czasie jazdy odwiedziliśmy malutkie średniowieczne miasteczko Sainte– Suzanne. Leniwe, zagubione wśród pagórkowatych pól. Pełne urokliwych domków z
ruinami zamku. Perełeczka jakich we Francji wiele, ale my szczególnie takie miejsca sobie upodobaliśmy.
W Bretanii
mieszkamy z miasteczku Le Pouldu, które zasłynęło podobnie jak Pont - Aven za
sprawą Paula Gauguina, ale o tym napiszę innym razem. Miasteczko położone jest
nie tylko nad brzegiem Oceanu, ale i u ujścia rzeki Laïty Dzięki temu można
spacerować nie tylko brzegiem Oceanu, ale i w górę rzeki, która wije się dziko
i bardzo pięknie.
W. nie mógł zrozumieć dlaczego tak bardzo wzdychałam kiedy mijał nas konny zastęp
Przy poprzednich pobytach w Bretanii nie dotarliśmy tutaj, za
to punktem wspólnym jest odwiedzona przez nas dzisiaj miasteczko Moëlan – sur –
Mer z piękną Chapelle St – Philibert.
Tym razem miejsce przygotowywane było na jutrzejszą imprezę i nie można było
wejść do środka, ale na szczęście widzieliśmy je już wcześniej i sam spacer
dookoła nam wystarczył, tym bardziej, że w przemiłym towarzystwie osiołków J
"cytryna" z dedykacją dla Maleństwa, które marzy o takim pojeździe
Mam nadzieję, że
będę miała co pokazać, bo po dzisiejszym odpoczynku i małych spacerach na jutro
planujemy już włóczęgę na całego.
Czekam na wiecej zdjec i dalszy ciag opowiesci :) Przyjemnej podrozy! Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńDziękujemy :) więcej już jest :)
UsuńDzień dobry, odwiedzam Pani bloga od ponad roku, jest wspaniały. Ale tym razem,relacją z Bretanii, zrobiła mi Pani niesamowitą przyjemność. Ostatnie i przedostatnie wakacje spędziłam bowiem właśnie tam i ukochałam sobie tę krainę niemożliwie.mocno.W te wakacje niestety nie mogę pojechać do Bretanii ale za Pani przyczyną czuję, że choć trochę tam jestem, przynajmniej duchem. Życzę udanego urlopu i czekam na kolejne zdjęcia. Agnieszka
OdpowiedzUsuńBardzo miło czytać taki wpis, dziękuję :) mam nadzieję, że nie zanudzę. Pozdrawiam :)
UsuńWspaniały klimacik ma to miejsce, na pewno urlop tam spędzony na długo zostanie Wam w pamięci ... Cudownego wypoczynku Basiu :))
OdpowiedzUsuńZostaje na tyle długo, że trzeci raz już tu jesteśmy :)
UsuńBasiku, co za wspaniałe miejsce; zupełnie inny świat. Oby pogoda Wam dopisała, bo o wrażenia spokojna jestem:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Świat jest taki sam, są koty, są zrujnowane domy, jest wiele cudownych miejsc - zupełnie jak u nas, tylko architektura inna, widoczki inne, fascynujące przez to bardzo :) Pozdrawiamy!
UsuńOszsz... jakie miejsce... No chociaż se popacze ;) Bawcie się dobrze, ściskam!
OdpowiedzUsuńDziękujemy, ściskamy :)
UsuńPrzepiękne miejsce i zdjęcia.
OdpowiedzUsuńMiłych wakacji i będę śledzić relacje.
Pozdrawiam :)