Miała dziś być
moja ukochana i najbardziej wspomnieniowa zalewajka, ale jak można się oprzeć
pięknym jesiennym warzywom? O żadnej porze roku kalafiory nie smakują tak
wspaniale jak teraz. Nie wiem czemu częściowo poszły w odstawkę na rzecz
brokułów, choć sama też zaniedbywałam kalafiory w ostatnich czasach. Jak
zobaczyłam pięknego kalafiora w sklepie nie potrafiłam mu się oprzeć. Tak
powstała zupa kalafiorowa z lanymi kluseczkami. A zalewajka będzie za tydzień.
Zupa kalafiorowa z lanymi kluseczkami
½ średniego
kalafiora
1 spora
marchewka
1 pietruszka
kawałek selera
2 skrzydełka z
kurczaka
1 szklanka
śmietany
1 łyżka mąki
pęczek koperku
sól, pieprz
sok z cytryny
lane kluseczki
Marchew,
pietruszkę i seler obrać, umyć i pokroić w kostkę. Skrzydełka umyć. Do garnka
wrzucić skrzydełka i pokrojone warzywa, zalać wodą, posolić i gotować przez
około 45 minut. Kalafiora umyć, rozebrać na pojedyncze małe różyczki, a gałązki
pokroić w kostkę. Wrzucić do gotującej się zupy. Gotować kolejne 15 minut.
Śmietanę połączyć z mąką, dokładnie wymieszać, aby nie porobiły się grudki,
zahartować gotującą się zupą i wlać do garnka. Całość dokładnie wymieszać i
gotować przez kolejne 3 minuty. Zupę doprawić solą, pieprzem i sokiem z cytryny
(zupa powinna mieć lekko kwaskowy posmak). Zgasić ogień. W osobnym garnku
ugotować lane kluseczki. Koperek umyć i posiekać.
Na talerzach
układać porcję kluseczek, posypać obficie koperkiem i zalać zupą. Podawać
gorące.
Smacznego!!!
Kasia ze Smakówi Aromatów ostatnio tak pięknie napisała o dobrym domowym jedzeniu. Takim
prostym i niewyszukanym, ale niezwykle pysznym i doskonale pasującym do naszych
podniebień, klimatu i zasobów, że zupełnie nie mam wyrzutów sumienia
prezentując Wam tak banalną zupę. Sama lubię obce kuchnie i eksperymenty
kulinarne, jednak nie chcę się wyrzec swoich smakowych korzeni i tradycji, a do
nich należy ta zupa.
Następnym razem musimy się wymienić numerami telefonów, to może się spotkamy na jakimś święcie jeża:) A tak to patrzyłam w oczy jednej babce, która ewentualnie mogła być Tobą, a Ona nic... To chyba nie byłaś Ty:)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś podobna, ale zamiast kluseczek, lub ziemniaczków - dynia:)
UsuńOj tak, niezłą minę musiała mieć ta Pani. Ja świętowałam Święto Jeża usypując górę liści w ulubionych krzakach Iglaka a resztę liści zgrabiłam i unicestwiłam bezpowrotnie. Bardzo pracowite popołudnie miałam i to z myślą o jeżach (trochę mi żal tych mądrych wykładów, ale cóż czas niestety nie jest z gumy :( )
Usuń