piątek, 18 listopada 2011

Paryż

O wizycie w Paryżu marzyłam od kiedy tylko pamiętam. Z rodzicami zwiedzałam sporo miast w Europie, ale Francja była z różnych względów niedostępna. Moje marzenie zrealizowałam dopiero jako dorosła kobieta. Na początku lat 90 pierwszy raz pojechałam do Paryża. Doskonale pamiętam ostatnie kilometry przed metropolią i uczucie ekscytacji jakie towarzyszyło mi przez całą drogę. Nie pamiętam, od której strony wjeżdżaliśmy do miasta, ale w pewnym momencie przed nami (jeszcze byliśmy na przedmieściach) wyłonił się czubek Wieży Eiffla. Zaparło mi dech, zrozumiałam, że teraz już będę miała własne zdanie o tym mieście i albo spełni moje ogromne oczekiwania albo rozczaruje. Bałam się tej konfrontacji marzeń z rzeczywistością, na szczęście to co przez następne dni zobaczyłam utwierdziło mnie, że jest to miejsce wyjątkowe. Uwielbiam atmosferę Paryża, piękno architektury tego miasta i bogactwo niezwykle interesujących miejsc do odwiedzenia. Zawsze zadziwia mnie rozmach w jakim miasto się rozwijało w przeszłości i z jakim rozwija się dzisiaj. Zadziwia mnie dowaga oraz pomysłowość urbanistów i architektów w łączeniu całkowicie nowoczesnej architektury z zabytkową. I nie dotyczy to wyłącznie kontrowersyjnej szklanej piramidy w Luwrze.


Po kilku już wizytach mam swoją listę miejsc, które szczególnie polubiłam i które za każdym razem staram się odwiedzić. Tym razem zupełnie nie wiedziałam jak przyjdzie nam spędzać czas ze względu na kapryśność listopadowej pogody. Zaplanowałam liczne muzea, na które nigdy nie było czasu, ale i tym razem zostały na liście z adnotacją „koniecznie odwiedzić następnym razem”. Swoją trzydniową włóczęgę zaczęliśmy od najstarszej części miasta i katedry Notre Dame w Île de la Cité. Ten ogromy gotycki kościół przyciąga nie tylko wyjątkową urodą ale i położeniem na wyspie. Kościół powstał w miejscu gdzie wcześniej znajdowały się już kościoły. Budowano go przez ponad180 lat.






Mimo swej niewątpliwej urody nie jest moim ulubionym kościołem Paryża. Największy mój  zachwyt wzbudza Sainte – Chapelle, zaledwie kilka przecznic od Notre Dame, ukryta w obrębie Pałacu Sprawiedliwości. Jest to dwukondygnacyjna kaplica, którą ufundował Ludwik IX w celu przechowywania najcenniejszych relikwii. O atmosferze tego  miejsca decydują piękne malowidła ścienne i wyjątkowe witraże, wszystko w tonacji kobaltu. Mimo, że listopad to nie sezon w pełni, aby wejść do Sainte – Chapelle trzeba odstać swoje w kolejce po bilety.




Odwiedzając Île de la Cité warto zajrzeć również na targ kwiatowo- ptasi.


I spojrzeć na Sekwanę.


  c.d.n.

3 komentarze:

  1. Basiu - widzę , że wizyta w Paryżu była bardzo udana. Piękne zdjęcia :)))) A jak zakupy przydasi ? Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. To prawda, pobyt spełnił w 100% moje oczekiwania. Zakupy zrobiłam, ale ze względu na konieczność noszenia zakupów w plecaku przez pół dnia ograniczyłam się do drobiazgów, ale foremkę z tłoczkiem mam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Masz racje Basiu, Paryz to naprawde niezwykle miejsce! Mozna sie w nim zakochac bez pamieci, prawda? :))

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń