Kilka dni
lekkiego ochłodzenia zachęciły do upieczenia chleba. Jakoś nie miałam ochoty na
„zakwasowca” więc przeryłam książkę Hamelmana i wybór padł na chleb na
drożdżach z dodatkiem mąki durum, a że takowa leżała w mojej szafce więc
wzięłam się do roboty. Powstał chleb niezwykle dobry, długo zachowujący
świeżość.
Jedyny problem
to taki, że to już kolejny chleb, który wyjęty z pieca jest wspaniale
wypieczony i chrupiący, podczas stygnięcia traci swą chrupkość a skórka staje
się miękka. Nie znam przyczyny takiej przypadłości i jestem zła, bo kiedyś nic
takiego mi się nie przytrafiało.
Chleb z mąką durum mistrza Hamelmana
zaczyn:
180 g mąki durum
180 g mąki
pszennej chlebowej
260 g wody
4 g drożdży
20 g cukru
ciasto gotowe:
270 g mąki durum
270 g mąki
pszennej chlebowej
310 g wody
50 g oliwy z
oliwek
cały zaczyn
Przygotować
zaczyn poprzez zmieszanie wszystkich składników, powinien być dosyć luźny.
Pozostawić do wyrośnięcia na około 75 minut. Zaczyn powinien wyglądać tak jakby
lada chwila miałby już opaść.
Kiedy zaczyn
jest gotowy przygotować ciasto właściwe. Wszystkie składniki mieszać (jeśli za
pomocą robota to na pierwszej prędkości) do ich połączenia, a następnie
wyrabiać na drugiej prędkości przez 3 minuty.
Wyrobione ciasto
zostawić do wyrośnięcia na 1,5 godziny, a po 45 minutach ciasto należy złożyć.
Z wyrośniętego
ciasta uformować dwa bochenki, wyrastać kolejne 60 – 90 minut a następnie piec
w 240 stopniach przez 35 – 40 minut.
Upieczony chleb
wystudzić na kratce.
Smacznego!!!
Jutro zaczynam życie bez łazienki, co bardzo mnie przeraża. Remont łazienki był nieunikniony, tym bardziej, że miesiąc temu wymieniliśmy piony kanalizacyjne co wiązało się z rozbiciem części kafelków. Od miesiąca biegamy po sklepach budowlanych, przeglądamy internet i wybieramy wyposażenie. Podejmowanie decyzji jest niezwykle trudne. Łazienka jest mała i musi być funkcjonalna a musi pomieścić również piec gazowy oraz pralkę. Mam nadzieję, że ta, która teraz powstanie taka będzie i podobnie jak obecna nie będzie budzić negatywnych emocji (nadal uważam, że obecna łazienka była ładna a jedynie wanna stanowiła koszmarny element, na który patrzeć nie mogłam).
Trzymajcie za nas kciuki :)
I ciekawe jak przeżyją to koteczki, tym bardziej, że równocześnie trwa remont elewacji i robotnicy biegają po rusztowaniach czego bardzo nie lubi Bunia. Całe dnie spędza w najdalszym kącie pod naszym łóżkiem. Mała po początkowej kociej histerii uznała, że skoro catgardy są obok to nie ma się co bać. Ale co innego robotnicy za oknem a co innego obcy ludzie hałasujący w mieszkaniu.
Wiesiu bardzo dziękuję za czujność, oczywiście dodaję ten chleb do listy sierpniowej "Na zakwasie i na drożdżach"
Basiu, z ta skórka to tez mam podobnie. Kiedyś było inaczej. Pomyslałam sobie, że być może mój 10-letni piekarnik nie jest już tak szczelny jak kiedyś i nie trzyma tak dobrze wilgotności i temperatury. Na pierwszy rzut oka jednak, nic mu nie dolega.
OdpowiedzUsuńChleb wspaniale wyszedł
!
Remontu łazienki współczuje bardzo.
No patrz, a ja byłam pewna, że kto jak kto ale Ty powiesz mi co mam zrobić aby znów chleb piekł się idealnie. Kiedyś na ten temat coś gdzieś czytałam, ale nie pamiętam co tam było - nie czytałam zbyt uważnie bo idealnie mi się piekło :(
UsuńNoo ten remont to pewnie armagedon będzie, ale wyjścia teraz już nie mam :(
A czy ten chleb nie miał ozdobić listy "Na zakwasie i na drożdżach" ? :)
UsuńOczywiście, że miał, ale wariatkowo remontowe zadziałało, zaraz lecę gdzie trzeba (jeszcze nie wiem gdzie w tym miesiącu) i dodaję rzutem na taśmę ;) Dzięki za czujność :)
UsuńDziękuję!
UsuńBasiu drożdże wyparowały ze składników :D
były ale tylko w postaci gramów ;)
UsuńŚliczne koteczki :o)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu Kobiet z Wąsami :)
UsuńBasiu-musi byc najpierw brzydko, żeby później było pieknie. remont bedzie któtszy w porównaniu z czasem uzytkowania :) Trzymam kciuki :) Chleb wyszedł pieknie. Koty słodkie :) Pozdrawiam wakacyjnie, jutro wreszcie dotrę do Twojej krainy :)
OdpowiedzUsuńOjjjj jak ja Wam zazdroszczę. Już planuję powrót tam w przyszłym roku - inaczej uschnę z tęsknoty. Bawcie się dobrze!
UsuńPiękne kromale, piękne kocie zdjęcia.
OdpowiedzUsuńJeszcze trochę cierpliowści i będzie po remoncie :-)
Trzy tygodnie - tak powiedzieli Fachowcy i tego się trzymam jak niepodległości,już zaczynam odliczać dni do końca ;) falę sobie zrobię i będę odcinać każdego dnia kawałeczek
UsuńMarzy mi się remont łazienki i przeraża mnie wyszukiwanie tego całego wyposażenia ;) trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńRemonty bywają uciążliwe, ale potem oko cieszy nowe wnętrze. Chlebuś pachnie a kicia słodka. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRemontu współczuję - łazienka to prawdziwy koszmar... Ale potem będzie tylko lepiej :)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, żeby koteczki dały radę :)