Buraczki na
ciepło nie cieszą się wielką popularnością. Często kojarzą się z najgorszym z
możliwych sortów jedzenia szpitalnego czy barowego. Wielka szkoda, że sporo
osób już na wstępie, bez spróbowania rezygnuje z takiego dodatku do dań
głównych, bo dobrze zrobione są po prostu pyszne.
Sama sporo
eksperymentowałam w tej kwestii, aż w końcu doszłam do przepisu, który
nieskromnie określę mianem „idealny”. Wyjątkowy smak moje buraczki zawdzięczają
dodatkowi jabłka i soku jabłkowego.
Buraczki na ciepło z jabłkiem
¾ kg buraków
1 średnie jabłko
1 łyżka masła
1 płaska łyżka
mąki
ok. 1 szklanka
soku jabłkowego (może być z kartonu)
sok z cytryny (z
około ½ małej cytryny)
sól, pieprz
Buraki (dobrze
gdy są podobnej wielkości) bez obierania ugotować lub upiec do miękkości.
Odcedzić, ostudzić, obrać i zetrzeć na tarce na dużych oczkach. Jabłko obrać,
usunąć gniazdo nasienne i również utrzeć na tych samych oczkach.
W rondelku
rozpuścić tłuszcz, dodać mąkę. Całość wymieszać aż uzyskamy lekką zasmażkę.
Dodać sok jabłkowy porcjami. Po każdym dolaniu soku zasmażkę dokładnie
rozprowadzić, aby nie utworzyły się grudki. Ostatecznie zasmażka powinna mieć
konsystencję gęstej śmietany. Dodać utarte jabłko i mieszając gotować przez
około 2 – 3 minuty, jabłko powinno stracić surowość, ale nie powinno się
rozgotować. Na koniec dodajemy utarte buraczki, całość mieszamy i grzejemy.
Doprawić solą, pieprzem oraz sokiem z cytryny (do smaku). Gdyby istniała
potrzeba można dodać jeszcze odrobinę cukru do smaku, ale na ogół słodycz soku
jabłkowego wystarcza.
Zgotować
mieszając i gorące podawać.
Smacznego!!!
Nie wyobrażam
sobie kotletów mielonych bez takich buraczków, pieczona kaczka czy gęś również
doskonale komponują się z takim dodatkiem.
Mam nadzieję, że
choć jedna osoba z tych co to nie jadają buraczków na ciepło po spróbowaniu
tego przepisu zmieni zdanie :)
Przypominam, że
nadal można wesprzeć świąteczną zbiórkę żywności dla potrzebujących. Teraz nie
trzeba nawet iść do sklepu i pamiętać o dodatkowych zakupach, wystarczy troszkę
poklikać i już.
Nie mogę nie
wspomnieć o ostatnim weekendzie, który z jednej strony spędziłam pod hasłem –
„ratujmy piwniczną Bidulkę, bo jest tragicznie” a z drugiej w ramach odprężenia
oddychałam powietrzem absolutnie nie miejskim.
Bidulka na
szczęście ma się znów troszkę lepiej. Cuda zdziałały zmiana antybiotyku i
rosołek z piersi kurczaka z solidnym dodatkiem gęsiego smalcu :)
A powietrze było
wspaniale orzeźwiające a wdychane w miłym towarzystwie działało jak niezły
narkotyk. Wróciliśmy do domu na niezłym powietrznym haju i znów działamy na
pełnych obrotach.
Fajnie, że z kituchą lepiej :) Dogadzasz jej :) U mnie krajobraz w weekend raczej w kolorach szarości a nawet bieli był.
OdpowiedzUsuńBuraczki często goszczą na moim stole - mąż i córka bardzo lubią. Ja je piekę, ścieram, dodaję przeciśnięty czosnek, sok z cytryny i albo odrobinę śmietany albo zasmażkę. Na pewno choćby z ciekawości wypróbuję Twoją wersję. Możesz zdradzić do czego dodatkiem są na Twoich zdjęciach? Wygląda smakowicie :)
Muszę kiedyś spróbować buraczków z czosnkiem, może Twój wpis mnie do tego zmobilizuje. Moje były dodatkiem do kotlecików z kurczaka siekanych ale nie mielonych, takich z różnościami w środku, majonezem i kładzionych na patelnię łyżką
UsuńBoję się myśleć, że z Bidulką już na stałe lepiej. Bo przecież było już całkiem całkiem a potem nadszedł kryzys i traciłam nadzieję.
Co za ciekawy przepis! Jetsem ogromnie ciekawa smaku tego cuda.
OdpowiedzUsuńDobrze, że z kiciulką lepiej.
Nie mogę przeżyć, że mogłaś wziąć dwa kociaki rok temu!!!
Wtedy nie mogłam - tak mi się wydawało, teraz wiem, że mogłam ;) i powinnam była
Usuńuwielbiam takie buraczki:-)))
OdpowiedzUsuńa cóż ja tam widzę w tle???
Ale piękne zdjęcia spod Ślęży, piękne.
Nie mogę się nacieszyć paterą,więc jeszcze leży na wierzchu abym oczy napasła widokiem ;)
UsuńCieszę się, że zdjęcia się podobają, Twoje też pewnie piękne!
Buraczki pyszne, a zaciekawiły mnie te kotleciki :)
OdpowiedzUsuńJa nawet nie doczytałam, jak się robi,. tylko od razu ctrl+C, ctrl+V i drukuj. :) Na pewno spróbuję, bo lubimy buraczki, a ciągle nie mogę utrafić w ten smak, który mi się gdzieś w pamięci sprzed lat zapisał. Może to będzie akurat TEN. :)
OdpowiedzUsuńA jakie piękne oziminy! Co za zieleń! I doczytałam w komentarzu Megi, że w tle to Ślęża, którą chyba widziałam z którejś z wież we Wrocku. :)
PS. Te buraczki na zdjęciu wyglądają tak, że normalnie się zaraz zaślinię... :]
A teraz lecę wstecz, bo ostatnio zaniedbałam trochę Dawnego Basika - nadrobię. :)
Głaski dla Buni i Filonki. :)
Za głaski dziękujemy :)
UsuńMusiałaś widzieć, nie da się nie widzieć, chyba, że widoczność danego dnia jest zerowa ;)
Mam nadzieję, że buraczki posmakują :)
ja takze dodaje jablka do buraczkow :)
OdpowiedzUsuńBardzo się cieszę, że nie jestem odosobniona w dodawaniu jabłka do buraczków
UsuńBuraczki jem ze smakiem. Czy to wiosna czy to zima ?:)
OdpowiedzUsuńZima oczywiście, ostatni weekend w Siedlakowicach ;)
UsuńA ja z jabłkiem robię buraczki na zimno, a teraz spróbuje dodać jabłko do moich buraczków na ciepło. Buraczki do mielonego, ale tez do pieczeni są niezbędne. I takie domowe, podobnie jak duszona marchewka.
OdpowiedzUsuńA ja muszę spróbować buraczków na zimno z jabłkiem
UsuńKochana należał Ci się oddech...
OdpowiedzUsuńCo do tego, że buraczki rzadko goszczą na naszych stołach - nie zgadzam się. W moim domu to ulubiony dodatek. Robię inaczej, ale Twój przepis chętnie wypróbuję :-)
A jak robisz swoje???
UsuńOddech znów mi potrzebny a ten weekend bez takiej możliwości