Jak wiele wiemy
o codziennym życiu na japońskiej prowincji? Ile stereotypów o Japonii i Japończykach mamy wdrukowanych w nasze przekonania? Jak odbierani i jak
traktowani są obcokrajowcy w Kraju Kwitnącej Wiśni? Muszę przyznać uczciwie, że
nic nie wiedziałam na ten temat. W ogóle Japonia w mojej świadomości jako
interesujące miejsce na Ziemi pojawiła się dopiero po poznaniu Pani Małgosi, o
czym pisałam tutaj i tutaj. Jak widać było to stosunkowo niedawno. Wcześniej
kojarzyłam ten kraj wyłącznie z Szogunami, niezwykle mocno rozwiniętą
technologią i rzeszami Japończyków gremialnie zwiedzających Europę,
fotografującymi wszystko co popadnie.
Kiedy zobaczyłam
w księgarni książkę Anny Ikedy „Życie jak w Tochigi. Na japońskiej prowincji” i
przeczytałam słowa wstępu napisane przez autorkę wiedziałam, że muszę ją
przeczytać i będzie to wspaniała przygoda z innym światem. Intuicja mnie nie
zawiodła. Czytając, a raczej pochłaniając kolejne strony na zmianę przecierałam
ze zdumienia oczy, albo wybuchałam gromkim śmiechem, niejednokrotnie ryczałam
ze śmiechu równocześnie przecierając oczy. Wiele fragmentów czytałam
wielokrotnie, moi Panowie często pytali co mnie tak bardzo rozbawiło. Po chwili
śmialiśmy się już razem po głośnym odczytaniu kolejnej strony.
Co najbardziej mnie rozbawiło?
Apokaliptyczna ;) wizja ewakuacji w czasie silnego trzęsienia Ziemi. Tu już nie śmiałam się, ale ryczałam ze śmiechu aż rozbolał mnie brzuch.
Nawet teraz
kiedy lekturę mam już za sobą wielokrotnie zaglądałam do książki, choćby po to
aby ponownie popatrzeć na wspaniałe zdjęcia, doskonale dobrane do wartko
płynącej opowieści o odmienności kulturowej, codziennych zmaganiach z prozą
życia (na przykład brakiem centralnego ogrzewania przy całkiem mroźnych zimach),
o zadziwiających czasem świętach ale przede wszystkim o mentalności Japończyków.
Jako miłośniczka kulinariów z wielkim zainteresowaniem czytałam o tradycyjnych
daniach jak i o mniej typowych smakołykach. Podobnie jak autorkę zaskoczył mnie
fakt, ze szopy pracze (skądinąd śliczne i sympatyczne dla mnie zwierzaki) mogą
stanowić posiłek. Nie ma tu zadęcia, nie ma krytykanctwa, za to znaleźć można
sporo ciepłej sympatii do Kraju Kwitnącej Wiśni i Jego Mieszkańców wypływającej
z niemal każdego wiersza .
Generalnie,
jeśli lubicie czytać o życiu innych,
bawi Was spojrzenie na świat z przymrużeniem oka i nie straszne są Wam
„dziwności” japońskiego świata, koniecznie przeczytajcie książkę Anny Ikedy.
Kupuję natychmiast! Myślę, że w przyszłym roku polecimy do Japonii, mieliśmy to zrobić już w zeszłym ,ale przyszło tsunami...
OdpowiedzUsuńKupuj bo warto :)
UsuńWłaśnie autorka tego bloga jest autorką książki (o czym dowiedzialam sie czytając w necie recenzje, teraz już na tamtym blogu mam zamiar bywać często).
OdpowiedzUsuńBardzo proszę, Pani Małgosia jest Osobowością i nawet dla Niej samej warto się wybrać na zajecia.
Basiu blog odwiedzam a książke nabęde czym predzej, pozdrawiam jesiennie:))
OdpowiedzUsuńTeraz już będę odwiedzać bloga autorki :)
UsuńNiestety jesiennie ;)
Właśnie odpisała Pani Małgosia. Warsztaty były. Rok temu:)) Ona sama teraz doszkala się za granica. Więc będę czekała na jej powrót:)
OdpowiedzUsuńWiem, że studiuje w Szwajcarii hotelarstwo bodajże, miałam nadzieję, że już skończyła studia i znów zacznie organizować spotkania "Planety Azji". Warto cierpliwie poczekać na Nią :)
OdpowiedzUsuńDzięki Twojej recenzji, kupię tę książkę na pewno:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Warto!
UsuńBasiu,chwilę temu ksiązkę zamówiłam w Empiku. Dzięki za podpowiedź. Lecimy do Japonii 5 kwietnia.Pozdrawiam. alan
OdpowiedzUsuńAle Wam zazdroszczę!!!! Jak wrócicie odezwij się, bardzo jestem ciekawa wrażeń :)
Usuńdo kwietnia jeszcze daleko, a Poznań jest zdecydowanie bliżej niż Tokio :)))))alan
OdpowiedzUsuńTa anegdotka o szopie praczu to faktycznie mnie zaskoczyła ;). Chciałabym widzieć jej minę, jak dzieciaki tego zwierzaka z przymiotnikiem "smaczny" skojarzyły ;).
OdpowiedzUsuńŻałuję tylko, że ta książka nie składa się z większej ilości anegdotek. Te historyczne fragmenty jakoś mi się takie urwane z choinki wydawały. W końcu miało być o jej życiu w Japonii, a nie o historii Japonii...
http://zakamarek2013.blogspot.com/2014/01/zycie-jak-w-tochigi.html