O charakterze
Stambułu i jego historii zadecydowało położenie. Miasto leży na dwóch
kontynentach, rozdzielonych cieśniną Bosfor. Cieśnina ta łączy ze sobą Morza
Czarne i Marmara. Miasto oblewają wody Morza Marmara, a część europejską
przecinają wody największej zatoki na Bosforze czyli Złotego Rogu.
Starszy most przez Bosfor
Najstarsza
część Stambułu, wówczas Konstantynopola, leżała w części europejskiej od
północy ogrodzona Złotym Rogiem, a od południa Morzem Marmara. Ta najstarsza
część miasta zachowała swój wyjątkowy charakter i wygląd. Zewsząd widać
minarety i kopułę największego i najstarszego meczetu Hagii Sofii (początkowo
kościoła chrześcijańskiego), oraz 6 minaretów Błękitnego Meczetu.
Hagia Sofia
Błękitny Meczet
Położenie miasta
jest jego błogosławieństwem ale i przekleństwem – komunikacyjnym.
Stambuł ma
doskonale rozwiniętą sieć komunikacji miejskiej. Tramwaje, metro, autobusy i
promy. To co szczególnie nam się podoba to system wsiadania do tramwajów, czy
na promy. Przystanki są wyposażone w wybudowane perony, na które można wejść
jedynie przez bramki (takie jak w metrze) opłacając przejazd albo żetonem, albo
kartą miejską. Perony są przestronne, tak skonstruowane, że wsiadanie i
wysiadanie są w pełni komfortowe. Przyjeżdżając nawet na kilka dni warto
wykupić kartę miejską, która pozwala w sposób dowolny korzystać z przejazdów,
dowolnie doładowywać (wyłącznie za pomocą banknotów), na każdym przystanku
wyposażonym w bramki. Opłacając przejazd kartą miejską płacimy mniej niż za
pomocą żetonu. Przystanki autobusowe bramek nie mają, a opłatę uiszcza się w
autobusie wrzucając żeton lub korzystając z karty miejskiej.
Mimo tak dobrze
rozwiniętej sieci poruszanie się po mieście nie jest łatwe za sprawą korków.
Lecąc do Stambułu wylądowaliśmy około 20 na lotnisku Sabiha w azjatyckiej
części miasta. Dobrze wiedzieliśmy jak można dotrzeć do naszego hotelu na
Starym Mieście, jednak problemem okazało się to, że promy między częściami
miasta pływają tylko do określonej godziny, a procedury lotniskowe do krótkich
nie należą. Nie pomogło nam nawet wykupienie jeszcze w Polsce e-wizy, bo
kolejka do kontroli paszportowej była bardzo długa. Bardzo sympatyczny Turek
widząc nasze zagubienie na przystanku autobusowym przed lotniskiem zaoferował
się nam pomóc. Szybciutko posprawdzał jak i czym możemy jeszcze o tej porze
dostać się do centrum. Pokazał do którego autobusu mamy wsiąść, gdzie z niego
wysiąść. Dalszą drogę zaproponował
taksówką, bo inna opcja byłaby zbyt skomplikowana – promy już nie
pływały. Taksówkarz również okazał się niezwykle miłym i uczynnym człowiekiem –
na każdym kroku stykaliśmy się ze strony Turków z życzliwością i bezinteresowną
chęcią pomocy. Wydawałoby się, że przejazd przez miasto i most nad Bosforem po
godzinie 22 nie będzie problemem. Niestety Stambuł żyje całą dobę a korki w
mieście są nieustające. Przedostanie się przez most nad Bosforem (są jedynie
dwa mosty) nawet o takiej porze jest sporym problemem.
Ale rozpisałam
się straszliwie.
Koniec nudzenia.
Konkrety.
3 dni pobytu to
mało, ale skoro to nasz drugi raz to postanowiliśmy odwiedzać tylko te miejsca,
których nie udało nam się zobaczyć za pierwszym razem. Za pierwszym razem nawet nogi nie
przestawiliśmy za Złoty Róg i dlatego pierwszy dzień minął nam na Beyoğlu. Tak
zwane nowe miasto ma zupełnie inny charakter. Nie jest może naszym faworytem w
Stambule ale z każdą minutą wędrówki coraz bardziej się do niego przekonywałam.
Sam plac Taksim zupełnie mi się nie podobał, ale główna ulica Istiklal ma swój
charakter, może nie do końca w moim guście, ale nie można jej odmówić uroku.
Pobyt na Byoğlu
zakończyliśmy sztandarowym punktem programu – wieżą Galata. Wybudowana została
w 1384 roku. W czasach Imperium Osmańskiego w wieży stacjonował oddział
janczarów. Warto odstać swoje w kolejce do wejścia aby potem móc podziwiać
panoramę miasta z tej perspektywy.
Dzień zakończyliśmy oczywiście nad wodą - jakżeby inaczej w Stambule
a to się nagapiłam :) Pięknie Basiu :) Powiedz czemu na jednym ze zdjęć pomarańcze, granaty i chyba jeszcze coś - są odkrojone ? A taki garnek ze zdjęcia poniżej tych odkrojonych granatów to chętnie bym przygarnęła
OdpowiedzUsuńBo to był stragan z sokiem wyciskanym z owoców, a garnki faktycznie cudne :)
Usuńaaaaaaaaaaaaaa, teraz poniałam :D Jakoś tak nie przyszło mi to do głowy od razu, tylko mocno zdziwiło. A soku z granatów to bym popiła teraz :) Bardzo lubię granaty.
UsuńBasiu, wracaj do nas plissssssssssssssssss
:)
UsuńOdbyłam uroczą wycieczkę,dziekuję Basiu.
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że się podobało i że zajrzałaś do mnie :)
UsuńCo tu duzo gadac... kocham Istanbul! Widze, ze nawet dotarliscie do kosciola katolickiego na sw. Antoniego z Padwy na İstiklal Cad. NR 171... :) Byliscie w srodku? Mi sie jakos nigdy nie udalo, bylam tam w dziwnych chyba godzinach i kosciol byl zamkniety. Piekne zdjecia Basiu. Podklad muzyczny pasowalby tutaj :) https://www.youtube.com/watch?v=jj6T8ZQyg34
OdpowiedzUsuńByliśmy w środku, zdjęć nie robiłam, wnętrze spokojne nie robiące oszałamiającego wrażenia :) A muzyczka faktycznie pasuje :)
UsuńPiękne zdjęcia, aż poczułam zapach powietrza i powiew od morza... dzięki Tobie byłam w Stambule:) pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że mogłam zabrać Cię na wycieczkę :)
UsuńDziękuję za te wycieczkę. Niesamowite zdjęcia. To piękne miejsce jest ciągle na mojej liście marzeń podróżniczych. Pooglądam sobie jeszcze zdjęcia. Uwielbiam to... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo bardzo fajne miasto, warto je odwiedzić. Pozdrawiam :)
UsuńBasiu, jak zwykle piekne zdjecia i piekna wycieczka. Az czuje klimat tego miasta. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :)
Usuńa są tam jakieś ogrody??
OdpowiedzUsuń