W moim rodzinnym
domu nie zawsze było domowe ciasto. Zdarzało się, że w niedzielne popołudnie
jechało się do ulubionej cukierni (w naszym przypadku do „Warszawskiej”) i tam
każdy mógł wybrać sobie ciastko na jakie ma ochotę. Pamiętam, że zawsze moją uwagę zwracały ciastka o nazwie „kostka tortowa”. Kusiły kolorowymi
warstwami, pięknymi dekoracjami. Szybko jednak nauczyłam się, że wygląd to
jedno, a smak to coś zupełnie innego. Chyba właśnie z tamtych czasów została mi
awersja do tortów z kremami maślanymi (oj jakby wtedy kremy były robione z
masła to pewnie lubiłabym je do dziś). Obrzydliwy smak margaryny aromatyzowanej
sztucznymi olejkami zapachowymi pamiętam jak dziś. Pewnie dlatego tak rzadko
sama piekę torty i ciasta z kremem. Czasem jednak za namową Maleństwa stworzę
coś na podobieństwo kostki tortowej, ale już we współczesnej, jadalnej i bardzo smacznej wersji J
Kostka tortowa
Biszkopt:
5 jaj
1 szklanka cukru
1 szklanka mąki
1 łyżka kakao
1 łyżeczka
proszku do pieczenia
Krem:
½ l śmietany 30%
2 śmietan - fixy
2 łyżki cukru
pudru
wiśnie z rumu
słoik dżemu
wiśniowego
wiórki z
gorzkiej czekolady do dekoracji
poncz
przygotowany z ½ szklanki mocnej herbaty earl grey, 1 łyżeczki cukru, 2 łyżek
rumu, 1 łyżeczki soku z cytryny
Żółtka oddzielić
od białek. Białka ubić na sztywną pianę, dodawać stopniowo cukier cały czas
ubijając. Następnie dodać żółtka i nadal ubijać. Mąkę przesiać razem z
proszkiem do pieczenia i delikatnie wrobić w masę jajeczną. Całość podzielić na
dwie części: 2/3 i 1/3 ciasta. Do 1/3 ciasta dodać przesiane kakao i delikatnie
wymieszać. Tak przygotowane ciasto upiec w postaci 3 osobnych blatów
biszkoptowych – dwóch białych i jednego ciemnego z kakao (najlepiej na papierze
do pieczenia narysować sobie 3 takie same prostokąty i wylać ciasto w taki
sposób aby zajmowało taką właśnie powierzchnię). Kiedy ciasto po upieczeniu
wystygnie przygotować poncz, którym należy nasączyć każdy z biszkoptów. Ubić
śmietanę z cukrem i śmietan – fixem. Ułożyć na spodzie biały biszkopt, na nim rozsmarować
dżem, następnie położyć biszkopt kakaowy i rozsmarować połowę bitej śmietany. W
śmietanę powciskać wiśnie z rumu (jeśli nie posiadamy takowych, można użyć
wiśni z kompotu) i przykryć białym biszkoptem. Wierzch posmarować resztą bitej
śmietany, udekorować gorzką czekoladą utartą na ostrej tarce. Wstawić do
lodówki na co najmniej godzinę. Po tym czasie pokroić ciasto w równe kwadraty a
każdy dodatkowo udekorować wg uznania.
Smacznego!!!
Ps. W czasach
PRLu kiedy nauczyłam się że ciastka tortowe są bleee... uwielbiałam jeść
bajaderki, które mój Tato nazywał śmietnikiem cukierniczym. Zupełnie mi nie
przeszkadzało, że robione były ze starych niesprzedanych ciastek. Chyba
najbardziej smakowało mi to, że były one solidnie nasączone alkoholem ;)
Przepis, mimo że wyraźnie dostosowany do dzisiejszych standardów (nie ma w nim kremu z margaryny niskiej jakości) jest bardzo zbliżony do tych królujących w latach 70 i na początku lat 80 (w drugiej połowie lat 80 w cukierniach poprawiło się zdecydowanie, przynajmniej w tych znanych mi wrocławskich).
Dodaję go do akcji kulinarnej Kuchnia PRL
Dodaję go do akcji kulinarnej Kuchnia PRL
Mniam - uwielbiam - pozdrawiam i zyczę miłego dnia :))
OdpowiedzUsuńAcha - u mnie dzisiaj na śniadanie tarta truskawkowa - rozpusta?kalorie? Oj - chyba tak :))
UsuńTo proponuję machniom: ja kostkę a Ty mi kawałek tarty :)
UsuńSporo pracy, ale musi być bardzo pyszna;-)
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom pracy nie ma dużo, jedynie biszkopt upiec a reszta to luzik ;)
UsuńWygląda na bardzo pracochłonną ale robi wrażenie :) Musi być przepyszna.
OdpowiedzUsuńJa również pamiętam smak tych maślanych, sztucznych kremów albo nadzień w cukierniach, okropne...
Jest pyszna, a pracy nie ma dużo, tylko takie wrażenie robi ;)
UsuńPiękne i bardzo kuszące to Twoje ciacho!!
OdpowiedzUsuńMaleństwo powiedziało, że przepyszne, więc wygląd idzie w parze ze smakiem :)
Usuńsmakowita ta kostka:)
OdpowiedzUsuńnie lubię tortów z cukierni, albo nie miałam szczęścia do dobrych...
Ja wcale tortów nie lubię. Jedyne z cukierni, które mi smakowały to takie który na zamówienie piekł znajomy cukiernik i korzystał z samych najlepszych produktów. To ciastko jest lekkie i smaczne dzięki bitej śmietanie i wiśniom.
Usuńalez ta kostka pysznie wygląda:) została choć jedna dla mnie?:)
OdpowiedzUsuńCzęstuj się proszę!;)
UsuńBasiu ja tez pamiętam wyprawy niedzielne do Warszawianki, ale u nas to były lody:) oczywiście te masy margarynowe pamiętam doskonale, też miałam i mam do nich awersję, pamiętam rurki z ciasta francuskiego które były nafaszerowane takim margarynowym kremem... potajemnie wyrzucałam krem i jadłam samą rurkę:)
OdpowiedzUsuńRurek nie pamiętam, ale lody z tej cukierni wspominam całkiem całkiem, choć daleko im było do tych z Komandorskiej. Za tamte dałabym się pokroić tak jak za koktajle z Ambrozji ;))))
UsuńW Ambrozji lubiłam też kawę mrozoną taką z kryształkami lodu...mmmm pycha!
UsuńPyszna była, ale mnie raczej nie pozwalali pić kawy nawet mrożonej, więc nieczęsto miałam okazję.
Usuńale wygląda!
OdpowiedzUsuńa nie jest zbyt ciężkie? bo widzę dużo kremu, cukru..
nie za słodkie?
a, chociażby! chętnie bym się skusiła.
Słodkie (wg mnie w stopniu odpowiednim) i kaloryczne jest bez wątpienia, ale kremu tu nie ma bo przełożone jest bitą śmietaną. Zawsze możesz zmniejszyć ilość cukru, ale ja nie lubię zbyt słodkich ciast a to jest dobre (kwaskowy dżem, poncz z sokiem z cytryny i wiśnie z rumu robią swoje)
UsuńBardzo apetycznie wygląda...chyba skusiłabym się na kawałeczek! :)
OdpowiedzUsuńProszę częstuj się w takim razie ;)
UsuńTak w dzieciństwie nieraz kupowano mi taką kostkę, ale była niezjadliwa. Do dzisiaj nie spojrzę na torty z cukierni, ale twój wygląda cudownie:)
OdpowiedzUsuńWygląda dobrze, bo nie jest z cukierni ;))))) i czasy się zmieniły, choć czasem tęsknię do tamtych, kiedy szynkę jadło się dwa razy do roku, ale była to prawdziwa szynka a nie jakieś świństwo
Usuń