wtorek, 6 marca 2012

Kuchnia wietnamska?

1.Pyszna!!!!
Tym jednym słowem mogę posumować wszystko co jadłam w Wietnamie, nie ważne czy było to w hotelu, restauracji czy na ulicy.


Omlet z warzywami, kiełkami i krewetkami

Sajgonki w tej wersji najbardziej mi smakowały

 "Coś" z ciasta ryżowego z róznorodnym farszem ;)

 Warzywa i inne dowolne dodatki zawinięte w namoczony papier ryżowy 




2. Zawsze pełna świeżych produktów. Wszystko co jedzą Wietnamczycy opiera się na świeżych produktach i nie ma znaczenia czy są to warzywa, owoce, mięso czy dary morza. Nie ma lodówek, a i tak nigdzie nie czuć zapachu ryb czy nieświeżych produktów. 



Na ulicy można napić się świeżo wyciskanego soku z trzciny cukrowej

3. Przebogata w owoce morza i ryby.




4. Różnorodna, a smak zawsze nadają liczne sosy podawane osobno w małych miseczkach


5. Niezwykle zdrowa, bo oparta głównie na gotowanych produktach, ewentualnie pieczonych. Stosunkowo rzadko podaje się smażone dania. Najbardziej zadziwiały nas gotowane warzywa tak chrupiące i tak bogate w smak, że można było żywić się wyłacznie nimi (gdyby nie różnorodność innych pyszności) podawane do każdego posiłku w dużych ilościach.


6. Niemal pozbawiona słodyczy, ciast i tradycyjnych deserów. Na koniec posiłku podawane są świeże owoce, głównie smocze owoce, liczi, ananasy i wiele innych


7. Kawą stojąca. Wietnam jest jednym z największych producentów kawy. Smakuje tu wyjątkowo, parzona też jest w sposób specyficzny. Najczęściej podawana jest ze słodzonym mlekiem skondensowanym. Mimo, że nie lubię słodkiej kawy ta tutaj serwowana w takiej postaci była wyśmienita!!!!



14 komentarzy:

  1. Jestem po kolacji, ale okropnie zgłodniałam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Przydałoby mi się pobyć trochę na tej zdrowej kuchni, może w końcu bym schudła;-(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chyba niekoniecznie ;) Ja nie schudłam, bo mnogość potraw powodowała, że o schudnieciu nie było mowy. Standardowy posiłek składał się minimum z 6 dań, co prawda w ilościach znikomych, ale ilość dań i fakt, że były pyszne swoje robiły.

      Usuń
  3. Zazdroszczę wyprawy i możliwości spróbowania wietnamskich specjałów.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. bardzo chciałabym jeszcze kiedyś wrócić do Wietnamu i znów zajadać się tamtejszym jedzeniem

      Usuń
  4. cudownie...ile jedzenia i jaka różnorodność :)))

    OdpowiedzUsuń
  5. To "coś" z ryżowego ciasta to Bánh bèo http://en.wikipedia.org/wiki/B%C3%A1nh_b%C3%A8o, ale co ta za ryba na stojaku;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za informację :) a rybka na stojaku to podobno "ryba słoniowa"

      Usuń
    2. Już znalazłem, właściwie to nie "ryba słoniowa", ale "ryba ucho słonia" elephant ear fish;)) w Polsce pewnie nie do spróbowania nawet u lokalnych Wietnamczyków, którzy mają naprawdę dużo dziwnych specjałów. Chyba trzeba się będzie w końcu wybrać do tego Wietnamu;)

      Usuń
    3. Co do ryby to się nie upieram, możliwe, że pamięć spłatała mi figla. My ją jedliśmy w delcie Mekongu i absolutnie nie miałam oporów jedzenia ryb łowionych w tej rzece (już wiem, że nie jest to cuchnący ściek)
      Polecam Wietnam z czystym sumieniem. Nam bardzo się podobało, a jedzenie mają wspaniałe. We Wrocławiu niestety nie znam miejsca gdzie można byłoby kupić wietnaskie świeże produkty. Jak zobaczyłam u Ciebie tajską bazylię i inne zioła to straszna zazdrość mnie ogarnęła ;)

      Usuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. z wielkim sentymentem przeglądam te posty:) Wietnam mnie zauroczył, jego kuchnia chyba jeszcze bardziej;)

    OdpowiedzUsuń
  8. mam przyjaciolke wietnamke,ktora doskonale gotuje...swego czasu chcialam jej zaimponowac i przygotowalam kilka potraw wietnamskich..smakowalo jej i calej rodzinie. Na koniec naszej biesiady "wietnamskiej" powiedziala mi tak..."dobrze gotujesz ale nie masz serca wietnamki i dlatego twoje wietnamskie potrawy nie maja "charakteru"..ryzu nie potrafisz ugotowac (ryz byl sypki i odpowiednio miekki) najlepiej wychodza tobie gotowane ziemiaki"(ktore ona uwielbia i nie potrafi tak ugotowac jak my polki) -powiedziala moja przyjaciolka -moze polkom bedzie smakowalo co przygotalas ale pamietaj ---powiedziala moja przyjaciolka) do kazdej regionalnej potrawy potrzeba serca -a w wypadku dan wietnamskich serca rodowitej wietnamki-tak zakonczyla sie moja przygoda z wietnamskimi potrawami...kiedy chce pochwalic sie naprawde dobrymi wietnamskimi potrawami przed moimi przyjaciolmi z wielu regionow swiata -poprostu ja prosze aby przygotowala dla mnie dania wietnamski- co robi z wielka przyjemnoscia..w zamian za to ja pieke sernik,ktory jest wielkim "przebojem" wsrod kommunity wietnamskiej..
    pozdrawiam serdecznie wlascicielke tego bloga

    z powazaniem M

    OdpowiedzUsuń