Upływ czasu
najłatwiej obserwować po rosnących dzieciach. Nawet nie zauważamy kiedy stają
się dorosłe i samodzielne, ale ten fakt jest niezaprzeczalnym dowodem na to, że
czas nieubłaganie gna do przodu i nic nie jest w stanie go zatrzymać.
I nie myślę
teraz wyłącznie o Maleństwie, już dorosłym, ale i o blogu, który powstał trochę
przez przypadek, trochę dla eksperymentu, ale z czasem stał się ważnym
elementem mojego życia. Dzisiaj obchodzę trzecie już urodziny bloga i może
powinnam upiec z tej okazji tort, ale to nie w moim stylu. Urodziny
postanowiłam uczcić odpowiednio wykwintną zupą (mam nadzieję, że nikt nie ma wątpliwości dlaczego zupą a nie tortem), mało tego taką, która pomoże
zwalczyć moje przeziębienie.
Znacie lepsze
lekarstwo od rosołu?
Już od wieków
wierzono w cudowne właściwości tej zupy, mało tego to jeden z mitów, które
naukowo zostały potwierdzone. Dziś w dobie antybiotyków i leków najnowszej
generacji nadal warto korzystać z mądrości i doświadczeń całych pokoleń. Nie
mówię, że należy całkowicie odstawić nowoczesne leczenie, ale warto je wspomóc
sposobami znanymi od wieków.
Dlaczego mój
dzisiejszy rosół jest wyjątkowy?
Po pierwsze ze
względu na pewne mało typowe dodatki, takie jak imbir czy czosnek.
Po drugie
dlatego, że podałam go nie z makaronem czy lanymi kluseczkami a z jajkiem w
koszulce, które wspaniale uzupełnia lecznicze właściwości samej zupy solidną porcją białka.
Rosół na przeziębienie serwowany z jajkiem w koszulce
½ kurczaka
5 cm kawałek
imbiru
3 - 4 ząbki
czosnku
2 marchewki
1 pietruszka
kawałek selera
1 cebula
2 –3 liście
kapusty
1 spory liść
laurowy
1 łyżeczka
ziaren pieprzu
2 ziarna ziela
angielskiego
sól, pieprz
natka pietruszki
i jajka w koszulkach do podania
Kurczaka umyć,
pokroić w mniejsze kawałki. W dużym garnku zalać go zimną wodą, dodać obrany i
pokrojony w plasterki imbir oraz część czosnku. Lekko posolić i całość
doprowadzić do wrzenia. Większość kucharzy w tym momencie zbiera tzw. szumy aby
rosół był klarowny, ja jednak nie chcąc tracić cennych białek wytrąconych w
szumowinach tego nie robię. Może klarowność zupy nie jest idealna, ale na pewno
jej skład jest bogatszy. Kiedy zupa się zagotuje zmniejszamy gaz tak, aby rosół
pod pokrywką tylko mrugał a nie gotował się mocno. Po około ½ godziny dodajemy
umyte i obrane warzywa, cebulę tylko umyć i przekroić na ćwiartki oraz dodać
pozostałe przyprawy. Rosół powinien nadal mrugać na gazie przez kolejne 1 ½ - 2
godzin.
Kiedy rosół jest
już gotowy, odcedzamy wszystkie składniki. Doprawiamy solą i pieprzem.
Z mięsa kurczaka
odrywamy kawałek (najlepiej pierś) i rozdrabniamy na malutkie kawałeczki.
Pozostały
czosnek obieramy i bardzo drobniutko siekamy.
Na talerz
nakładamy jajko, dodajemy obok kawałeczki mięsa wlewamy rosół. Całość posypujemy
odrobinką siekanego czosnku i natką pietruszki i podajemy.
Smacznego!!!
Rosół jest jedną
z tych zup, które smakują najlepiej kiedy są bardzo gorące, wtedy też mają
najwięcej swoich właściwości. Bo nie tylko dostarczają nam niezbędnych
substancji, ale i działa na górne drogi oddechowe. O właściwościach
rozgrzewających nie muszę pisać, tym bardziej, że zupa gotowała się z pokaźną
ilością imbiru.
Z powodu tej pożądanej temperatury zdjęcia robiłam w wielkim pośpiechu poganiana, bo przecież każdy chce gorącego rosołu :)
Rosół nigdy mi
się nie znudzi i nie wyobrażam sobie życia bez niego. Choćby dlatego nie
mogłabym być wegetarianką.
Przyszło mi jeszcze do głowy, że w ramach urodzinowej zabawy możecie zaproponować jaką zupę chcielibyście znaleźć na moim blogu.
Muszę dzisiaj ugotować rosołek z jajkiem, choróbsko rozłożyło mnie na dobre. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńTylko dużo imbiru i czosnku trzeba dorzucić aby pomogła :)
Usuńu mnie rosól zawsze z makaronem. U mamy był z kostką z manny (widziałam u Ciebie Basiku też taką kostkę). Ale jajko to by mi do głowy nie przyszło
OdpowiedzUsuńA zupę życzę sobie koperkową :) Nigdy nie gotowałam a kiedyś, dawno temu jadłam i bardzo mi smakowała
U mnie makaron, lane kluski, kostka z kaszki manny ale jajko w koszulce tutaj doskonale się sprawdziło zwłaszcza w kontekście sporej ilości czosnku świeżego też :)
UsuńKoperkowa będzie ;) choć najlepiej smakuje latem ale i teraz można zaszaleć :)
no to może zamiast koperkowej (poczekam sobie do lata :) ) to zarzucajkę ?
UsuńFajnie, dałaś mi niezłe wyzwanie. Nie znam tej zupy, ale warto poznać jej smak. Koperkowa jest pyszna, ale najlepsza z letniego koperku rosnącego na słońcu a nie pędzonego chemicznie w szklarniach.
UsuńUwielbiam rosół dokładnie taki , ale z makaronem. Wczoraj się skończył w moim domu, dziś mięcho.
OdpowiedzUsuńzupy które kocham i uwielbiam to fasolowa i grochowa .... no nic na to nie poradzę :-))))))
Zdrówka życzę ;-)
Rosół to ja mogę o każdej porze dnia, dlatego tak dobrze było mi w Wietnamie bo tam Pho było nawet na śniadanie i nigdy nie mogłam sobie miseczki odmówić :)
UsuńJeszcze nie wiem czy grochowa czy fasolowa ale też zaproponuję coś dla Ciebie :)
Wow, moja ulubiona zupa , koniecznie z makaronem świderki :-)
OdpowiedzUsuńPyszne te Twoje zdjęcia :-)))
I pomyśleć, że wegetarianie czy weganie nie mogą cieszyć się tym pysznym daniem :)
UsuńBasiku-przede wszystkim życzymy Ci kolejnych lat satysfakcjonującego blogowania :) Rosół z jajkiem w koszulce to nowość, którą chętnie spróbujemy. Pozdrawiamy i życzymy zdrowia
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję! A jajko w koszulce jak pisałam Krystynie pasuje do sporej ilości czosnku. W Czechach czasem zupę czosnkową podaje się z jajkiem w koszulce i doskonale smakuje.
UsuńKolejnych wspanialych lat Basiu! Czas niesamowicie szybko plynie... I kto by pmyslal, ze kiedys tu nie pisalas! ;)
OdpowiedzUsuńA ja sie chyba wylamie w takim razie... Za rosolem bowiem nigdy nie przepadalam (a juz zdecydowanie nie za tym z makaronem czy lanymi kluskami ;)) i tylko kubek takiego czystego jestem w stanie od czasu do czasu wypic, ale to naprawde 'od dzwona' ;) A gdy juz zlapie mnie jakies przeziebienie (na szczescie - odpukuje - coraz rzadziej, choc dawniej chorowalam calkiem sporo...), to kuruje sie herbatka z kwiatow lipy z olbrzymia iloscia imbiru, cytryny i miodu; a do tego grzanki z zabojcza iloscia czosnku :D
Za życzenia dziękuję!
UsuńHerbata z imbirem i miodem też dobra, ale rosół jeszcze lepszy :) albo każda inna zupa ;)
Kazda inna zatem ;) A na blogu chetnie zobacze jakas fasolowa albo grochowa... :)
UsuńFasolowe mam już dwie, grochową jedną, ale to nic nie znaczy. Któraś z nich niedługo się pojawi w nowym wydaniu :)
UsuńOj taki rosół, to teraz by mi się przydał. Wszystkiego dobrego w Nowym Roku! Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję, Tobie również szczęśliwego Nowego Roku!!!
UsuńBasiu, oby ten Nowy Rok pod kazdym wzgledem Ci sie udal tak jak te wszystkie wysmienite potrawy jakie tu opisujesz!
OdpowiedzUsuń(ja tez uwielbiam imbir I czosnek, ale zamiast kurczaka gotuje tylko kostke warzywna. Nie to samo, ale mozna...)
Można, można. Ostatnio byłam na Vegilii i jadłam bardzo smaczne rzeczy vegańskie ;)
UsuńMarku Tobie również wszystkiego najlepszego w Nowym Roku!!!
Mam nadzieję, że ten pyszny rosołek szybko przywróci Ci zdrowie :)
OdpowiedzUsuńA dziękuję, dziękuję, pomogło, kataru już nie mam :)
Usuńniesamowity pomysł:) najpierw byłam zszokowana - jak można tak zmieniać rosół?! ale za chwilę pomyślałam sobie, że pomysł jest mega :)
OdpowiedzUsuńJeśli mogę to poproszę przepis na zupy - kremy. Najchętniej na krem z białych warzyw, który uwielbiam :)
Wiem, wiem, świętokradztwo rosołowe ;)
UsuńZupa krem będzie w takim razie :)
U mnie też aktualnie jest rosół na przeziębienie (a wcześniej była czosnkowa;) - wprawdzie imbiru akurat nie miałam, ale czosnku dałam - zawsze dodaję, bo inaczej mi brakuje czegoś w smaku ;)
OdpowiedzUsuńZdrowia życzę!
Bardzo dziękuję, już jest niemal całkiem dobrze :)
UsuńNormalnie czosnku nie daję, ale chyba zacznę, bo bardzo mi pasuje w rosole.
I oczywiście Tobie również życzę dużo zdrowia :)
Usuń