Zupy powoli
zaczynają dominować wpisy, ale co mogę na to poradzić skoro to właśnie
zupy stanowią podstawę mojego obecnego menu. Mam za sobą 5 tygodni diety,
zostały już tylko 3 tygodnie. Efekty są wyraźnie widoczne z czego bardzo się
cieszę. Powoli zaczynam zastanawiać się jak przygotować tradycyjne święta
jednocześnie nie wprowadzając zbyt wielu na raz zabronionych produktów.
Niestety bożonarodzeniowe menu jest szczególnie szkodliwe, obfituje w suszone
owoce, grzyby, buraki, kiszoną kapustę. Jednak nie mogę nie przygotować
tradycyjnych dań, Maleństwo jest wielkim tradycjonalistą w tej kwestii.
Najwyżej ja pewnych potraw jeść nie będę lub zjem je symbolicznie.
Na razie jednak
jeszcze 3 tygodnie restrykcyjnej diety przede mną i pewnie niejedna zupa
zostanie ugotowana w tym czasie.
Czytanie o
potrawach regionalnych pokazuje jak bogata i różnorodna jest nasza rodzima
kuchnia. Zupełnie nie znałam zupy klopsowej, w domu nigdy się niczego się
takiej nie gotowało a i nigdy wcześniej nie słyszałam o niej. Teraz odkryłam
zupę klopsową, smaczną i bardzo pożywną, która spokojnie może stanowić
pełnowartościowy jednogarnkowy posiłek.
Pochodzi ona z rejonu Pomorza i Kujaw.
Od razu piszę,
że moja zupa nie do końca odpowiada wzorcowi, bo nadal nie stosuję w kuchni
śmietany (jako dosyć bogatego źródła laktozy) więc jej nie zabieliłam a do
klopsików nie dodałam namoczonej bułki a 2 łyżki suchej kaszki kukurydzianej,
ale myślę, że smak zupy nic na tym nie stracił.
Kwaśna zupa klopsowa
2 l bulionu (u
mnie drobiowy)
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
2 - 3 ziemniaki
1 liść laurowy
3 ziarna ziela
angielskiego
ok. 3 łyżek octu
½ kg mielonego
mięsa
1 jajko
2 łyżki suchej
kaszy kukurydzianej/namoczona i odciśnięta kajzerka
sól, pieprz
spory pęczek
koperku
ew. śmietana do
zabielenia
Warzywa umyć,
obrać, pokroić w kostkę. Bulion zagotować, wrzucić warzywa, liść laurowy, ziele
angielskie i gotować do miękkości warzyw. W tym czasie przygotować klopsiki. W
tym celu wymieszać ze sobą mielone mięso, jajko, suchą kaszkę
kukurydzianą/odciśniętą namoczoną uprzednio bułkę. Wyrobić na jednolitą masę.
Doprawić solą, pieprzem, dodać posiekany koperek (pół pęczka, pozostałą część
zostawić do zupy). Ponownie wyrobić i uformować mokrymi rękami kulki.
Kiedy warzywa w
zupie są już miękkie zakwasić ją octem (nie można przesadzić z ilością octu) i
na gotującą wrzucić przygotowane klopsiki. Gotować od wypłynięcia klopsów i zagotowania
się zupy około 15 minut. Gotową zupę można zabielić śmietaną. Dodać posiekany koperek,
doprawić solą i pieprzem i serwować.
Smacznego!!!
Powoli zaczynam myśleć o świętach. Zamówiłam już choinkę - będzie jak rok temu drzewko w doniczce, ale szkółkarskie, które potem może zostać wysadzone z pewnością, że się przyjmie. Pierniczków w tym roku chyba nie będzie za wiele, bo podczas diety nie mogę się zmobilizować aby cokolwiek piec.
pysznie pysznie:-)
OdpowiedzUsuńa jakby zakwasić cytrynką?
U mnie dzisiaj cebulowo- porowa, na chorobę. Wszystko mnie boli (kości, mięśnie), no chyba nie od kijków.
Jutro mam zamiar wykonać chili con socze. VegAnka zarządziła zieloną socze i powiedziała, że może lepiej ona zrobi, bo ja to wiadomo, ta zła.
Można, w oryginale jest ocet i tak podałam ale czytałam, że może być cytryna albo sok z kiszonych ogórków. Ciekawe czy będzie smakowało chilli z soczewicy, tekst VegAnki niezły ;)
UsuńMoja synowa robi zupę klopsową.
OdpowiedzUsuńPodobny przepis...
A myślałam ,że taka zupa nie istnieje ?? :-)))
ja takowej też nie znałam, ale poznałam i dobrze mi z tą znajomością ;)
UsuńOcet rozumiem, że winny? Bo ten zwykły podobno bardzo niezdrowy :-)
OdpowiedzUsuńFajnie, że dieta Ci służy Basiu, trzymam kciuki za czas Świąt ;
Ściskam.
W oryginale raczej spirytusowy, ale pewnie może być i winny, jak i sok z cytryny. Jeśli chodzi o niezdrowość octu to pewne demonizowanie takich produktów jest przesadne, ostatecznie alkohol też jest niezdrowy a pijemy go zazwyczaj w większych ilościach niż ocet - tego poszły 3 łyżki na gar zupy ;) ale fakt nie należy przesadzać z ilością octu w diecie.
UsuńW weekend też u nas była zupa z klopsami, ale bez octu.
OdpowiedzUsuńMoja Prababcia gotowała często zupy z klopsami.
Dobrze, że dieta przynosi pozytywne efekty,
to jest zawsze największa mobilizacja.:)
To prawda, jakby efektów nie było to dawno bym porzuciła dietę.
UsuńJa też teraz co chwilę gotuję jakąś zupę. I lubię sięgać po Twoje przepisy. Ta klopsowa na pewno zawita u nas na stole :)
OdpowiedzUsuńSuper, że dieta daje rezultaty! :)
Mam nadzieję, że moje zupy Ci smakują :)
UsuńTez ostatnio robię sporo zup :) takiej jak tu nigdy nie jadłam, nie widziałam i nie znam...a wygląda pysznie. Basiku-cieszę się , że dieta przynosi efekty, masz już większą część czasu za sobą :) gratulacje, pozdrowienia
OdpowiedzUsuńDla mnie to też całkowita nowość, ale smaczna do zapamiętania. Teraz już z górki :)
UsuńZupki uwielbiam w okresie późnej jesieni i zimy.
OdpowiedzUsuńTakiej jeszcze nie jadłam. :)
Jedynie pora dzikich upałów jest w stanie odwieść mnie od miski zupy, jestem zupouzależniona :)
Usuń