Klasyka gatunku.
W. długo się
bronił przed tym daniem, dopiero wizyta w Alzacji i quiche na moim talerzu w
restauracji przełamały Jego opór. Przekonał się, że jak to często bywa prostota
idzie w parze z doskonałym smakiem i wielką przyjemnością podczas jedzenia.
Quiche lorraine
ciasto:
250 g mąki
150 g masła
1 łyżeczka
drobnoziarnistej soli
masa jajeczna:
250 g boczku
wędzonego parzonego
200 ml kremówki
150 g ostrego
sera żółtego
1 jajko
3 żółtka
sól, pieprz,
gałka muszkatołowa
Z podanych
składników zagnieść kruche ciasto (ja najczęściej korzystam z malaksera).
Rozwałkować, wyłożyć ciastem formę do tarty, obciąć nadmiar ciasta. Formę z
ciastem wstawić do lodówki na co najmniej ½ godziny.
Schłodzone
ciasto nakłuć widelcem, obciążyć kulkami ceramicznymi albo fasolą i piec w 200
stopniach przez około 15 minut. Ciasto po zdjęciu papieru i obciążenia powinno
być upieczone „na biało”. Lekko je wystudzić.
W tym czasie
przygotować masę jajeczną. Boczek pokroić w kosteczkę, śmietankę roztrzepać z
jajkiem i żółtkami. Doprawić solą, pieprzem i świeżo utartą gałką muszkatołową.
Na przestudzone
ciasto wysypać równomiernie boczek, całość zalać masą jajeczno - śmietanową i
wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na około 20 minut.
Po upieczeniu
chwilę studzić na kratce, podawać na ciepło, ale smakuje też doskonale na
zimno.
Smacznego!!!
I jeszcze kilka
impresji fotograficznych z wizyty w Alzacji sprzed kilku lat.
A na koniec złapana aparatem bliskość moich kotek ;)
Na więcej chyba nie możemy liczyć, ale i tak to wielki postęp.
Bardzo lubię te klasykę :) Wygląda pysznie, Alzacja ma również swój urok. Bocian wybrał się na ryzykowny spacer ;) Głaski dla kotów :) pozdrowienia
OdpowiedzUsuńBocianów tam zatrzęsienie i stanowią niemal alzacką świętość ;)
UsuńKociszcza dziękują za głaski :)
wygląda pysznie, lubię takie dania:)
OdpowiedzUsuńJa też, szybko, prosto a pysznie :)
UsuńPysznie to wygląda, lubie takie dania, chociaż panowie nie za bardzo :-)))
OdpowiedzUsuńMieć w nosie Panów i dogodzić sobie :)
UsuńNie chce mi się robić dwa razy :-))
UsuńDlatego oni mają wygodnie :-)
Ja robię czasem coś pod siebie i zupełnie nie dogadzam facetom, a Ci albo jedzą co daję albo sami muszą sobie zrobić ;)
UsuńJeny, znowu mi ślinka pociekła. A wycieczka z pewnością była cudna.
OdpowiedzUsuńByła cudna, wiosna, brak tłumów i Alzacja nasza :)
UsuńJutro działam, takiego mam smaka na ten przepis.
OdpowiedzUsuńDanie dobre na letnią pogodę z michą sałatki :)
UsuńJak widzę taką listę składników, to nie jestem w stanie się opierać;)
OdpowiedzUsuńJa czekałam rok i 8 miesięcy na widok moich kotów leżących na jednym fotelu,
więc i Ty doczekasz się z pewnością bliższej bliskości:))
U mnie niestety na dwóch razach się skończyło, ale wciąż mam nadzieję:)))
No to ja jeszcze jednego fotela nie doczekałam a też prawie rok i 8 miesięcy :)
UsuńPrawie robi wielką różnicę;)))
UsuńPiękne zdjęcia. Jedzonko na pewno pyszne. Świetne zdjęcie kotek, każda ma swoje terytorium... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPiekne miejsca odwiedzacie jak zwykle. A kotki muszą sie w końcu dogadać - w końcu w jednym domu mieszkają, wspólnych ludzi mają, no nie ma wyjścia :-)
OdpowiedzUsuńNie ma wyjścia - tylko jak do tego przekonać uparciucha takiego jak Bunia???? ;)
UsuńMój by się nie wzbraniał spróbować: gdyby tylko poznał składniki :-)
OdpowiedzUsuńPiękne zdjecia jak zawsze.
Mój już też się nie wzbrania. Te czasy kiedy miał problem z różnymi rzeczami minął. Próbuje bez gadania wszystkiego i sam ocenia czy lubi czy nie.
Usuń