Spontaniczna
akcja, która mam nadzieję, zaowocuje wymianą bigosowych doświadczeń. Pewnie
tyle przepisów na to sztandarowe polskie danie co gospodyń, ale z doświadczenia
wiem, że nie wszystkie powinny nosić tą dumną nazwę – bigos. Kiedy słyszę od
kogoś, że w związku z pustym portfelem uraczy rodzinę bigosem, to już wiem, że
wiele wspólnego nie będzie miała zawartość garnka z tym, co nasi przodkowie
nazywali bigosem. Nie wspominając już o tym, że jak widzę w sklepie mięsnym
miskę z podeschniętymi resztkami wędlin pod nazwą „bigosowe” odechciewa mi się
wszystkiego. Absolutnie nie krytykuję tych, co mają problemy finansowe i muszą
ratować się jak się da, aby brzuchy rodzinie zapełnić i korzystają z takiego
produktu, tylko burzę się na deprecjonowanie tego wspaniałego i skądinąd
drogiego dania.
Ale koniec
wewnętrznych przemyśleń i czepiania się ostatnio wszechobecnej polskiej
bylejakości, pora podać przepis na moją wersję bigosu.
Bigos
ok. 1 ½ kg
dobrej kapusty kiszonej
1 łyżka smalcu
(najlepiej własnego ze skwarkami)
1 cebula
2 łyżki
koncentratu pomidorowego
40 g suszonych
grzybów (borowików, podgrzybków)
100 g suszonych
śliwek
100 g rodzynek
¼ l dobrego
czerwonego wytrawnego wina
2 łyżki miodu
2 liście laurowe
3 ziarna ziela
angielskiego
3 – 4 ziarna jałowca
sól, pieprz
300 g dobrej
kiełbasy
po 300 g dwóch
gatunków mięsa ( u mnie łopatka wieprzowa i surowy boczek)
Szykowanie
należy zacząć od przygotowania mięsa. Mięso w całości umyć, posolić,
popieprzyć, obsmażyć podlać niewielką ilością wody i dusić pod przykryciem do
miękkości. Kiedy mięso jest już prawie miękkie można zacząć szykować główną
część bigosu.
Kapustę pokroić
i w razie potrzeby przepłukać (jeśli będzie bardzo kwaśna), włożyć do dużego
garnka. Cebulę pokroić w drobną kostkę i przesmażyć na smalcu a następnie dodać
do kapusty. Do garnka dodać jeszcze liście laurowe, jałowiec, ziele angielskie,
koncentrat pomidorowy, umyte, namoczone grzyby, całość podlać wodą aby zakryła
wszystkie składniki i dusić przez około godzinę. Po tym czasie dodać pozostałe
składniki, w tym pokrojone w kostkę mięso i pokrojoną podsmażoną kiełbasę i po
zagotowaniu całość gotować na małym ogniu przez kolejne dwie godziny. Pod
koniec duszenia doprawić do smaku solą, pieprzem, ewentualnie dodać jeszcze
troszkę miodu. Bardzo ważna dla mnie jest równowaga smaku zwłaszcza kwaśnego
zrównoważonego słodkim. Po jakimś kwadransie gaz wyłączyć i całość zostawić do
dnia następnego.
Następnego dnia
zawartość garnka zagotować (w razie potrzeby lekko podlać wodą) i dusić na
małym ogniu przez około godzinę. Znów odstawić do dnia następnego kiedy należy
powtórzyć procedurę.
Kolejnego dnia
bigos jest gotowy do jedzenia.
Podawać ze
świeżą bułką lub chlebem. Można podawać z ziemniakami, ale ja tej wersji bardzo
nie lubię.
Smacznego!!!
Bardzo jestem
ciekawa pozostałych przepisów na bigos, chętnie podpatrzę coś co mogłabym
wykorzystać następnym razem.
Poprzedni weekend był bardzo intensywny, ale wcześniej ugotowany bigos pozwolił mi cieszyć się wolnymi dniami bez myślenia o tym czym nakarmię rodzinę. W niedzielę byłam na Dniu Jeża. Posłuchałam mądrych ludzi o tym jak pomagać i kiedy pomagać jeżom. Co powinno nas zaniepokoić w zachowaniu tych zwierząt. Megi miała bardzo ciekawy wykład o tym jak stworzyć ogród przyjazny jeżom. Jestem niezwykle dumna, że latem uznała go za dobry dla jeży i skontaktowała mnie z Ekostrażą, która wypuściła mi dwie jeżynki. Nie wiem czy śpią w moich kupach liści, czy znalazły sobie lepsze miejsce, ale we wrześniu jeszcze je spotykałam.
Natomiast 11 listopada spędziliśmy z Megi i TP na wycieczce, mocno SPONTANICZNEJ ;) bo do ostatniej chwili nie wiedzieliśmy dokąd mamy ochotę się wybrać.
Pojechaliśmy do Łomnicy - nigdy wcześniej tam nie byłam a bardzo mi się spodobało, dzień tym sposobem spędziłam wspaniale w doskonałym towarzystwie.
Zobaczcie sami jak tam fajnie nawet w listopadzie
Piernikowa chatka z okiennicami
Śnieg w Karkonoszach
Megi w barwach jesieni
Pałac w Wojanowie - to nie moja bajka
za to ten w Łomnicy jak najbardziej w moim guście
Na jarmark warto się wybrać, a i lny i inne rzeczy kupować
jak ja lubię takie kiermasze <3
OdpowiedzUsuńJa też bardzo lubię ;)
UsuńIleż składników ma Twój bigos:-) U nas dodatki typu rodzynki czy śliwki by nie przeszły, ale chętnie skosztowałabym Twojego, bo apetycznie wygląda. I widzę, że tylko kapusta kiszona jest, pewnie dlatego łamiesz słodkimi dodatkami smak. U nas i mój tata i teraz mąż robi pół na pół ze słodką.
OdpowiedzUsuńTe śliwki to nie tylko łamanie smaku - jak mam le polskie wędzone to kilka dodaję dla smaku a zwłaszcza aromatu.
UsuńRobię prawie identyczny, tylko rodzynek nie dodaję.
OdpowiedzUsuńW tamtym roku robiłam bigos z kapusty kiszonej według Twojego przepisy:)
PYSZNOŚCI!
Balsam lejesz na moje serce :)
UsuńJak ja bym zjadła troszeczkę:)Nigdy nie dawałam rodzynek,ciekawy pomysł:)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię rodzynki z bigosu, stają się takie grubiutkie i smakowite jak przejdą smakami dania ;)
Usuńi zaraz napada śniegu i będzie mróz, a najlepszy jest gotowany i odgrzewany na ognisku :) Jedyny powód do lubienia zimy to bigos na rozgrzewkę :))) I tylko z chlebkiem :)))
OdpowiedzUsuńTylko z chlebem albo bułeczką, żadnych zimniaków
Usuńjakie fajne zdjęcia! zupełnie inne niż moje, a w końcu przecież te same.
OdpowiedzUsuńNo i ładnie wyglądam w tym jesiennym budyniu!
Już dawno to miałam napisać, słabo się ogarniam, jeszcze mnie dzisiaj czeka to i owo. Ale to już nie będzie dzisiaj, bo do jutra została godzinka.
Do bigosu dodaję świeżą kapustę (pół na pół), nie dodaję rodzynek, mięsa, smalcu, miodu i kiełbasy. Wychodząc z założenia, że jak coś może się obejść bez mięsa, to musi się obejść. Z rodzynkami spróbuję:-)
Mówiłam, że wspaniale komponujesz się z jesienią :)
UsuńCzasem zazdroszczę tym co potrafią obejść się bez mięsa, też bym tak chciała, ale moja głowa i moje ciało jako takie po kilku dniach całkowitej abstynencji mięso śni się po nocach i ślinię się na widok choćby najgorszej kiełbasy
Bigos to juz nasza chluba narodowa. Ilu kucharzy, tyle smaków. Twoja propozycja jest także bardzo ciekawa. Ach, już czuję ten zapach i smak. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńDziękuję, również pozdrawiam :)
UsuńUwielbiam bigos, dawno go nie robiłam:) .... może bliżej Świąt:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNastępny będzie na Nowy Rok :)
Usuń