W tym roku przed
Bożym Narodzeniem naszło mnie na śledzie. Nie potrafiłam się im oprzeć i
zjadałam przeróżne w sporych jak na mnie ilościach. Bardzo mi smakują śledzie w
skandynawskim stylu na słodko z curry. Poniżej moja wersja takich śledzi.
Śledzie w curry
5 - 6 płatów
śledzi marynowanych z marynowaną cebulką
1 łyżka płynnego
miodu
2 łyżki
przyprawy curry
2/3 szklanki
majonezu
2/3 szklanki
kwaśnej i gęstej śmietany
sól, pieprz
Śledzie pokroić
w niewielkie kawałki. Cebulkę z marynowania śledzi odsączyć i dodać do kawałków
ryby. Z podanych składników przygotować sos, w razie potrzeby dosolić i lekko
popieprzyć. Całość wymieszać i zostawić do przegryzienia smaków na co najmniej
kulka godzin.
Tak przygotowane
śledzie spokojnie są świeże przez około tydzień (pod warunkiem idealnej
świeżości śmietany).
Smacznego!!!
Przed świętami
Maleństwo wymacało u Buni niewielkiego guza na boku. Byliśmy jeszcze przed
świętami u weterynarza, ale w związku z szaleństwem przedświątecznym nic nie
zrobiliśmy, poza badaniami krwi, aby sprawdzić czy Bunia może zostać poddana
narkozie do zabiegu usunięcia guza. Wyniki wyszły ok., więc zapadła decyzja o
zabiegu.
Niestety wiek
jednak robi swoje, dobrze ponad 13 lat u kota to już słuszny wiek. Niestety nie
sądziłam, że aż tak źle będzie. Narkozę dobrze zniosła i bez problemu się
wybudziła, jednak potem ledwo snuła się po domu. Taka bida, że serce pęka.
Dziś mijają trzy doby od operacji ale Bunia nadal w słabej formie. Najbardziej mnie martwi brak apetytu, bo fizycznie jest już wyraźnie lepiej. Chodzi już normalnie, nawet wskakiwanie na fotel nie stanowi wielkiego problemu, ale jeść nie chce nic stałego. Jedyne na co mogę ją namówić to kwaśna śmietana i kocie mleko. Żal Buńciołka bardzo.
Teraz czekamy na wyniki badania guza a raczej dwóch jak okazało się podczas zabiegu. Mam nadzieję, że okażą się zupełnie nieszkodliwe i cała sprawa na tym się skończy.
Tutaj na zdjęciu Bunia przed operacją, w świetnej formie, pokazująca, że nie podoba Jej się nasze zachowanie. Serwetka ukradziona ze stołu została przerobiona na kurpiowską wycinankę
Ooooooooooj mój ulubiony kotek ...
OdpowiedzUsuńBuniu wracaj do zdrówka dziewczyno, trzymamy kciuki całym sercem.
Hmmmm ... mój kotek jak był po opracji to za chiny nic a nic nie chciał jesc .
Więc od weta wziełam najmniejszą strzykawę do lewatywy (najmniejszy otwór), kupiłam tez specjalny pasztecik dla rekonwalescentów i taki rzwodniony do formy papki strzykawą zapodawałam do pysia. Po troszeczku ... kotek opluty, ja cała w pasztecie, ale zawsze troszke łyknął, Żołądeczek miał co robic, z czasem sam caczął jesc. A ile ja sie namartwiłam ......tutaj cała historia;
http://kotki-ziutkidwa.blogspot.com/2013/12/uwazajcie-co-jedza-wasze-koty-tygrys-i.html
Duuzo całusków i mizianeczek przesyłamy :-)
Trzymajcie sie dziewczyny:-)
Pamiętam te historię, ten horror z koteczkiem w roli głównej :( całe szczęście, że te nasze kochane Footra dają się leczyć i czasem wolniej czasem szybciej ale wracają do formy - i tego się trzymam. No i mam sukces Bunia poza śmietaną i mlekiem zjadła samodzielnie malutką garsteczkę chrupeczek :) to pozwala myśleć, że teraz już będzie tylko lepiej :)
UsuńOoooo to juz będzie dobrze :-)
UsuńCieszę sie bardzo :-)
A sledzie..... hm trzeba spróbowac, jeszcze takich nie jadlam ...
Przesyłam życzenia zdrówka dla ślicznego Buńciołka :)
OdpowiedzUsuńW swoim i Buni imieniu dziękujemy :)
UsuńTakie śledzie bardzo lubię, robi je moja szwagierka. Nie pomyślałam o marynowanej cebulce. Muszę jej podpowiedzieć.
OdpowiedzUsuńBunia biedna, ale mimo, że rekonwalescencja będzie dłuższa to na pewno wróci do formy.
Jak wiesz Basiu, ja ze względu na psa oraz alergię nie mam kota, ale moje dzieci mają i kochają:-) Nie wiedziałam, że jest mleko dla kotów i że mogą kwaśną śmietanę jeść. Taką sklepową? Jak często?
Pozdrawiam !
Ta cebulka mi akurat bardzo pasuje w tych śledziach. Bunia z każdym dniem ma się coraz lepiej - szczęście wielkie bo bardzo się martwiłam. Co do mleka to jest kocie i Bunia bardzo lubi,zwykłe też lubi i jej akurat nie szkodzi ale to nie jest u kotów częste. Co do kwaśnej śmietany czy jogurtu można spokojnie od czasu do czasu trochę kotu dać, chyba, że zauważymy, że mu szkodzi i w kuwecie bywa częściej i w niewłaściwej konsystencji ;)
UsuńDziękuję za podpowiedzi. Przekażę Młodym. Zdrówka dla Buni !
OdpowiedzUsuń