W przypadku tego
dania doskonale sprawdza się powiedzenie „przez żołądek do serca mężczyzny” J
W. do dziś z rozrzewnieniem wspomina czym uraczyłam Go kiedy pierwszy raz
przyszedł do mnie z wizytą. Oboje byliśmy studentami, ale ja mieszkałam w domu
i domowe obiady były na porządku dziennym, a W., dziecko akademika, w czasach
kartek i pustych półek był nieźle wygłodzonym facetem o jedynych 194
centymetrach głodnego zawsze ciała. Wśród jego znajomych legendy krążyły o
możliwościach pochłonięcia każdej ilości każdego jadalnego produktu ;) I w tym
wszystkim znalazłam się Ja z zamiłowaniem do kuchni, z domem, w którym
niedzielne obiady były faktycznie niedzielne. Zupełnie naturalne było
zapraszanie znajomych akademikowych do domu i przy okazji dokarmianie ich. Tak
na obiad załapał się W. Trafił właśnie na szaszłyki, które kojarzyły mu się
wyłącznie z niejadalnym (albo mało jadalnym) czymś serwowanym w Zakopanem na
Krupówkach ze starej twardej baraniny. U mnie dostał coś co ani z wyglądu ani w
smaku nie przypominało pierwowzoru (i całe szczęście). Zakochał się w
szaszłykach i we mnie chyba też ;) Obie miłości (mam nadzieję) zostały do
dzisiaj. Szaszłyki robiłam potem dla Niego wielokrotnie, raz nawet odważyłam
się przygotować je w akademikowej kuchni na romantyczną kolację we dwoje.
Przepis przetrwał próbę czasu i wykorzystywany jest do dzisiaj.
Szaszłyki wieprzowe
600 g polędwicy
wieprzowej (dobrze jak są długie ale dosyć cienkie)
2 podłużne
cebule
200 g malutkich
pieczarek
200 g wędzonego
boczku
1 czerwona
papryka
sól, pieprz
olej
Polędwiczki
umyć, pozbawić błon i pokroić w grubsze plasterki. Cebule obrać i pokroić w
plasterki. Plasterki mięsa lekko rozgnieść dłońmi i układać warstwami w
miseczce na przemian z warstwami cebuli. Każdą warstwę solić i popieprzyć.
Ostatnią warstwą powinna być cebula. Miseczkę nakryć folią spożywczą i wstawić
do lodówki na co najmniej godzinę. Po tym czasie umyć i osuszyć paprykę oraz
pieczarki. Malutkie pieczarki pozostawić w całości, jedynie pozbawić je nóżek.
Paprykę pokroić w kwadratowe kawałki. Boczek pokroić w kwadraty tej samej
wielkości co paprykę. Na szpadki do szaszłyków (jeśli korzystamy z drewnianych
należy je wcześniej namoczyć w wodzie) nadziewamy kolejne składniki zaczynając
i kończąc pieczarkami. Całość można posypać ulubionymi ziołami, skropić olejem,
ułożyć na blaszce i wstawić na wysoką półkę do piekarnika nagrzanego do 200
stopni. Po 5 minutach zmienić ogrzewanie piekarnika na tryb grill. Opiekać
szaszłyki ze wszystkich stron polewając je wytopionym tłuszczem. Jak się ładnie
zrumienią podawać najlepiej z ryżem.
Smacznego!!!
Ostatnie tygodnie pełne były mojego bicia się z myślami. Od dawna marzyłam o większej rodzinie i o wprowadzeniu do domu kolejnego kota. Wątpliwości miałam ogromne (nadal się boję) czy to dobry pomysł. Najbardziej truchleję ze strachu, że Bunia nie zaakceptuje potencjalnej "konkurencji" do naszej miłości. Mimo to decyzja zapadła. Członkini rodziny też jest już wybrana i pokochana. W sobotę zamieszka z nami. Trzymajcie za nas kciuki.
ależ to smakowicie wygląda...
OdpowiedzUsuńasymaka.blog.interia.pl
Sądząc po pierwszych słowach tytułu, myślałam, że to będzie post o nowej członkini! :)))
OdpowiedzUsuńO nowej członkini będzie ale jak już będzie z nami i będę miała własnoręcznie zrobione zdjęcia, pewnie nie tak piękne jak Twoje ale moje własne.
UsuńTrzymam kciuki i wierzę że Bunia okaże się wspaniałomyślna:))
OdpowiedzUsuńps. szaszłyki smakowite!
Trzymaj Kasiu bardzo mocno, musi nam się udać.
UsuńSzaszłyki zapachniało latem :))) przyznam że w piekarniku jeszcze ich nie robiłam ale danie warte spróbowania :)
OdpowiedzUsuńGratuluję nowego członka rodziny u Ani jestem na bieżąco więc z już wcześniej wiedziałam że u Ciebie maleństwo znalazło swój dom :)
Miłego czwartku Ilona
Ja kiedyś zupełnie nie znałam szaszłyków z grilla tylko takie, oczywiście te na węglu pieczone są jeszcze lepsze ale i takie są pyszne
Usuńwcale się nie dziwię, że szaszłyki podbiły serce i podniebienie Twojego partnera bo wyglądają po prostu nieziemsko!!
OdpowiedzUsuńa co do kotka, to mam nadzieję, że Bunia się nie obrazi
Szaszłyki dobre są i tyle ;) A za Bunię proszę trzymać kciuki
Usuńkciuki zaciśnięte &&&&&&&&&&&&&&&&&&
UsuńRzeczywiście są boskie :)
OdpowiedzUsuńJa jutro podobne zamierzam zrobić :)
Pozdrawiam i zapraszam do siebie
http://kuchareczkamala.blogspot.com