niedziela, 6 listopada 2011

Wspólne gotowanie i biesiadowanie

Lubicie gotować wspólnie z innymi pasjonatami sztuki kulinarnej? Ja nie wiedziałam jaka to frajda do momentu „przygarnięcia” mnie przez kilka wspaniałych i zapalonych kucharek z forum mniammniam. Pamiętam jak dziś co czułam siedząc w pociągu do Poznania jadąc na spotkanie twarzą w twarz, talerz w talerz z dziewczynami, które znałam wyłącznie wirtualnie. A przecież nie tylko miałam razem z Nimi gotować, ale spędzić z Nimi cały weekend w domu jednej z Nich. Myśli kołatały mi się po głowie, a serce waliło z emocji. Okazało się, że cały weekend przebiegł jak błyskawica, dziewczyny okazały się fantastyczne, a wytwory naszych rąk przepyszne. I wcale nie sprawdziło się przysłowie: „gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść”. Nas było sześć, a ilość smakołyków przerosła nasze możliwości konsumpcyjne. Skorzystali na tym moi Panowie, którym przywiozłam z upojnego weekendu troszkę rarytasów. Od tamtego czasu powtórzyłyśmy jeszcze kilka razy takie spotkania i zawsze było pysznie i inspirująco. Niestety pęd życia codziennego, obowiązki i zobowiązania ograniczają nasze możliwości. Teraz częściej zdarza mi się gotować wspólnie w towarzystwie jednej miłośniczki kuchni - Ani, ale skoro nadarzyła się okazja na większy spęd chętnie podjęłam się organizacji spotkania. Tym razem w mojej małej i skromnej kuchni, ale mam nadzieję gościnnej. To spotkanie odbyło się niemal w rocznicę mojego pierwszego wspólnego gotowania, już trzecią rocznicę i znów z najsłynniejszymi rogalami w roli głównej, które upiekła jedna z najlepszych poznańskich cukierni. Wiem, wiem, na taczki z takimi miłośniczkami kuchni, które kupują rogale marcińskie, a same ich nie pieką, ale usprawiedliwia nas bogate menu, które zrealizowałyśmy już całkowicie samodzielnie. Postanowiłyśmy postawić na kuchnię polską, regionalną związaną z naszymi korzeniami. Dlatego wśród potraw znalazły się dania ze Śląska, Wielkopolski i Lwowa. Ja zawsze mam problem z określeniem moich regionalnych korzeni, bo jestem Wrocławianką, ale oczywiście moi rodzice pochodzą z innych stron. Tato do Wrocławia przyjechał w lipcu 1945 roku z Warszawy, zatem mam jakieś związki z Mazowszem, a Mama pochodziła z Zagłębia i Jej kuchnia rodzinna była bardzo zbliżona do Śląskiej. Mam nadzieję, że nasz stół odzwierciedla nasze pochodzenie.
A to bohater naszego spotkania: certfikowany rogal marciński, zapewniam Was, że wyjątkowo pyszny, wart kolejnych centymetrów w biodrach.


Chciałabym jeszcze raz podziękować wszystkim moim gościom: Krysi i Staszkowi – za wspaniałe historie, prezent i wsparcie w gotowaniu klusek gryczanych, Oldze - za przemiły weekend, grabienie liści w ogrodzie i najlepszą na świecie modrą kapustę, Ani – za odważne działania kuchenne przy problematycznych kluskach oraz moim Panom za cierpliwość do gromady panoszących się po domu bab.

O każdym daniu napiszę osobno, a jest o czym pisać, ale dopiero po powrocie z jesiennej wycieczki do Paryża. Zawsze obiecywałam sobie, że muszę zobaczyć Paryż po sezonie, kiedy żyje normalnym rytmem, a nie kiedy jest opanowane przez turystów. Trzymajcie kciuki aby listopadowa aura dopisała i abyśmy mogli zrealizować nasze plany co do włóczenia się po tym cudownym mieście.

9 komentarzy:

  1. Basiu, baw się dobrze w Paryżu a my poczekamy cierpliwie na Twój powrót i kolejne relacje ze wspólnego gotowania chociaż jestem niezmiernie ciekawa dalszego ciągu :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zazdroszczę zarówno Paryża jesienią jak i wspólnego gotowania w dobrym towarzystwie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ach, te spotkania... I te nocne Polek rozmowy... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nutinko ;) nocka była cudna a nasze dysputy wspaniałe. Mam nadzieję, że jak dojdziesz już do sibie po przejściach zdrowotnych wsiądziesz w pociąg i przyjedziesz do Wrocławia i znów będziemy gotować biesiadować i gadać, gadać gadać:)
    Olu i Pyzo :) wspólne gotowanie jest świetne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Tęsknię za tym bardzo. Na pewno przyjadę, Basiu. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Basiu, aż się zarumieniłam przez tą kapustę :)

    Danusiu to ja też czekam na Twój przyjazd, bo też się stęskniłam :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Na św. Marcina oprócz rogalina, startuje gęsina:) http://durszlak.pl/akcje-kulinarne/czas-na-gesine zapraszam:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nieśko, gęsina też była, ale o tym napiszę za kilka dni :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Miłego pobytu w Paryżu! baw się dobrze:)
    dopiero dziś mogłam coś tu napisać, bo były jakieś problemy z logowaniem

    OdpowiedzUsuń