Ciągłe
poszukiwanie nowych zup doprowadziło mnie do przepisu na zielony barszcz, który
polubiliśmy bardzo, tym mocniej, że wiosenny szczaw tak bardzo cieszy swą
nowalijkowatością. Barszcz odkryłam rok albo dwa temu, wcześniej gotowałam
klasyczną wersję szczawiowej. Wiosną jak tylko pojawia się pierwszy szczaw w
ogrodzie gotuję go tak często, że z przyjemnością zmieniam go na botwinkę, choć
ta druga zupa specjalnie nie cieszy Maleństwa.
Zielony barszcz
2 l bulionu
warzywnego lub drobiowego
3 ziemniaki
2 marchewki
sporo liści
młodego szczawiu (sklepowe pęczki są malutkie i trzeba ich wziąć ze 3 albo i
więcej aby uzyskać wymagany smak)
1 łyżka masła
1 liść laurowy
sól, pieprz
pęczek koperku
jajka ugotowane
na twardo (po 1 na talerz)
ew. kwaśna
śmietana do podania
Ziemniaki,
marchew umyć, obrać i pokroić w kostkę. Do gotującego bulionu wrzucić ziemniaki
i marchew oraz dodać liść laurowy. Gotować do miękkości warzyw. W tym czasie
szczaw przebrać, dokładnie umyć aby żadne drobinki piasku nie dostały się do
zupy, odsączyć i pokroić w niezbyt cienkie paseczki. Na dużej patelni rozpuścić
masło, wrzucić na nie posiekany szczaw i chwilę smażyć aby szczaw zmiękł. Tak
przygotowany szczaw dodać do zupy, chwilę pogotować, doprawić do smaku solą i
pieprzem.
Podawać gorącą
zupę z dużą ilością posiekanego koperku i jajkiem na twardo. Dla chętnych łyżka gęstej śmietany też mile widziana.
Smacznego!!!
W piwnicy mam
solidną KOTłownię. 4 koty PGRu z Żarowa. Wszystkie niezwykle ufne, mizisate i
bardzo kochane. Dwa maluchy wiadomo, że nie wrócą na stare miejsce, szkoda
takich słodziaków odwozić w tak nieprzyjazne miejsce. Gorzej sprawa się ma z
dwoma dorosłymi kotkmi. Margo, czarna z malutkim białym pędzelkiem na gorsie, ma około roku i poza wielkością niczym nie różni
się od maluchów. Kocha ludzi, kocha być pieszczona, lubi się bawić kocha inne
koty. No i Brunia. Ta spędza mi sen z powiek. Jej spojrzenie mówi, jak wiele już
przeszła w bezdomnym życiu i jak trudno się tak żyje. Większość czasu spędza na
odpoczynku i ładowaniu kocich akumulatorów przed powrotem w bezdomność. Serce mi
pęka bo tak proludzkie koty nie powinny żyć bez swoich kochających ludzi.
Jednak czas goni.
Margo i Brunia, jeśli nie znajdą domów bądź domów tymczasowych, w niedzielę wrócą do Żarowa. Klatki są niezbędne aby pomóc pozostałym kotom z
tego stada. Tamte pewnie nie będą już tak miziaste, uciekają przed
ludźmi, więc odesłanie je po sterylizacji i wyleczeniu na stare miejsce boleć
będzie mniej.
Może ktoś
pokochałby Margo lub Brunię, może ktoś choć dom tymczasowy może im
zapewnić???? Pomocy!!!
Przepyszna zupka, chyba się skuszę i zrobię jak tylko dostanę szczaw:)
OdpowiedzUsuńKotki bardzo sympatyczne, faktycznie serce się kroi jak tak się na nie patrzy...
Szczaw to albo kupny albo zbierany na łąkach - taki jest sto razu lepszy :) ale ja leniwa mam swój w ogrodzie
UsuńZupa bardzo ciekawa, znam jedynie szczawiową w tradycyjnym wydaniu :) W kwestii kotków trzymam mocno kciuki, żeby znalazły dom :) pozdrawiam M.
OdpowiedzUsuńTeraz częścier robię taką wersję szczawiowej niż tradycyjną. Spróbuj, smaczna jest i pożywna :) Za kciuki dziękujemy!
UsuńPowoli wracam do blogosfery... Zupka w moim guście smakowym.
OdpowiedzUsuńOby koty znalazły swoje ciepłe miejsce. Uwielbiam zwierzęta, ale póki co, nie mogę ich trzymać w domu. :(
Pozdrawiam Cię ciepło.
Miło, że wracasz, mam nadzieję, że problemy rozwiązały się w sposób dobry i pozytywny. Pozdrawiam
UsuńRozwiązały się częściowo. Trzeba czasu... Dziękuję za troskę.
UsuńEch biedne koty....
OdpowiedzUsuńWrzucę chociaż linka u siebie...
Może na Facebooku też daj ogłoszenie ?
Wrzuciłam informację , gdzie się dało....
UsuńNa FB ogłoszenie jest, na OLX też wszędzie gdzie się da. Dziękuję za pomoc w poszukiwaniach
UsuńBasiku, niezbyt lubię szczaw, ale Twoja wersja nawet mnie kusi;)
OdpowiedzUsuńA w tym PGR-erze (po PGR-e?) ludzie nie mogą zaopiekować się kotami?
Pozdrawiam serdecznie
Teoretycznie mogą, ale wychodzą z założenia, że po to koty mają aby szczurów i myszy nie mieć. Jak się koty karmi to nie łapią szczurów :( dostają ewentualnie mleko i czasem ktoś z pobliskiego szpitala się ulituje i resztki wyrzuci :( Tam nawet krowy nie mają właściwych warunków a stacja rozpłodowa :(
UsuńTe koty, które tam wrócą - bo zdecydowana większość wróci będą musiały sobie radzić, zlecone jest lokalnej fundacji kuratela i ewentualna pomoc, podobnie gmina, ale dobrze wiemy, że najważniejsze jest dać każdego dnia jeść - te były wychudzone i zagłodzone, więc regularnie nikt ich nie karmił, a czemu pisałam :(
Dla mnie obowiązkowo ze śmietaną.:)
OdpowiedzUsuńBasiu, trzymam kciuki za domki z kochającymi ludźmi dla Margo i Bruni!
Dzięki!!!
Usuńjakie cudne koty! Kurcze... może porób ogłoszenia, skontaktuj się z jakimiś organizacjami fundacjami pomocy zwierzakom....
OdpowiedzUsuńJa od siebie linka do Twojej notki poumieszczam w kilku miejscach...
Ogłoszenia są wszędzie, sama jestem wolontariuszem fundacji i te koty są pod naszą kuratelą, jednak na pomoc z tego miejsca czeka kolejnych kilkadziesiąt kotów i nie możemy przetrzymać kotów bo miejsca dla następnych nie będzie.
Usuń;( szkoda mi, bo zrobiłam co mogłam.... może jeszcze posta napiszę....
UsuńBrunią nadal nikt isę nie interesuje. W sprawie Margo był dotąd jeden telefon, prosimy o kciuki
Usuń