środa, 18 września 2013

Tokány z pieprzem – Borsos tokány


Już wiele lat nie odwiedzałam Węgier, ale dania z tego kraju gości w mojej kuchni. Co tu dużo pisać – kuchnia węgierska jest pyszna i bliska naszemu sercu.
Tym razem ugotowałam Tokány z pieprzem wg przepisu Anny Teklics z ksiażki „Kuchnia węgierska” wydanej przez „Czasopisma Wojskowe” oraz przepisu z „Kuchni węgierskiej” Marii Iwaszkiewicz i Stanisława Włodka.



Tokány z pieprzem


650 g wołowiny
70 g smalcu
1 duża cebula
1 ząbek czosnku
1 ½ łyżeczki od herbaty pieprzu
1 łyżeczka majeranku
1 łyżka koncentratu pomidorowego
sól

Mięso pokroić w 5 – 6 centymetrowe paski grubości palca. Posiekaną cebulę zrumienić na tłuszczu, dodać roztarte ząbki czosnku i pokrojone mięso. Całość przesmażyć, następnie dodać koncentrat pomidorowy i jeszcze chwilę smażyć. Podlać wszystko wodą (można podlać wytrawnym białym winem), posolić, dodać pieprz i majeranek. Całość dusić pod przykryciem do miękkości mięsa. Powinien powstać gęsty sos, ale gdyby cały płyn się wygotował należy w trakcie duszenia podlać wodą.
Kiedy mięso jest miękkie można podawać.
Smacznego!!!


Ja podałam to pyszne danie ze spaetzlami – galuskami oraz oryginalnymi ostrymi marynowanymi paprykami faszerowanymi kiszoną kapustą.


Pamiętacie jak pisałam o Misi, która okropnie połamała sobie tylną łapkę? Teraz już jest zdrowa i ma się całkiem dobrze. Zrzuta "narodowa" pozwoliła zebrać całkiem konkretną kwotę i zapewnić Misi jak najlepszą opiekę i leczenie.
A tutaj dowód na istnienie służbowego kota na służbie ;)




11 komentarzy:

  1. Zawsze jak patrzę na Twoje potrawy, to robię się głodna i już bym biegła je szykować, ale pora nieodpowiednia. A Misia jak widać wszystko ma na oku :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misia to taki Strażnik Teksasu ;)

      A na weekend mięsko możesz ugotować ;)

      Usuń
  2. Czyżby Misia wróciła do siebie po wizycie u Ciebie? :)

    Jedzonko wygląda pysznie, aż szkoda, że przestałam jeść mięso :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Misia cały czas była na swoich włościach tylko miała zorganizowaną stałą opiekę.
      Ja chyba nie jestem w stanie z mięsa zrezygnować, choć staram się je mocno ograniczać.

      Usuń
  3. Wygląda bardzo apetycznie:)
    A na marynowane papryki przepis będzie?

    Cudownie, że Misia cała i zdrowa mogła wrócić na służbę:))
    Ciepło się robi na sercu, kiedy czyta się takie historie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety papryki były kupione na jarmarku na węgierskim straganie. Dobre to było ;)

      To prawda, zrzuta narodowa pozwoliła na bezstresowe leczenie kotki, która jest tak cudownym stworzeniem, że nawet w klinice weterynaryjnej cały czas o niej pamiętają i ciepło wspominają.

      Usuń
  4. Gulasz i kluski bardzo apetyczne. Aż zgłodniałam. A te papryki to chociaz opisz jakoś. Czy one były
    marynowane z tą kapustą, czy marynowane i nadziane kiszoną?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kupiłam je zamknięte szczelnie w słoiku. Papryki były bardzo jędrne, wręcz chrupiące, zatem pasteryzacja w zalewie octowej musiała trwać krótko. No i oczywiście kapusta kiszona była w nie włożona wcześniej. Trochę straciła smak kiszonego, przeszła octem.

      Usuń
  5. Pyszności, lubię węgierskie pyszności :-)
    Głaski dla służbowej koteczki ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W imieniu Misi dziękuję :)
      ja też lubię węgierskie specjały

      Usuń
  6. Misia jak obserwuje :), kiedyś koty miały lepiej, a teraz muszą "wisieć" na takich płaskich telewizorach i monitorach ;P

    OdpowiedzUsuń