piątek, 18 stycznia 2013

Pora przegnać pukającą do drzwi zimową depresję



Gusty i upodobania zmieniają się z czasem. I dobrze, że tak jest. Inaczej życie byłoby nudne i takie przewidywalne. Tylko dlaczego te zmiany nie zawsze są pozytywne????
Kiedyś zima była normalną porą roku, wcale nie lepszą ani gorszą od innych. Zupełnie nie przeszkadzało mi zimno i dzień kończący się zanim tak na dobre się zaczął. Biegałam na łyżwy i sanki, z wielką przyjemnością spacerowałam wieczorami i podziwiałam śnieg skrzący się w świetle ulicznych latarni. Dlaczego więc teraz z nastaniem późnej jesieni najchętniej zapadłabym w sen zimowy, przeszła w niebyt  aż do czasu nastania wiosny? Dlaczego popadam w apatię, staję się drażliwa i nieznośna? Takie zmiany wcale mnie nie cieszą.
Na szczęście kilka lat temu znalazłam lekarstwo na moją przypadłość, a i W. docenił jego smak. Wiem, że tak długo jak będę mogła (zdrowotnie i finansowo) będę ordynowała sobie taką przeciwdepresyjną kurację.

Dzisiaj po pracy wsiadamy do samochodu wypchanego bagażami, jedziemy do Warszawy aby jutro z samego rana polecieć tam, gdzie świeci słońce niemal 12 godzin każdego dnia, jest cieplutko a widoki ponoć zapierają dech w piersiach.

Do zobaczenia za dwa tygodnie!!!



Ps. Jeszcze nie wyjechałam a już tęsknię okrutnie za moimi koteczkami - obiema. Nie wyobrażam sobie życia bez obu moich Kobiet z Wąsami :) Filonki to pewnie nie poznam za dwa tygodnie bo taka już "dorosła" będzie a ja nie będę widziała jak rosła :( 

6 komentarzy:

  1. Doskonały pomysł na zimową depresję :)
    Miłego wypoczynku i naładowania akumulatorów, oby do wiosny :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Basiu, wspaniałego wypoczynku Ci życzę. Wracaj bez żadnych tam depresyj. I opowiadaj! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To już??? Pięknej podróży!

    OdpowiedzUsuń
  4. Udanej podróży i moc wrażeń, pięknych zdjęć i opowieści!:)
    Jotka = negresca

    OdpowiedzUsuń