niedziela, 29 kwietnia 2012

Wątróbka po berlińsku i berlińskie impresje


Wątróbka po berlińsku

½ kg wątróbki (u mnie drobiowej)
3 jabłka
2 cebule
3 łyżki masła
sól, pieprz
mąka do otoczenia wątróbek


Wątróbki umyć, osuszyć pokroić w plastry (jeśli mamy wątróbkę wieprzową lub cielęcą). Otoczyć w mące. Jabłka obrać, pokroić na plastry, wyciąć gniazdo nasienne. Cebulę obrać i pokroić w piórka. Na patelni rozgrzać łyżkę masła, obsmażyć plastry jabłka z każdej strony po 2 minuty. Zdjąć je z patelni i trzymać w ciepłym miejscu. Na pozostałym po smażeniu jabłek maśle smażyć cebulkę do zezłocenia. Jeśli brakuje tłuszczu dołożyć jeszcze trochę masła. Usmażoną cebulkę posolić, zdjąć z patelni i również trzymać w ciepłym miejscu. Na patelnię włożyć pozostałe masło i na nim usmażyć wątróbkę. Po usmażeniu posolić ją i popieprzyć (nie wolno smażyć jej przed smażeniem, bo stanie się twarda). Na talerzu układać krążki jabłka, na nich usmażoną cebulę i wątróbkę.
Podawać z ziemniakami (świetnie pasują pieczone ziemniaki).


Często jest tak, że w miejsca które łatwo trafić bo są np stosunkowo blisko trafiamy późno albo wcale. Tak było z Berlinem. Od kilku lat mówiliśmy, że należałoby się tam wybrać, skoro to tylko niecałe 4 godziny jazdy samochodem. Ale na mówieniu się kończyło. Teraz zawzięłam się i wszystko zaplanowałam – zarezerwowałam hotel, W. poinformowałam, że do Niego należy ustalenie marszruty po mieście i w drogę.
Hotel okazał się całkiem fajnym miejscem, doskonale położonym a cena jak na berlińskie warunki była jak najbardziej atrakcyjna. W sumie poza czystą pościelą i własną łazienką nie oczekiwałam niczego więcej.
Miasto powitało nas zmienną pogodą. Raz świeciło słońce, raz było wietrznie, czasem mżyło lub kropiło co zupełnie nam nie przeszkadzało.



Jadąc do Berlina nie wiedziałam czego mam się spodziewać, ostatnio byłam tam w latach siedemdziesiątych a wspomnienia miałam bardzo mgliste. Liczyłam jednak na dobrze mi znany niemiecki porządek. Zaskoczyło mnie to co zobaczyłam. Na trawnikach walające się śmieci, kwiaty jeśli już rosnące na wiosennych rabatach to mocno zaniedbane, wyjątkiem był ogród przy pałacu Charlottenburg.
Nie wiem czy wpływ na to ma fakt, że mimo podziału miasta całość leżała na terenie dawnego NRD i ludzie nie mają niemieckiego „ordnung muss sein”?



NRD bez wątpienia wycisnęło piętno na architekturze miasta. Stare monumentalne gmaszyska (niebrzydkie, ale przyciężkie i bez polotu) sąsiadują z pozostałościami czasów komunistycznych. 





To nie jest tak, że Berlin mi się nie spodobał. Miasto jest pełne zieleni, oferujące turystom liczne ciekawe muzea (bez komentarza pozostawię to, w jaki sposób weszli w posiadanie wielu eksponatów), wspaniałe sklepy i doskonałe restauracje (oczywiście nie mam na myśli budek czy przenośnych na ramionach straganów z kiełbaskami). To w tutaj zjadłam najlepszą w życiu grillowaną wołowinę, która rozpływała się w ustach. Tutaj też siedząc na ławce w Tiergarten obserwowałam bawiące się króliki.
Spędziłam wspaniały weekend, śmiejąc się do rozpuku, jedząc i pijąc pyszne rzeczy we wspaniałym towarzystwie, a fajne miasto było tylko miłym dodatkiem :)




10 komentarzy:

  1. wątróbka o nie! nawet taki przepis do mnie nie przemówi ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D jestem w stanie zrozumieć niechęć do wątróbki, ale czasem warto przeciwstawić się własnym gustom kulinarnym

      Usuń
  2. Święta prawda, ważne jest dobrre towarzystwo i humor, a jeśli towarzyszy temu fajne miejsce, to tym lepiej;-)
    Dobry pomysł z tym jabłkiem w plasterkach - wygląda jak ananas;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Znajomi czasem się dziwią, że jeździmy sami z W. bez dodatkowego towarzystwa, ale my lubimy swoje towarzystwo i nikt obcy nie jest nam potrzebny do pełni szczęścia.

      Usuń
  3. miałam okazję zwiedzić Berlin. ładne miasto. ale bardzo takie... surowe, jak dla mnie. jednakże zgadzam się w pełni - najważniejsza ekipa i humor, a resztę można jakoś tam pominąć xd

    lubię wątróbkę.
    pysznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetne określenie dla Berlina - "surowe", faktycznie takie jest, dodałabym jeszcze, że brak mu przytulności.

      Usuń
  4. Bardzo fajny przepis - bardzo prosty i na pewno smaczny. W Berlinie byłam tak jak TY w latach 1970.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Śmiem twierdzić, że bardzo smaczny. Ciekawe jakie miałabyś odczucia gdybyś teraz zobaczyła Berlin?

      Usuń
  5. W Berlinie bylam 1,5 roku temu i musze powiedziec, ze nie jestem pod jakims tam duzym wrazeniem. Moze na moja opinie ma wplyw zimowa aura? Zimno bylo jak diabli a przez to miasto wydalo mi sie jakies takie chlodne i surowe. Jest to jedno z tych miast, ktore trzeba zobaczyc, ale zeby zaraz pokochac?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiosenna aura nie poprawiła mojego odbioru tego miasta, ja go nie pokochałam. Może jeszcze kiedyś pojadę, np na szalone zakupy, ale nie dla chłonięcia atmosfery metropolii.

      Usuń