Ostatnimi czasy
patrząc za okno ciężko było sobie uzmysłowić, że czerwiec już na dobre zawitał.
Nie wiem jak innym, ale mnie było ciągle tak bardzo zimno, że każdego dnia rano
i po południu włączałam w domu piec centralnego ogrzewania, aby kaloryfery
trochę się nagrzały. Potem przez kolejne godziny powoli oddawały ciepełko i w
domu można było wytrzymać bez kilku warstw ciepłych rzeczy na sobie. Za to w
pracy była taka lodówka, że mimo czerwca siedziałam w wełnianym zimowym swetrze
i nadal telepałam się z zimna. Efekt jest taki, że katar, który „sprzedał” mi w
Rzymie W. nadal rozkwita w moim wykonaniu i nie zanosi się na jego koniec.
Czerwiec to
kiedyś miesiąc pełen cudownych i aromatycznych truskawek, pierwszych czereśni i
najwcześniejszych wiśni, tzw. szklanek. Nawet nie chcę myśleć o tych drugich i
trzecich, bo patrząc na truskawki to w tym roku nie pojemy sobie pysznych
owoców.
Dzisiaj jest 9
czerwca, więc powinnam już być nieźle objedzona truskawkami a ja jadłam je dwukrotnie
i niestety smak tych owoców pozostawiał wiele do życzenia. Jednak aby zaspokoić
swoje pragnienia i nie cierpieć z powodu nędznego smaku postanowiłam upiec
bułeczki drożdżowe z truskawkami. Wyszły przepyszne.
Bułeczki z truskawkami do odrywania
½ kg mąki
½ kostki masła
(125 g)
42 g drożdży
¾ szklanki cukru
2 jajka
do ¾ szklanki
maślanki
truskawki
50 g masła
100 g płatków
migdałowych
1 łyżka cukru
Truskawki umyć,
odsączyć. Drożdże z łyżką cukru i mąki rozpuścić w odrobinie maślanki.
Pozostawić do wyraźnego ruszenia się drożdży. Mąkę przesiać do miski, dodać
zaczyn, cukier, jajka i maślankę (na początek dodać ponad połowę płynu a
pozostałą część dodawać w miarę potrzeby). Na koniec dodać porcjami masło i
wyrabiać przez następne kilka minut. Ciasto przykryć i pozostawić do
wyrośnięcia.
Wyrośnięte
ciasto przełożyć na podsypany mąką blat, wyrobić, podzielić na równe części
(mnie wyszło ich 12). Masło roztopić, płatki migdałowe wymieszać z cukrem. Z
każdego kawałka ciasta formować okrągły placuszek, zawinąć w niego dużą
truskawkę. Uformować kulę, którą następnie otoczyć w maśle a potem w płatkach
migdałowych. Tak przygotowane bułeczki układać w tortownicy (26 – 28 cm
średnicy). Pozostałe migdały wysypać na wierzch bułeczek, tortownicę przykryć i
pozostawić do ponownego wyrośnięcia.
Piekarnik
nagrzać do 180 stopni, bułeczki piec przez około 30 – 40 minut do zrumienienia.
Pozostawić do wystygnięcia, choć i ciepłe smakują fantastycznie.
Smacznego!!!
Filonka wczoraj została poddana zabiegowi sterylizacji. Z samego rana zawiozłam Ją do weterynarza, a po 2 godzinach odebrałam bidulkę już po wszystkim. Niestety tym razem narkozę zniosła gorzej niż przy operacji przepukliny i wielokrotnie wymiotowała. Po południu pojechaliśmy znów do weterynarza aby obejrzał Maluszka i nawodnił Ją. Na szczęście potem wymioty się skończyły. Calutki czas odpoczywa i regeneruje siły. Dziś będziemy mogli podać Jej odrobinkę jedzenia aby mogła wrócić do sił. Jutro kontrola u weterynarza, mam nadzieję, że wszystko będzie ok.
Na razie żal patrzeć na Bidulkę, na szczęście na widok człowieka i na głaskanie reaguje solidnie włączonym traktorkiem.
Boże ... wyglądają przepysznie :-)))
OdpowiedzUsuńA ja na diecie jestem .... straszne !!!!!!
Dieta w kąt, życie jest zbyt krótkie aby marnować je na omijanie drobnych przyjemności.
UsuńO rany co za pycha...
OdpowiedzUsuńZdrówka kocince życzymy ...
Dziękujemy!
UsuńWspaniałe! z truskawkami zreszta kazde ciasto i bułeczki są wspaniałe, pycha:)
OdpowiedzUsuńZdrowia dla Was obu, znaczy dla Ciebie Basiu i Filonki:))
Wymiziałam Filonkę od Ciebie, mruczando wskazuje, że jest wdzięczna :)
Usuńrozpieszczasz tymi bułeczkami!
OdpowiedzUsuńTo takie zwykłe bułeczki :)
UsuńZdrowia dla malutkiej, dla Buni też. Też mam zgryza, bo jutro jadę z 11-letnim kotem na badania przed czyszczeniem zębów. Okaże się czy można go poddać narkozie.
OdpowiedzUsuńBułek nie upiekę, ale od dziś stoi sobie u mnie na balkonie słój Bzinki. Przepis podkradłam z Twojego bloga.
Mąż najpierw kręcił nosem, ale jak mu przeczytałam, że to nalewka na spirytusie, to zmienił zdanie. :)
My co dwa lata robimy orzechówkę z zielonych orzechów, spirytusu i cukru. To na dolegliwości żołądkowe, ale jak się ma ochotę to i bez dolegliwości można łyknąć.
Joanna
Kciuki za Twojego kotka trzymam mocno zaciśnięte!
UsuńJa jestem wyrodny personel, bo nie odważyłam się na narkozę dla Buni w celu czyszczenia zębów, bo pamiętam że poprzednią okropnie źle zniosła i nie chcę jej męczyć. Na szczęście nie ma problemów z dziąsłami więc na razie mogę udawać, że problemu nie ma.
Ja też orzechówkę robię i też głownie jako lekarstwo traktuję podobnie jak bzinę - bardzo lubię jak ktoś "podkrada" moje przepisy :)
Pozdrawiam
Basiu, ja muszę, jeśli tylko będzie można zrobić narkozę, wyczyścić mu zęby. Tylko po jednej stronie ma tak oblepione kamieniem, że masakra. Byliśmy już raz, jakiś czas temu, bo okropnie cuchnęło mu z pychola. Wet zajrzał i powiedział, że trzeba zęby wyczyścić. Kot jadł już tylko jedną stroną, widać mu to dokuczało. Wtedy powiedziano nam, że mamy przyjechać na badania, a potem czyszczenie. Wet wziął jeszcze jakieś szczypce i coś mu dłubnął w mordce. Odskoczył kawał kamienia czarnego jak żużel. Na jakiś czas było lepiej, a ponieważ ja też boję się narkozy, to odwlekałam sprawę w nadziei, że to wystarczy. Niestety, Maciek znów je jedną stroną i widać, że go boli. Na szczęście wszystkie moje koty nie miały żadnych sensacji po narkozie, ale w przypadku Maciusia było to 10 lat temu podczas kastracji. Kot wiekowy i też się boję.
UsuńA jeśli chodzi o bez, to lubię kwiaty bzu w cieście naleśnikowym.
Joanna
Biedny Maciek :(
UsuńTym bardziej trzymam kciuki za dobre wyniki i dobrze zniesioną narkozę. Sama nic o tym nie wiem, ale ostatnio kolega (Jego Mama ma hodowlę norweskich)mi mówił, że podobno jest jakaś nowa (inna) substancja do narkozy dla kotów, która jest mniej obciążająca, ale nigdzie więcej takiej informacji nie znalazłam.
Ja cały czas się modlę, aby taka sytuacja nie miała miejsca z Bunią.
Jak jest traktorek to wszystko będzie dobrze :))
OdpowiedzUsuńTaką mam nadzieję :)
UsuńBułeczki wyglądają przepysznie.
OdpowiedzUsuńChętnie oderwałabym jedna, ale pewnie już zjedzone;)
Niech Filonka szybko dochodzi do formy:)
Niestety zjedzone, ale można sobie upiec własnołapeczkowo ;)
UsuńW imieniu Filonki dziękuję za życzenia.
Proszę podrapać ode mnie Filonkę za uszkiem, mam nadzieję, że już czuje się lepiej :)
OdpowiedzUsuńA bułeczki wyglądają cudnie :) Ja w tym roku zjadłam dopiero co pierwsze truskawki smakujące truskawkami. Trochę to przerażające...
Filonka wymiziana ;) dzisiaj ma się już zdecydowanie lepiej, była na kontroli u weta i wygląda na to, że goi się dobrze. A truskawki na razie załamują :(
UsuńOjej dopiero teraz doczytałam o Filonce ..... trzymaj sie koteczku dzielnie ...
OdpowiedzUsuń