środa, 26 czerwca 2013

Domowy makaron i prezent na rocznicę ślubu


Co najukochańszy z Mężów kupuje Żonie na 24 rocznicę ślubu?
Pierścionek z brylantem?
Prawdziwe perły?
A może kolczyki z szafirami?
Jednak, żadna z tych opcji nie miała miejsca. Najlepszy i najukochańszy Mąż kupił przystawkę do „kici” do wałkowania makaronu oraz dwa wykrojniki makaronowe.
Jeśli myślicie, że Żona poczuła się rozczarowana, bo wolałaby sznur pereł, to grubo się mylicie. Prezent był wyśniony i wymarzony od dawna J A wiadomo, że marzenia warto mieć, bo się spełniają jak widać.

Kochanie, jeszcze raz bardzo Ci dziękuję za 24 lata wspólnego wspaniałego życia i za fantastyczny prezent!!!

Skoro dostałam taki fajny prezent to pospieszyłam go wypróbować. Efekt przerósł moje najśmielsze oczekiwania. Może wśród Was są osoby, które mają siłę w rękach i są w stanie wywałkować ciasto makaronowe bardzo cieniutko na niteczki do rosołu, ale ja mimo swoich gabarytów tej siły nie mam. Teraz „kicia” wałkuje za mnie i kroi śliczne równe niteczki.
Pyyyycha!!!!


Domowy makaron jajeczny


Po 1 dużym jajku na każde 100 g mąki (najlepiej makaronowej)
szczypta soli
ewentualnie odrobinka wody

mąka do podsypywania

Mąkę przesiać, zrobić w niej dołek, wbić jajka, posolić. Z podanych składników zgnieść sprężyste ciasto, które nie ma prawa kleić się do ręki, ani kruszyć. Dobrze wyrobione ciasto przykryć aby nie wysychało i pozostawić aby odpoczęło przez pół godziny. Po tym czasie odkrawać po kawałku, wałkować cieniutko i kroić na makaron.
Gotowy makaron można gotować od razu albo wysuszyć i gotować kiedy jest potrzebny. Taki wysuszony makaron przechowywać w pojemniku w suchym miejscu.
Smacznego!!!





Prezent sprawdził się fantastycznie, już planuję jak wykorzystam to cudowne urządzenie. Najprawdopodobniej będzie to lasagna ze świeżego makaronu – Maleństwo się ucieszy J

Jutro wracam po 10 dniach zwolnienia do pracy. Noga niby już nie boli (chyba, że się jej dotknie), ale ciągle puchnie. Nie każde buty mogę założyć, a pogoda pod psem L Mam nadzieję, że do wakacji noga będzie już całkiem sprawna.

Ps. Dziękuję Maćkowi za pomoc w zakupach w USA i dostarczeniu prezentu do Polski.

32 komentarze:

  1. Gratulacje!
    Mnie też sznury pereł i drogocenne klejnoty nie w głowie;)
    Z makaronowej przystawki cieszyłam się jak dziecko!
    A widziałaś tę, która robi świderki?
    Niech noga wraca do sprawności, jak najszybciej:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Generalnie "sroka" jestem i lubię błyskotki, ale przystawka do kici jest duuuużo lepsza ;) Świderkownicy nie widziałam, ale ja najbardziej lubię niteczki i tagliatele więc te dostałam :)

      Usuń
  2. Basiu masz rzeczywiście najukochańszego męża, ja to bym ani z pereł, ani brylantów, ani szfirów tak się nie ucieszyła jak właśnie z takiego gadżetu:))) ale powiem Ci że mój już jest wyćwiczony (ciiiii!:)) i też wie co mi kupować na różne okazje, fajnych mamy mężów:)
    ps. makaron prześliczny! ja dzisiaj tez jadłam aleniestety kupny:(
    pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli obie jesteśmy w czepku urodzone :) Ja mam jeszcze zapasik na następne rosoły i pomidorowe :)

      Usuń
  3. Zdrówka życzę i zazdroszczę takiego Męża :-)
    Wszystkiego naj z okazji 2 rocznicy :-)
    makaronu też zazdroszczę :-))))
    Ładny mi komentarz , cały o zazdrości :-)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fajnie czasem takie zazdrosne komentarze poczytać ;) Dają tylko potwierdzenie tego, że jest powód do poczucia szczęścia :)

      Usuń
  4. gratuluję takiej pięknej rocznicy i życzę kolejnych szczęśliwych 24 lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękuję!!!! a właściwie Dziękujemy!!!!

      Usuń
  5. Gratulacje życzę dalszego szczęścia w małżeństwie i widzę prezent wspaniały, makaron bardzo pięknie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!! I za życzenia i za pochwały makaronu :)

      Usuń
  6. Basiu, gratuluję pięknej rocznicy.
    Zazdroszczę męża, nie maszynki ;)
    Piękna ta Twoja Kicia w kolorze makaronu i wzorcowo rozwałkowany kawałek ciasta.
    Mam maszynkę do makaronu z napędem...ręcznym, bez możliwości dokupienia i podłączenia silnika. Sama sobie kupiłam i tak głupio, niestety. Jak kupowac to tylko z napędem. Kręcenie korbką mnie wykończa. Wałkuję wałkiem. Maszynki używam tylko do faworków. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!!!
      Tak właśnie myślałam, że taka z korbką to nie dla mnie. Warto było czekać na taką właśnie.

      Usuń
  7. Gratulacje !!!!
    Maszyneria niesamowita, jeżeli o niej marzyłaś to warto czekać na takie rocznice. Fajnego masz męża :-))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maszyneria pierwsza klasa ;)
      Fajny jest to fakt!!!!!

      Usuń
  8. Basiu-gratulacje z okazji rocznicy ślubu :)Spełnienia marzeń przez następne lata:) Prezent piękny , też mi chodzi po głowie ta przystawka.Noga... mam nadzieję , że dojdzie do formy :) pozdrawiamy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy za życzenia :)
      A myśl o przystawce niech przestanie chodzić ale niech dojdzie do szafki kuchennej ;)

      Usuń
    2. o tak...wpisuję na listę życzeń :)

      Usuń
    3. Piotrze, mam nadzieję, że to przeczytałeś ;)

      Usuń
  9. Mąż wie co dobre, trafiony prezent to podstawa:)

    OdpowiedzUsuń
  10. no pacz, a ja miałam kiedyś taką maszynkę ruską i wyrzuciłam, albo gdzieś się wala. A to z Hameryki sprowadzać czeba. Pokażę VegAnce, spodoba się jej. Bym zjadła taki makaron, nawet teraz:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Pl też się da kupić, ale drożej ;) VegAnka pewnie dobrze zna takowe ustrojstwa, ja marzyłam o takim od dawna ;)dzięki temu doceniam, oj doceniam :)

      Usuń
    2. Widze, ze przez moje wakacyjne 'spowolnienie' przegapilam sporo wydarzen! Przede wszystkim - najlepsze zyczenia dla Was! Kolejnych takich udanych lat :) A prezent swietny! Ja tez bym z cala pewnoscia makaronu nie robila, gdybym nie miala przystawki - niech Cie sie dobrze uzytkuje :)
      (nie wiedzialam, ze mamy Kicie tego samego koloru! :)).

      No i ten gips!!! :( Mam nadzieje, ze teraz juz bedzie coraz lepiej :*
      Usciski i milego, slonecznego weekendu!

      Usuń
    3. Gipsu już nie ma :) śmigam jak nówka z przetrąconą stópką ;) Kicie w kremowym kolorze są najpiękniejsze ;)
      Jutro będzie lasagna z domowego makaronu.

      Ps. Czy zobaczyłaś u siebie podziękowanie za kartkę i pozdrowienia????????????? Jeśli nie to bardzo dziękuję za pamieć!!!!

      Usuń
    4. Basiu, tylko nie przedobrzyj z tym smiganiem! ;)
      Czy Twoja Kicia jest kremowa czy moze bardziej zolto-pastelowa? Bo moja jest taka wlasnie bardziej pastelowa niz kremowa; zastanawialam sie przez kilka miesiecy nad kolorem, ale nie zaluje, ze wybor padl wlasnie na ten :)

      PS. Tak tak, widzialam, tylko - jak zwykle... - z odpisywaniem mam lekki 'poslizg' ;)

      Usuń
    5. Kicia jest żółto - pastelowa, ale nie jak dojrzały słonecznik tylko właśnie pastelowa, też bardzo długo myślałam i wybór był doskonały - kolor jest śliczny a przy tym delikatny i się nie znudzi ;)

      co do poślizgu to nic się nie stało :) po prostu było mi głupio, że nie wiem czy zobaczyłaś że tak bardzo miło mi było że o mnie pamiętasz :)
      Buziaki :)

      Usuń
    6. Basiu, to mnie jest zawsze glupio, ze czesto odpisuje z poslizgiem... :/ Ale czytam / widze zawsze! Tylko to odpisywanie tak mozolnie mi idzie niestety ;)

      Znaczy Kicie - blizniaczki! :)) Moze i ja sie zmobilizuje do ukrecenia jakiegos makaronu niebawem? Zeby sie maszynka nie pokryla zbyt duza warstwa kurzu ;)

      Usuń
    7. Ja jutro robię lasagnę na zamówienie Maleństwa, koniecznie musisz przystawkę wykorzystywać, aby siostra bliźniaczka mojej kici nie czuła się pokrzywdzona ;)

      A poślizg jak najbardziej zrozumiały, masz tak wiele komentarzy, że nie ma się co dziwić :)

      Usuń
    8. Aktualnie wiecej niz komentarzy jest maili z konkretnymi pytaniami i przyznaje, ze czasami po pracy nie mam juz sily siedziec przed komputerem :/
      Nie bede mezowi mowic o lasagne, bo tez bedzie chcial! :D A wiesz - czego oczy nie widza... ;)

      Usuń
    9. Szkoda, że nie mam jak Twojego męża napuścić na lasagnę ;)

      Ps. dzisiaj było warzywne curry inspirowane Twoim z dyni :) Pyyycha. Pojawi się na blogu bo zasługuje na to w 100 %

      Usuń
    10. A to sie ciesze, ze sie inspiracja przydaje :)
      I dobrze, ze nie mozesz mi meza napuszczac :D
      I dobrze, ze wlasnie pisze posta, w przeciwnym razie nie odpowiadalbym tak szybko na Twoje komentarze ;)

      Usuń