To już ostatnia
część poświęcona świątyniom Imperium Angkoru. W sumie odwiedziliśmy ich blisko
20, ale te dwie, które pokażę dzisiaj spodobały nam się najbardziej.
Zwiedzanie
Angkoru najlepiej zorganizować sobie tak jak My – wynajmując na całe dnie tuk
tuka, oczywiście można też zwiedzać wypożyczając rower, ale nam szkoda było
energii, której tak wiele potrzeba na samo zwiedzanie, no i czas nas gonił.
Trzy dni to bardzo niewiele. Świątynie rozsiane są na sporej przestrzeni, wiele
znajduje się w dużej odległości. Jednak większość można zwiedzić wędrując
wytyczonymi dwoma szlakami. Najważniejsze świątynie znajdują się przy tzw.
małej pętli, te co pokażę dzisiaj przy dużej pętli.
Pierwszą z tych
chwytających za serce jest Preah Khan. Została wybudowana w XII wieku dla
upamiętnienia rozgromienia Czamów. Świątynia zajmowała około 56 hektarów. Dziś
niestety wyraźnie obserwujemy władanie dżungli.
Nie mogliśmy przestać włóczyć się po tych ruinach. Zaglądaliśmy w każdy zakamarek i z każdą chwilą nasze zauroczenie tym miejscem rosło. Myślę, że mimo mniejszych rozmiarów to właśnie tutaj a nie w Angkor Wat spędziliśmy najwięcej czasu. Było pięknie i magicznie.
Drugą wyjątkową
świątynią jest Ta Som. To chyba jedna z najmniejszych odwiedzonych przez świątyń.
Jednak jej kameralność i specyficzny klimat zachwyciły nas bardzo. Tym
bardziej, że stosunkowo niewielu turystów ją odwiedza.
Nie chcę nikogo
zanudzać i dlatego więcej zdjęć świątyń nie będzie, ale muszę pokazać coś co w
każdej świątyni szczególnie nam się podobało. To apsary i devaty. Każda inna,
każda piękna.
Apsary tańczą, devaty stoją w dostojnych pozach.
Po trzech bardzo intensywnych dniach musieliśmy pożegnać się z Angkorem i Siem Reap. Samo miasto Siem Reap nie ma wiele do zaoferowania poza licznymi hotelami, restauracjami i targami. Dalsze nasze plany związane były z odpoczynkiem na plaży, ale aby nie tracić czasu na długie podróże (z Siem Reap nad morze jest ponad 500 kilometrów) postanowiliśmy pojechać nocnym autobusem (11 godzin jazdy). Wybraliśmy coś co nazywało się "hotel bus" i okazało się całkiem wygodnym środkiem lokomocji. I choć w autobusie nie było toalety (11 godzin to całkiem długo) to sama jazda była dość komfortowa.
Całą noc przespaliśmy leżąc na tych "łóżkach", co prawda dosyć krótkich, ale W. dał radę i to jest najważniejsze. Rano byliśmy już na miejscu w niezłej formie. Co prawda zakurzeni i mocno nieświeży - najpierw cały dzień zwiedzania a potem 500 kilometrów często bez asfaltowej drogi zrobiły swoje. Hotel mieliśmy zarezerwowany, ale spodziewaliśmy się, że jak to w hotelach bywa pokój dostaniemy po 14. Ale o tym w następnym poście.
niesamowite :) Zazdroszczę wrażeń ze zwiedzania. Podróży tym autobusem już nie
OdpowiedzUsuńKrysiu, ale podróż była całkiem komfortowa mimo, że długa.
UsuńPrzyroda jest silniejsza od człowieka,
OdpowiedzUsuńdlatego tam w tych warunkach klimatycznych tak gwałtownie wchodzi na tereny zajęte przez człowieka.
Piękna wycieczka...
Ja bym powiedziała, że na szczęście silniejsza - daje to nadzieję, że kiedy my jej szkodzimy to da radę się odrodzić.
UsuńPięknie tam :) Gdy ludzie odeszli drzewa zamieszkały w świątyniach, apsary wciąż tańczą a devy nad wszystkim czuwają :)
OdpowiedzUsuńPięknie to napisałaś!!!
UsuńI znów oglądam i nie mogę się napatrzeć. Jutro jeszcze to wrócę. Jestem pod wielkim wrażeniem. A podróż autobusem, to musiało być niesamowite przeżycie. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńBardzo mnie cieszy każda wizyta :)
UsuńI znów jestem i znów podziwiam. Dla mnie posty o podróżach i w ogóle podróże są jak narkotyk... jestem od nich uzależniona. To jednak cudowne uzależnienie!
UsuńUzależnienie cudowne, też je mam ;)
UsuńBasiu piękna podróż, czytam od samego początku ale komentarze mi coś zżera... cudowne miejsca, czekam na cd, pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńNastępnym razem zlegniemy na pięknej plaży ;)
UsuńWspaniała wyprawa i relacja! Z ogromną przyjemnością zaglądam tu po kilka razy dziennie, żeby oczy nacieszyć! Bardzo bym chciała zobaczyć te cuda na własne oczy. Może kiedyś uda mi się przekonać męża...
OdpowiedzUsuńewawr
Urabiaj Połówka urabiaj. Tam trzeba jechać zanim komercja wejdzie w każdy element życia, czyli czasu już niewiele.
UsuńBasiu-świątynie robią niesamowite wrażenia na zdjęciach, więc w rzeczywistości zdaję sobie sprawę jak było to emocjonujące. Niesamowite są i zabytki i natura w połączeniu z nimi, choć przecież niszcząca... A autobus luxusowy. W Brazylii takich super jak ten nie było . Pięknie relacjonujesz i jestem pod wrażeniem zdjęć . Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAutobus faktycznie luksusowy ;) Za dobre słowa bardzo serdecznie dziękuję!!!
UsuńDobre jest powiedzonko "To zo przezyłem i zobaczyłem nikt mi nie zabierze" .... nikt Wam nie zabierze wspomnień z tak wspaniałego miejsca. Jestescie szczęściarzami ze mogliscie tam być :-)))
OdpowiedzUsuńA ja sie ciesze ze mogłam o tym poczytac i zobaczyc zdjecia....
Tyle sie naczytałam i naogladałam filmów w np Nationele Geografic ale jak ktos relany, normalny człowiek relacjonuje swoja wyprawe odbiór jest zupełnie inny ...
Ciekawe gdzie następnym razem wyruszycie :-)))))))))))))))))
Też lubię relacja "ludzi z krwi i kości" takich zwyczajnych jak ja, mają one dla mnie szczególny wymiar. A co do planów to już mamy bardzo konkretny (na przyszłą zimę) teraz tylko zacząć plany zamieniać powoli w realny zamiary - jako, że mam fisia na punkcie herbaty wymarzyłam sobie pola herbaciane na Sri Lance i sierociniec słoni, który też tam się znajduje ;) Lato też już mamy wymyślone ;) spontan na co dzień i weekendy a poważny odpoczynek przemyślany ;)
UsuńJa się zawsze boję, że w takich miejscach natknę się na biedę zwierzęcą i to mi zepsuje pobyt. Czy tak bylo to jakoś rażące?
OdpowiedzUsuńGosiu pisałam o tym, w którymś poście, a może w komentarzu(?). Dla mnie los zwierząt jest trudnym tematem w takich miejscach i serce mi pęka, ale próbuję wyłączyć te uczucia (zauważ, że próbuję, to nie znaczy, że mi się udaje) i tłumaczyć sobie, że u nas też nie jest dobrze - tyle zwierząt w schroniskach, tyle okrucieństwa je od nas spotyka, że wcale nie jesteśmy wiele lepsi od innych nacji. Jeśli tylko mam okazję to np podzielę się jedzeniem z psiakiem czy kotem (teraz miałam szczenną sukę podkarmianą w knajpce, gdzie nikt z obsługi nie zwrócił mi uwagi na to, że karmię psa, choć z ich punktu widzenia nie jest to dobre bo zaraz chmara psów się zleci i będą napastować gości o jedzenie). Nie jest to łatwe, ale powiem Ci, że chyba najgorzej zniosłam traktowanie zwierząt (koni) w Egipcie i niewyobrażalnie zabiedzone koty na wyspach greckich. Takiej bidy zwierzęcej jak żyję nie widziałam :(
UsuńAle bym chciał to zobaczyć na własne oczy !
OdpowiedzUsuńWszystko przed Tobą :)
Usuń