Udział w konkursie organizowanym przez Klub Kota Jasna 8 biorę tak mocno na przekór całemu światu i wszystkim przeciwnościom kociego losu. Po długich wahaniach zdecydowałam się na dokocenie, miałam świadomość, że może być różnie z relacjami między kotami, ale w głębi duszy marzyłam o wielkiej miłości kocio - kociej. Marzenie nadal pozostaje w sferze marzeń. Moje kotki tolerują się, ale w pewnej odległości. Bunia nadal warczy na Filonkę, choć teraz już na tyle mało, że nie traci głosu i nie trzeba leczyć zapalenia krtani. Jednak krew się nie leje, a futro w strzępach nie fruwa po mieszkaniu. W chwilach największych problemów zdrowotnych Buni (moi czytelnicy wiedzą co się Jej przytrafiło) Filonka zachowała się jak najdojrzalsza i najtroskliwsza istota na świecie. Nie zbliżała się do Buni, mimo, że mogła bezkarnie to robić, niemal mogła kołki na głowie Jej ciosać. Pozwoliła "Cioci" powoli i w spokoju dochodzić do siebie. Starała się być jak najmniej absorbująca i wyraźnie było widać, że nie wie co się dzieje ale czuje, że człowieki muszą całą swą uwagę skupić na "tej fascynującej ale paskudnej, warczącej, dużej futrzanej Ciotce" i trzeba cierpliwie poczekać aby mogli poświęcić swój czas też pewnej małej, ślicznej i czarnej Koteczce.
Kocham je obie i nieustaję w marzeniu, że Bunia i Filonka zaprzyjaźnią się taką przyjaźnią prawdziwą i wielką.
Dziękuję za umieszczenie i informacji o Konkursie :-)
OdpowiedzUsuńByć może się dogadają i pokochają ,
nigdy nic nie wiadomo w relacjach kocich...
Też mam taką nadzieję,i jeszcze jedną mam nadzieję, że nie zostaniemy z Bunią i Filonką bez jednego nawet głosu w konkursie.
UsuńŻyczę Ci tego, ale może będzie jak u mnie, że Kajtek i Amisia się nie przyjaźnią, ale i tak ich stosunki są ciekawe i fajne do oglądania przez nas.
OdpowiedzUsuń:)
Może sposobem byłoby to co wet nam powiedział????
UsuńE tam, jeśli kłaki nie fruwają i krew się nie leje, to jest dobrze. Właściwie to u mnie tylko dwa kocie chłopaki wojują. Nie często, ale kłaki fruwają. Tyle, że wtedy wkracza pies i zaraz jest spokój.
OdpowiedzUsuńJoanna
Musiałabym sobie sprawić psa aby stosunki poprawić ;)
UsuńWiesz co Basiu? Wczoraj w późnowieczornych godzinach mnie totalnie zatkało, jak tylko lekko ochłonęłam od razu pomyślałam o Tobie a konkretniej to o Buni i Filonce. Mój Sylas od kiedy przygarnęłam Mrasia cały czas na niego burczał i jojczył jak tamten był chociaż pół metra od niego. A Mraś jest z nami ponad 3 lata. Pogodziłam się już z tym, że nigdy go nie polubi... a wczoraj zdębiałam bo w jednym koszyczku spali razem zwinięci w kłębuszek!
OdpowiedzUsuńA dziś nie słyszałam żadnego burczenia...
Dziękuję Ci za to co napisałaś, bo daje mi to nadzieję na spełnienie marzenia o tym, że kobiety się polubią taką kocim prawdziwym uczuciem.
UsuńBuziaki za ten wpis!!! :)