poniedziałek, 26 grudnia 2011

Czas pożegnać Paryż

Czas świąteczny pozwolił mi zregenerować siły i zakończyć moją osobistą opowieść o Paryżu. Nie wiem czy ktokolwiek z tych co zerknęli na moją relację pomyśleli, że to wspaniałe i ciekawe miasto, ale jeśli była choć jedna taka osoba, to jestem bardzo szczęśliwa.

Trzy dni bardzo intensywnego włóczenia się po Paryżu  to z jednej strony bardzo krótko, ale przy sporej intensywności, to czas całkiem wystarczający aby poczuć atmosferę tego miasta. Jednocześnie nie sposób pokazać tutaj wszystkiego co zwróciło moją uwagę, opisać dań, które jedliśmy (jadaliśmy zazwyczaj wieczorami więc światło w restauracjach nie sprzyjało dokumentacji naszego menu).

Dzisiejsza pożegnalna opowieść Paryska będzie może trochę chaotyczna i nie będzie miała tematu przewodniego. Będą to luźne impresje z ulic miasta.

Mimo listopadowej pory na ulicach Paryża całkiem dobrze funkcjonują targi, które nieustająco zachwycają mnie asortymentem. Niestety tutaj po raz pierwszy spotkałam się z niechęcią sprzedawców do fotografowania ich wspaniałego towaru :(




Odkryciem zupełnie nowym był Place des Vosges. Wybudowany przez Henryka IV w latach 1605 – 1612 roku. Do dziś zachował się monarszy charakter tego miejsca. Tutaj odbyły się imprezy, podczas których świętowano zaślubiny Ludwika XIII i Anny Austriaczki.



Jestem wielbicielką architektury, a średniowieczne kościoły fascynują mnie szczególnie, więc chętnie zaglądam do każdego napotkanego starego kościoła. Saint – Germain – des - Prés nie był przypadkowym odkryciem. To pozostałość po klasztorze benedyktynów założonym w VI wieku. Sam kościół, który się zachował pochodzi z wieku XI. W czasie rewolucji francuskiej był on skonfiskowany przez władzę i zaadaptowany na więzienie. Ale zanim to nsatąpiło rolę opata pełnił tu Jan Kazimierz po abdykacji z polskiego tronu.



Nie same stare kościoły są moim "konikiem". Uwielbiam zadzierać głowę i patrzeć na zdobienia starych kamienic. Niezwykle bogatą ornamentyką charakteryzują się budowle okresu secesji. Prawdziwą perełką jest kamienica, do której łatwo trafić wędrując w stronę symbolu Paryża.



Naszą jesienną przygodę z Paryżem zakończyliśmy w miejscu od którego zazwyczaj zaczyna się zwiedzanie miasta.


Żegnamy Paryż mając nadzieję, że jeszcze tu przyjedziemy. 

7 komentarzy:

  1. Na Paryż nikogo chyba nie trzeba namawiać... ;))

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyjemnie sie oglada Twoje zdjecia i czyta o pieknych miejscach.
    Myslalem dzisiaj o tym Paryzu chodzac po Bogocie. Czasami dla porownania dobrze jest zobaczyc przeciwienstwo, ale mimo tego nie namawiam na przjazd tutaj...
    .

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja bardzo bym chciała kiedyś zobaczyć takie miasta Ameryki Łacińskiej jak Bogota. Muszą być fascynujące. Zdjęcia, które u Ciebie widziałam raczej mnie zachęcają niż całkiem zniechęcają.

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiu, zobacz te zdjecia. Nie moje, bo tam bym sie bal pojsc a co dopiero zdjecia robic...

    http://www.stanislasguigui.com/calle_del_cartucho.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Popatrzyłam, faktycznie miejsce napawa strachem i zdumieniem, że człowiek może w XXI wieku tak żyć i tworzyć sobie taką rzeczywistość :(((( w bliskim sąsiedztwie normalności, którą widać na twoich zdjeciach z Bogoty.

    OdpowiedzUsuń
  6. napiszcie prosze gdzie jest dokładnie ta kamienica

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamienica jest przy ulicy Avenue Rapp pod numerem 29

      Usuń