No to sobie leżę
z nogą uniesioną na poduszkach i odpoczywam.
Sąsiadka pożyczyła mi kule dzięki
czemu mogę samodzielnie udać się do łazienki czy do kuchni. Niestety kuchnia to
w tej chwili dla mnie miejsce raczej do odwiedzin w celach spacerowych niż
miejsce kreatywnego spędzania czasu. Nie potrafię jeszcze niczego zrobić z
kulami, a dłuższe siedzenie czy stanie powoduje ból w nodze. Ale jeść trzeba.
Moi Panowie musieli przejąć moje najświętsze pomieszczenie w domu i wykazywać
się w miarę swojego wolnego czasu. Oczywiście słyszę co chwila z kuchni „A
gdzie jest słodka papryka? Czy mamy w domu to czy tamto” i tak cały czas, ale w
niedzielę zaskoczyli mnie niesamowicie przepysznym obiadem. W. przygotował
bucatini all’ Amatriciana a na deser pieczonego ananasa z wanilią i rumem. Oba
dania były fenomenalne. Stojąc na jednej nodze, asekurując się fotelem stojącym
obok zrobiłam zdjęcia obiadu. O ananasie napiszę następnym razem, dziś na post
zasługuje makaron.
Podobno nie do
końca prawdą jest, że danie to pochodzi z Rzymu, a z miasta Amatrice, jednak
utożsamiane jest z kuchnią rzymską i kuchnią Lacjum jako takiego. Nie ważne
skąd pochodzi, ważne jest, że znów zaskakuje prostotą i pysznym smakiem.
Bucatini all’ Amatriciana
400 – 500 g
makaronu bucatini
1 cebula
100 g wędzonego
surowego boczku
2 ząbki czosnku
2 puszki
pomidorów krojonych (albo pomidory świeże, jednak o tej porze roku jeszcze
smaczniejsze są te puszkowe)
1 łyżka octu
balsamicznego
do ¼ łyżeczki peperoncini
oliwa z oliwek
sól, pieprz, 1
łyżeczka cukru
świeżo utarty
ser pecorino romano do podania (lub inny ser typu parmezan)
Zagotować wodę
na makaron. W tym czasie na oliwie z oliwek przesmażyć cebulę pokrojoną w
kostkę. Kiedy ta już zmięknie dodać boczek pokrojony w małe kawałki i smażyć aż
całość ładnie się zrumieni, ale nie przypali. Dodać czosnek, lekko przesmażyć,
następnie dodać pomidory, peperoncini (jeśli boimy się, że sos będzie zbyt
ostry zmniejszamy ilość ziarenek papryczki), cukier i sól (uważać na ilość soli
bo boczek jest słony) i dusić całość przez około 10 minut. Na koniec duszenia
ostatecznie doprawić. Kiedy sos się dusi ugotować makaron, kiedy jest już al dente odcedzić, dodać do sosu, wymieszać i podawać posypany solidną porcją
pecorino romano.
Smacznego!!!
Mnie tu pasuje
jeszcze dodatek kilku listków bazylii, ale nie jest to składnik niezbędny,
niektórzy pewnie się na ten dodatek obruszą, ale mój talerz moje smaki J
Skoro jesteśmy
przy kuchni rzymskiej najwyższy czas pokazać wspomniane wcześniej moje pierwsze
w życiu trufle i inne pyszności jedzone w ciągu tych kilku dni.
Skoro jesteśmy w
temacie makaronów, to W. jadł swoje ukochane mięczaki w spaghetti alle vongole
A takie śliczne
makarony można kupić w dowolnym miejscu tego wyjątkowego miasta.
mniam ale to pysznie wygląda, muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam :)
pierwiasteksmaku.blogspot.com
Smacznego!!!
UsuńSmakowicie :-)))
OdpowiedzUsuńAle te makarony kolorowe boskie .... my jednak /w naszych sklepach/ trochę ubożsi w pomysły jesteśmy :-)
Niestety tak wielu kolorowych makaronów nie mamy:(
UsuńTakie makarony chętnie bym posmakowała :)
OdpowiedzUsuńTo mnie odwiedź ;)
UsuńCzuję się zaproszona i z przyjemnością skorzystam :)
UsuńTo kiedy przyjeżdżasz????
UsuńPiękne makarony. A najbardziej chwycił mnie za ślinianki ten żółty z truflą.Pozdrawiam i współczuje gipsu.
OdpowiedzUsuńŚlinianki wiedzą co dobre
UsuńTeraz już wiem dlaczego napisałaś "jak już zacznę gotować..."
OdpowiedzUsuńBidulo! Przykro mi bardzo, ale mam nadzieję,
że szybko dojdziesz do sprawności:)
Z drugiej strony, czego się nie robi dla pysznego makaronu,
przyrządzonego przez mężczyzn;))
Mam nadzieję, że panowie nie robią zbytniego bałaganu w Twoim królestwie?:)
A jak ma się Filonka?
Ja też mam taką nadzieję, już kombinuję jak zacząć sobie radzić w kuchni.
UsuńFilonka ma się dobrze, dzisiaj będzie miała zdjęte szwy.
Kolorowe makarony nawet niejadka by skusiły. Tego z truflą chętnie bym spróbowała, ale innych też. Muszę mężowi pokazać Twoje przepisy, on u nas od gotowania, ja od sprzątania po tajfunie w kuchni.
OdpowiedzUsuńNogę oszczędzaj, poleniuchować też czasem trzeba.
Joanna
Będzie mi bardzo miło :) A nogę oszczędzam jak mogę
Usuń