Krem z
pieczonych buraków już pojawił się na blogu (klik), teraz kolejna wersja zupy z
wykorzystaniem buraków, innym niż w tradycyjnych barszczach. Jako, że kocham
buraki, a moi Panowie również je bardzo lubią to nie mają nic przeciwko
jedzeniu ich w różnych wersjach. Tym razem wykorzystałam przepis wygrzebany na
stronie BBC FOOD. Moje wolne tłumaczenie (nie jestem angielskojęzyczna)
doprowadziło do ugotowania bardzo smacznej, mocno rozgrzewającej i sycącej
zupy.
Idealnej na
zimowy obiad, zwłaszcza po 17 kilometrach w mrozie w Kocich Górach J
Pikantna zupa z buraków
przyprawy do
przygotowania pasty:
2 łodygi trawy
cytrynowej (nie było w sklepie obok więc wykorzystałam 2 łyżeczki tajskiej
pasty z trawy cytrynowej)
2 ząbki czosnku
1 – 2 papryczki
chilli (ilość zależna od tego jak ostre jedzenie lubimy)
5 cm kawałek
imbiru
4 liście limonki
kaffir (miałam suszone, namoczyłam je w odrobinie wrzątku, dodałam wraz z wodą,
w której się moczyły)
sok z 1 limonki
zupa:
1 łyżka oleju
2 szalotki
1 łyżeczka
mielonego kuminu
½ kg gotowanych
buraków
600 ml bulionu
warzywnego
400 ml mleka
kokosowego
sól, świeżo
mielony czarny pieprz
ziołowy jogurt
do podania:
2 łyżki jogurtu
typu greckiego
1 łyżka świeżej
mięty
1 łyżka świeżych
liści kolendry
Przygotować
pastę poprzez zmiksowanie wszystkich składników na gładką masę.
Do dużego rondla
wlać olej, dodać pokrojone w kostkę szalotki, szczyptę soli, kumin i delikatnie
smażyć aż szalotki zmiękną, następnie dodać pastę i nadal grzać aż uwolni się
zapach wszystkich przypraw. Ugotowane buraki obrać, pokroić w kostkę, dodać do
rondla, smażyć wraz z przyprawami na niewielkim ogniu przez kilka minut,
następnie wlać bulion, doprowadzić do wrzenia i gotować na wolnym ogniu przez
około 10 minut.
Przygotować ziołowy
jogurt poprzez wymieszanie jogurtu z posiekanymi ziołami.
Tuż przed
podaniem zmiksować zupę wraz z mlekiem kokosowym doprawić solą, pieprzem,
podgrzać i podawać z kleksem ziołowego jogurtu.
Podobno zupa z
mlekiem kokosowym pozostawiona na dłużej zmienia kolor na niezbyt atrakcyjny,
nie sprawdzałam tego, ale po godzinie czy dwóch barwa była taka sama jak zaraz
po zmiksowaniu.
Jak już
wspominałam taka zupa doskonale rozgrzeje po 17 kilometrach spaceru w mroźny
dzień.
Dopisało słońce a to bardzo wiele.
Mimo zimna (ponad 10 stopni mrozu) i kilkukrotnego zgubienia szlaku (oj trudno wypatrywać znaki jak wszystko przyprószone jest śniegiem) i nawet gdy okazuje się, że droga powrotna (szlakiem turystycznym) jest ogrodzona i zamknięta L i trzeba nadłożyć kolejne kilometry na dodatek szosą a nie malowniczą drogą przez sady i pola cała wycieczka jest wspaniałym przeżyciem i zostaje zaliczona do niezwykle udanych.
Dopisało słońce a to bardzo wiele.
Mimo zimna (ponad 10 stopni mrozu) i kilkukrotnego zgubienia szlaku (oj trudno wypatrywać znaki jak wszystko przyprószone jest śniegiem) i nawet gdy okazuje się, że droga powrotna (szlakiem turystycznym) jest ogrodzona i zamknięta L i trzeba nadłożyć kolejne kilometry na dodatek szosą a nie malowniczą drogą przez sady i pola cała wycieczka jest wspaniałym przeżyciem i zostaje zaliczona do niezwykle udanych.
Stada saren biegały po polach, obserwując nas i brykając niezwykle radośnie
Jak już u ornitologa ustaliłam - trznadel na zdjęciu, a takich ślicznych ptaszków latało całkiem dużo
Kocie Góry jak malowanie, szczyt za szczytem do zdobycia
śniadanie na śniegu smakuje wybornie
przystankowy kot w Kowalach, ktoś zadbał o koci komfort
Basiu-biały spacer :) u nas na razie śniegu brak i wcale za nim nie tęsknię :) Piękny mieliście spacer, a zupa bardzo ciekawa, we wschodnim klimacie :) pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńJa za śniegiem wcale nie tęskniłam, ale nie da się ukryć, że upiększył wyraźnie zimowy krajobraz.
UsuńAle piękne zimowo - słoneczne zdjęcia. My dzisiaj poszliśmy na krótki spacer, ale było dosyć ponuro.
OdpowiedzUsuńZupka na pewno przesmaczna, kicia słodka. :)
Było bardzo słonecznie, mroźno ale mimo to przyjemnie. Właśnie dzięki słońcu, które grzało w plecki :)
UsuńA u Was tak ładnie...Te pagórki takie malownicze...
OdpowiedzUsuńm.
Nad Świdrem też ładnie :) A te pagórki mam tak bliziutko, że grzechem by było nie odwiedzać ich często :)
Usuń